{14}

2.2K 118 71
                                    

>Marinette<

Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam w jego objęciach. Spałam chyba długo, bo on też zasnął. Kiedy się obudziłam, leżeliśmy razem na dachu. Zobaczyłam, że śpi. Nie chciałam go budzić, więc podniosłam się i poszłam do domu.

- Tikki, chowaj kropki.

- Szybko Ci idzie z tymi chłopakami, Marinette. - powiedziała i zaśmiała się.

- To wcale nie jest śmieszne. Ja nie jestem gotowa na nowy związek, a z Czarnym Kotem to nic innego, jak przyjaźń. - odpowiedziałam.

- I przyjaciele się całują?

- Ten pocałunek był błędem. Żałuję, że niepotrzebnie zrobiłam mu nadzieję. Powiem mu o tym przy najbliższej okazji.

- Ale pamiętaj, że musisz mu to jakoś delikatnie powiedzieć, bo zawładnie nim akuma.

- Dobrze Tikki, tak zrobię, w sumie to już dzisiaj na patrolu.

Poszłam do łazienki, rozczesałam włosy i zmyłam resztki makijażu. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.

Obudziłam się rano, a mój kręgosłup bolał niemiłosiernie. Spanie na dachu nie było jednak dobrym pomysłem. Poszłam do łazienki, umyłam zęby, uczesałam się i przebrałam piżamę na strój codzienny. Nie musiałam iść dzisiaj do piekarni, bo w Nowy Rok mamy zamknięte, więc poszłam do kuchni i zjadłam śniadanie. Kiedy skończyłam posiłek poszłam do pokoju i usiadłam przy maszynie do szycia. Wyjęłam z szafki mój szkicownik i materiały. Zaczęłam szyć mój nowy projekt czapki, który ostatnio wymyśliłam. Była to czarna czapka z kwiatowym wzorem, który kiedyś też wymyśliłam, oraz zielonymi paskami z boku. Po kilku godzinach była już skończona i wyglądała jeszcze lepiej niż na rysunku. Schowałam materiały razem ze szkicownikiem z powrotem do szafki.

- Chyba musimy się zbierać, Tikki. - powiedziałam, kiedy spojrzałam na zegarek.

- Tylko pamiętaj, masz mu to powiedzieć delikatnie. - przypomniała Tikki.

- Dobrze, dobrze. Pamiętam. Tikki, kropkuj!

Przemieniłam się w Biedronkę i wyszłam z pokoju przez balkon. Zaczepiłam jojo o jakiś komin i z każdą chwilą przybliżałam się do docelowego miejsca. Po kilku minutach już z Czarnym Kotem zaczęliśmy patrolować miasto. Co dziwne, oprócz przywitania nie powiedział ani słowa. Może domyślał się, o co chodzi? Kiedy skończyliśmy patrol, stanęliśmy na jednym z wysokich dachów, a ja zaczęłam rozmowę.

- Nie uważasz, że to dziwne, że ataki akumy są teraz tak rzadko?

- Prawda, trochę to dziwne. - odpowiedział.

- Czarny Kocie.. ja muszę Ci coś powiedzieć.

- O co chodzi, Kropeczko? - zapytał i złapał mnie za ręce.

- Bo, ten pocałunek dzisiaj...

- Nie miał się w ogóle wydarzyć, wiem. - przerwał mi chłopak.

- Skąd ty to..? - zapytałam zdziwiona.

- Przeczucie. - odpowiedział.

- Tak czy inaczej, masz rację. Po tym co się ostatnio dzieje w moim życiu mam totalny mętlik w głowie i kompletnie nie jestem gotowa na jakikolwiek związek.

- Rozumiem.. - mówił smutny - ale gdyby coś się zmieniło, pamiętaj, że cały czas jestem tu dla ciebie.

- Więc to nic między nami nie zmienia i jesteśmy nadal przyjaciółmi? - zapytałam.

- No.. tak. - odpowiedział, a ja go przytuliłam.

- Ja już pójdę, Kocie. - powiedziałam i zaczepiłam jojo o niższy dach.

- Widzimy się na kolejnym patrolu. - odpowiedział.

