#23 How did we end up like this?

1.3K 83 8
                                    

Szóstka nie była w stanie się uspokoić. Jej ręce drżały, ciało się trzęsło. Wciąż rozglądała się dookoła.

- Five... - słone łzy spływały po jej policzkach. Nie potrafiła opanować płaczu.

- Sześć, spokojnie - powtarzał - wrócimy. Nie bój się, nie utkniemy tutaj - uśmiechał się delikatnie, ale w środku również był przerażony. Ogromne obiekty o najróżniejszych barwach, snopy białego światła oślepiające ich co kilka sekund.

Szóstka wzięła głęboki wdech i zamknęła oczy. Rana na jej skroni wciąż pulsowała, a krew lała się strumieniem. Chłopak złapał ją za ręce.

- Spróbujmy się stąd wydostać, co ty na to? - zaproponował, ściskając jej dłonie. Dziewczyna otworzyła oczy, wpatrując się w bruneta. Jej policzki były mokre, a oczy spuchnięte i zaczerwienione. Zacisnęła powieki i skupiła się mocno. Myślała o tym jak bardzo zdążyła już zatęsknić i o tym jak bardzo nienawidziła miejsca, które nawiedzało ją każdej nocy. Nic.

- Nie dam rady!- rozpłakała się jeszcze bardziej.

- Nic się nie stało..- Five uniósł kąciki ust, jednak oczy miał smutne i pełne żalu.

- Gdybyś tylko... - wyszeptała.

- Słucham? - nie dosłyszał.

- Gdybyś tylko nie złapał mnie wtedy za rękę. Nie mam tyle siły, żebyśmy wrócili oboje!- nagle jej smutek przemienił się w złość.

- Chciałem cię zatrzymać, Sześć! - oburzył się i spojrzał na rudowłosą z wyrzutem.

- Sama podejmuję dycyzje, mogliśmy wszyscy zginąć, a ja nas uratowałam!- podniosła głos, puszczając dłonie chłopaka.

- Nie zgrywaj takiej bohaterki, wykombinowalibyśmy coś.- pokręcił głową.

- Gdybym przynajmniej pomniejszyła się sama, byłabym już w domu.-odwrócili się od siebie, z gniewnymi wyrazami twarzy.

***

Tymczasem w Akademii wybuchła ogromna kłótnia. Reginald był nadzwyczajnie wściekły, krzyczał na podopiecznych, ale oni nie raczyli go wysłuchać.

- Nie ich wina, że są w tym strasznym miejscu- mówił Klaus - gdyby tylko jakiś pojeb z kryzysem wieku średniego nie kazał im biegać po bankach w szkolnych mundurkach, wszystko byłoby dobrze.

- Numerze Cztery, powtórzę ostatni raz: taka sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby numery Piąty i Szósty trzymali się zasad. Numer Szósty miał wyraźny zakaz wkraczania pomiędzy atomy - Reginald groził mu palcem.

- Japierdole. Twój mózg zgnił ci przed setnymi urodzinami, nic nie rozumiesz!- krzyczał przez łzy niebieskooki.

- Klaus, uspokój się. Ojciec ma rację, nie powinni się zmniejszać.- pokręcił głową Luther, krzyżując ręce na piersi.

- Ty też? - Alli spojrzała na niego z wyrzutem - dzięki nim nadal żyjemy. Ta bomba zmiotłaby ci ten debilny uśmiech z gęby.

Klaus spojrzał się na siostrę, wyraźnie zaimponowany jej słowami. Pierwszy raz odezwała się do kogoś w taki sposób, a fakt, że powiedziała tak właśnie do Luthera bardzo go ucieszył.

- Do swoich pokojów, zniknąć mi z oczu! - Polecił Reginald i sam trzasnął drzwiami od gabinetu.

- Mam nadzieję, że wrócą..- dziewczyna przytuliła się do Klausa, wypłakując mu się w ramię. Przyglądał się temu Luther z widocznym zmieszaniem na twarzy, ale po chwili zostawił pogrążoną w żałobie dwójkę.

They're more than just a pair of numbersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz