>Marinette<
Jako iż zaczął się weekend mogłam spać dłużej. Obudziłam się o 9.00, ogarnęłam się i poszłam do piekarni pomagać rodzicom. Zawsze w soboty mamy największy utarg, więc dodatkowe ręce do pomocy zawsze się przydadzą. Ludzie wchodzili i wychodzili, kupowali różne wypieki i pieczywa. Gdzieś koło południa przyszła do mnie Alya i razem poszłyśmy na górę się uczyć. Przerobiłyśmy już całą chemię i biologię, gdy Alya poruszyła temat.
- Dlaczego tak nagle zmieniłaś zdanie na temat Adriena? - zapytała, na co ja dziwnie się na nią popatrzyłam - No co? Nie żeby coś, z Luką wyglądacie bardzo uroczo i pasujecie do siebie, ale żeby tak nagle zmienić zdanie?
- Zrozumiałam, że nigdy nie będę dla niego kimś więcej niż przyjaciółką. Poza tym nie umiałam się nawet przy nim wysłowić, więc nie wyobrażam sobie na jakiej zasadzie miałby polegać nasz związek. - odpowiedziałam.
- A co jeśli Luka nie jest dobrym wyborem? No wiesz, on jest starszy i w ogóle. W sumie to nawet nie znasz go długo, nie wiesz co możesz się po nim spodziewać. A co jeśli okaże się nieuczciwym kłamcą?
- Nie dramatyzuj, Alya. Dwa lata różnicy to nie tak dużo. Poza tym on pierwszy powiedział, że coś do mnie czuje. Ufam mu i wątpię, że mógłby okazać się kłamcą. - odpowiedziałam.
- Ale pamiętaj, że cię ostrzegałam. - powiedziała.
By skończyć tą rozmowę wzięłam zeszyt i razem zaczęłyśmy powtarzać pierwiastki. Nie są takie trudne, tylko trzeba się nieco skupić. Po porządnym przygotowaniu obydwie byłyśmy pewne dobrych ocen z klasówek. Odłożyłyśmy książki i poszłyśmy na krótki spacer do parku. Jesienią park zawsze jest taki piękny. Ten widok jest dla mnie zawsze bardzo inspirujący. Pełno liści w różnych kolorach, na ziemi i drzewach. Na dodatek było ciepło i nie padał deszcz. Przechadzałyśmy się alejkami, kiedy zadzwonił mój telefon.
- Halo? - odebrałam.
- Cześć Marinette. - usłyszałam głos Luki w słuchawce - Masz chwilę? Stęskniłem się.
- Teraz jestem z Alyą..
- Idź, i tak muszę już iść do domu. - przerwała mi przyjaciółka.
- Mam przyjść do ciebie, czy gdzieś wychodzimy? - zapytałam.
- Przyjdź do mnie. - odpowiedział chłopak.
- Za jakieś - spojrzałam na zegarek - 10 minut będę.
- Czekam.
Rozłączyłam się, pożegnałam się z Alyą i poszłam w stronę domu Luki. Po drodze weszłam do sklepu, żeby kupić jego ulubione ciastka. Kiedy byłam już na miejscu przywitałam się z jego mamą i poszłam do jego pokoju.
- Co tam przyniosłaś? - zapytał i mnie przytulił.
- Ciastka. Twoje ulubione. - położyłam paczkę na stół.
- Napisałem nową piosenkę, znaczy samą melodię. Chcesz posłuchać? - zapytał.
- Pewnie! - odpowiedziałam.
Chłopak chwycił za gitarę i zaczął grać nowo wymyślony utwór. Dźwięki były magiczne, tak jakby, płynęły prosto z serca.
- Podoba Ci się? - zapytał kiedy skończył grać.
- Jest cudowny. - odpowiedziałam.
- Wiesz, miłość potrafi być inspirująca. Kocham cię, Marinette. - powiedział i usiadł obok mnie.
Kiedy powiedział te słowa tak jakby zrobiło mi się ciepło na duszy. Wiedziałam, że wybór jakiego dokonałam był dobry, a Alya kompletnie się myli co do tego, że Luka może być nieuczciwy. Przybliżyłam się i wtuliłam się w niego. Chłopak objął mnie i złączył nasze usta w długim pocałunku.
- Ymm, nie chciałam wam przeszkodzić.. - powiedziała Juleka, kiedy weszła do pomieszczenia.
- Wcale nie przeszkadzasz.. - powiedzieliśmy jednocześnie.
- Właśnie widzę - zaśmiała się - chciałam tylko oddać laptop.
Dziewczyna położyła laptop na biurku i szybko wyszła z pokoju.
-Może obejrzymy jakiś film? - zapytał Luka.
- Pewnie. - odpowiedziałam.
>Adrien<
Kolejny dzień mijał jak każdy inny. Sesje zdjęciowe, przymiarki, samotnie zjedzony obiad, bo jak zwykle mój ojciec musi być zajęty. Czasem zastanawiam się, co on tak właściwie tam robi. To trochę dziwne, że wychodzi stamtąd tylko czasami. Ja chciałbym cały czas wychodzić, spotykać się z przyjaciółmi i w ogóle, a on tylko siedzi w domu. Może to kryzys wieku średniego?
Siedziałem przy pianinie i ćwiczyłem nowy utwór. Mimo tego, że mam nakazane od ojca, żeby grać na pianinie, traktuję to bardziej jako pasję i czerpię z tego radość. Chociaż nawet to nie jest w stanie przezwyciężyć smutku, który od wczoraj panuje w mojej duszy. Szczerze nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie pokochać kogoś tak samo jak Biedronkę oraz, czy osoba ta będzie czuć to samo. Wczoraj jeszcze wierzyłem, że miłość istnieje, natomiast dzisiaj mimo tego, że czuję coś do Biedronki, szczerze zaczynam wątpić, że coś takiego może istnieć naprawdę. Może to co uważałem za miłość do niej jest tylko zwykłym przyzwyczajeniem?
- O czym tak myślisz? - zapytał Plagg.
- Co? Skąd takie stwierdzenie? - powiedziałem zdziwiony.
- Grałeś coś, nie powiem, nawet mi się podobało i od razu przestałeś. - odpowiedział.
- Plagg? Czy miłość istnieje? - zapytałem.
- Tak, a dlaczego? - powiedział.
- Zaczynam w to wątpić. - odpowiedziałem.
- To, że raz ci nie wyszło, nie znaczy, że miłość nie istnieje.
- A może masz rację, Plagg? Sam już nie wiem.
Odszedłem od pianina i położyłem się na łóżku. Gubiąc się w tłumie własnych myśli leżałem tak cały wieczór.
CZYTASZ
Kocham Cię Kropeczko| Miraculous: Biedronka i Czarny Kot
Fanfiction"- Muszę Ci coś powiedzieć.. - powiedzieliśmy równocześnie patrząc się na siebie. - Ty pierwszy. - powiedziała. - Nie, ty pierwsza. - odpowiedziałem. - Ja już tak dłużej nie mogę.. - powiedziała dziewczyna, a łza spłynęła po jej policzku. - Co s...