Dotarłam do domu i przemieniłam się z powrotem. Poszłam do kuchni po jakieś jedzenie dla Tikki i po chwili ta już się zajadała.

- Jestem z ciebie dumna. Dałaś radę mu to jakoś powiedzieć i nie zranić go zbytnio. - powiedziała Tikki.

- Co do tego zranienia nie byłabym taka pewna. Sama widziałaś jaki był smutny. Czuję się podle. Nienawidzę krzywdzić ludzi.

- To już nie twoja wina, że czujesz coś innego niż on. Nigdy nie przepraszaj za swoje uczucia, Marinette. - powiedziała.

Kiedy rozmawiałam z Tikki siedziałam na fotelu obrócona tyłem do biurka. Gdy ta powiedziała ostatnie zdanie obróciłam się w stronę biurka i zauważyłam zdjęcie z Luką. W moich oczach pojawiły się drobne łzy. Wzięłam zdjęcie i mimo tego, że było zimno poszłam na balkon. Oparłam się o barierkę i patrzyłam tępym wzrokiem w zdjęcie. Nawet nie zauważyłam, kiedy Czarny Kot przyszedł na mój balkon i siedział na barierce obok mnie.

- Hej. - powiedział, a ja wystraszyłam się i upuściłam ramkę, przez co zbiła się.

- H-hej. Nie strasz mnie tak. - odpowiedziałam.

- Przepraszam, nie chciałem. Wygląda na to, że twoja ramka ze zdjęciem się zbiła. Obiecuję, że kiedyś przyniosę Ci nową.

- Nie, nie musisz. I tak chciałam ją wyrzucić. - powiedziałam, a łza spłynęła mi po policzku, szybko ją wytarłam, ale on i tak chyba to zauważył.

- Płaczesz, bo cię wystraszyłem, czy dlatego, że ramka ze zdjęciem twojego chłopaka się zbiła? - zapytał śmiejąc się trochę.

- Nie ważne... A w ogóle skąd wiesz, że na tym zdjęciu jest mój chłopak? W sumie, to i tak nieistotne. Już nie jesteśmy razem.. - kolejna łza mimowolnie wypłynęła z mojego oka.

- Nowy rok zaczęty kompletną klapą? Więc chyba obydwoje zaczęliśmy ten rok niezbyt szczęśliwie. Nie smuć się - objął mnie - kiedyś znajdziemy swoje drugie połówki i będziemy żyć szczęśliwie.

- A co właściwie stało się tobie, że jesteś smutny? - zapytałam, żeby moje rozstanie z Luką nie zrobiło mu się podejrzane.

- Mówiłem Ci kiedyś, że jestem zakochany w Biedronce?

- Wspominałeś kilka razy.

- Dzisiaj oglądaliśmy sobie fajerwerki i jakoś się złożyło, że się pocałowaliśmy. Rozumiesz? Ona sama, z własnej woli mnie pocałowała. To była niewątpliwie moja najpiękniejsza chwila, kiedy miłość mojego życia odwzajemniła moje uczucia.

- Czyli zacząłeś ten rok szczęśliwie, więc co kłamiesz, że jesteś smutny?

- Bo to, co stało się w dalszej części dnia wprawiło mnie w taki nastrój.

- A co sie stało?

- Powiedziała, że po całym zerwaniu ze swoim chłopakiem nie jest gotowa na związek. I tak jakby znów jestem w punkcie wyjścia.

- To Biedronka miała chłopaka?

- Tak, ale nie był jej wart, jeżeli ją zdradził. A ja.. ja zawsze staram się ją chronić, być dla niej wsparciem, na misjach czasem nawet sam dostałem pseudo-pociskiem od antagonisty, byleby jej nic się nie stało, ja mógłbym zrobić dla niej wszystko, ale ona tego nie dostrzega...

W mojej głowie był zbyt duży natłok myśli i nawet nie umiałam mu odpowiedzieć. Myślałam, że jego zaloty są takie "dla szpanu" czy coś, a tu okazuje się, że on naprawdę jest troskliwy, miły i naprawdę mnie kocha. Powoli zaczynałam wyobrażać sobie to, co on musiał przez ten cały czas czuć.

Kocham Cię Kropeczko| Miraculous: Biedronka i Czarny KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz