{15}

2.1K 124 54
                                    

>Marinette<

Kilka dni później, jak już znów zaczęła się szkoła rozmawiałam z Alyą i powiedziałam jej o tym, co wydarzyło się z Luką i czemu z nim zerwałam. Tak samo jak wieść o początku naszego związku, tak samo wiadomość o jego końcu szybko się rozeszła.

- Marinette? - zapytała Juleka, kiedy podeszła do mnie na jednej przerwie.

- Tak?

- Jeżeli to prawda to szczerze Ci współczuję i przepraszam za mojego brata. - powiedziała.

- Co masz na myśli mówiąc "Jeżeli to prawda"? Nie powiedział Ci, że zerwaliśmy? - zapytałam.

- Powiedział.. Powiedział, że z nim zerwałaś i powiedziałaś, że znalazłaś sobie lepszego chłopaka. Byłam zła na ciebie, że tak go skrzywdziłaś i jeszcze wszystkim dookoła kłamiesz, że było inaczej. - powiedziała, a ja zrobiłam się smutna.

- Po tym co ci zrobił, jeszcze tak kłamie!? Ja mu jeszcze pokażę. - powiedziała Alya.

- Nie, Alya. To nic nie da. - powiedziałam.

- Więc, co tak naprawdę się stało? - zapytała Juleka.

- W Sylwestra byliśmy umówieni na 18 żeby razem świętować, a ja przyszłam wcześniej. Weszłam do jego pokoju i zobaczyłam jak on całuje się z jakąś blondyną, więc z tych wszystkich emocji podeszłam do niego i uderzyłam go w twarz, po czym wyszłam i trzasnęłam drzwiami. On próbował jeszcze jakoś żałośnie się tłumaczyć, ale nie słuchałam go i powiedziałam, że ma zniknąć z mojego życia. To wszystko.

- Naprawdę przepraszam za niego. - powiedziała Juleka.

- Nie masz co przepraszać. To on to zrobił, nie ty. Nie musisz czuć się winna.

- Właśnie, to on zachował się jak dupek. - powiedział Nino.

- Nino, wyrażaj się. - szturchnęła go Alya - Gdybyś ty się tak zachował, uwierz mi, już byś nie miał życia.

- A ja nienawidziłabym cię tak bardzo jak Alya. - powiedziałam.

- Spokojnie, spokojnie. Ja nic takiego nie zamierzam zrobić. - powiedział Nino.

- Nino jest uczciwy, nie zrobiłby czegoś takiego. - powiedział Adrien.

- Nie wątpię. W każdym razie, jeszcze raz za niego przepraszam. - powiedziała Juleka i poszła w swoją stronę.

- Nie martw się, Marinette. Kiedyś znajdziesz chłopaka godnego ciebie. - powiedział Adrien i położył rękę na moje ramię.

- A mooże.. - mówiła Alya.

- Co znowu wymyśliłaś? - zapytałam.

- No bo zobacz, Adrien nie ma dziewczyny, ty nie masz chłopaka. Może tak ty i on..

- Skąd wiesz, może mam dziewczynę. - powiedział Adrien.

- A masz? - zapytała Alya z uśmiechem.

- No, nie.. - powiedział i widać było, że posmutniał.

- Jestem pewna, że też znajdziesz kiedyś tą jedyną. - powiedziałam i poklepałam go po ręce, którą miał na moim ramieniu.

- Widzisz, ja już ją znalazłem. Tylko ona jeszcze tego nie zauważyła.. - powiedział i podrapał się po karku.

- Kiedyś zobaczy jaki wspaniały i wartościowy jesteś. - blondyn się zarumienił - Znaczy.. Ona poczuje to co ty do niej. - też się zarumieniłam.

- Widzisz, Nino? Para idealna! - powiedziała Alya i zadzwonił dzwonek na lekcje.

Po lekcjach odprowadziłam Alyę do domu i zaczęłam iść w stronę swojego. Przeszłam przez kilka skrzyżowań i skręciłam w ulicę, ktora prowadzi do mojego domu. Nagle zobaczyłam Lukę podążającego w moją stronę. Skręciłam szybko w inną ulicę, ale nie zdołałam mu uciec, gdyż złapał mnie za nadgarstek.

- Czego nie zrozumiałeś w "zostaw mnie w spokoju i zniknij z mojego życia"? - zapytałam próbując uwolnić swoją rękę z uścisku.

- Musiałaś wygadać to wszystkim? - zapytał nerwowo, prawie krzycząc.

- Powiedziałam tylko kilku osobom, a że plotki szybko się rozchodzą, to nie moja wina. - odpowiedziałam i wyrwałam się.

- Marinette, wróć do mnie. Niech wszystko będzie tak jak kiedyś. - powiedział i znowu złapał mnie za nadgarstek.

- Teraz chyba kompletnie zwariowałeś. Po tym co zrobiłeś nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Zrozum to i odczep się odemnie. - powiedziałam.

- Ale ja cię nadal kocham. Musisz być ze mną, albo nie będziesz już z nikim. - powiedział i mocniej ścisnął moją rękę.

- Grozisz mi? - zaśmiałam się.

- Za chwilę nie będzie Ci do śmiechu. - powiedział i zaczął mnie szarpać.

- Ałaa, POMOCY!!

>Adrien<

Szedłem właśnie z lekcji szermierki do samochodu, kiedy usłyszałem krzyki w ulicy obok szkoły. Pomyślałem, że sprawdzę co tam się dzieje. Pobiegłem w tamtą stronę i zobaczyłem jak Luka szarpie Marinette.

- Plagg, jako Adrien chyba sobie nie poradzę. On jest zbyt agresywny.

- Aj tam gadasz. - machnął ręką.

- Plagg, wysuwaj pazury!

Przemieniłem się i pobiegłem pomóc Marinette.

- Zostaw ją! - krzynkąłem i wycelowałem w niego kicikijem.

Nie spodziewający się niczego chłopak upadł na ziemię, a ja wziąłem Marinette na ręce i skoczyłem na dach.

- Nic ci nie jest? - zapytałem i odstawiłem ją na ziemię.

- Chyba nie.

- Pokaż tą rękę. - chwyciłem delikatnie jej rękę i obejrzałem ją - Jest cała czerwona. Napewno cię nie boli? - zapytałem, by się upewnić.

- Może trochę, ale to napewno nic poważnego.

- Dobrze, a pozginaj ją w różne strony.

Kiedy lekko ruszyła ręką zasyczała z bólu.

- Widzisz, mówiłam, że nic mi nie jest.

Nie byłem pewny, czy nie ma zwichniętego nadgarstka, więc podniosłem ją i zeskoczyłem z drugiej strony dachu.

- Ej, co ty robisz? - zapytała zdziwiona.

Nie odpowiedziałem, tylko poszedłem do piekarni jej rodziców.

- Dzień dobry. - powiedziałem, kiedy wszedłem do środka.

- Boże, co się stało!? - zapytali równocześnie.

- Musicie państwo zabrać ją do lekarza. Jakiś chłopak zaatakował ją na ulicy i chyba zrobił jej coś z nadgarstkiem. - powiedziałem i postawiłem ją na nogach.

- Tom? Gdzie są kluczyki od auta? Jedziemy. Dziękuję, Czarny Kocie.

- Nie ma sprawy. - powiedziałem i wyszedłem z piekarni.

Poszedłem w jakiś zaułek i przemieniłem się. Wróciłem tylnym wejściem do szkoły i poszedłem do samochodu.

Kocham Cię Kropeczko| Miraculous: Biedronka i Czarny KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz