{13}

2.2K 120 77
                                    

>Marinette<

Leżałam tak, płakałam i użalałam się nad sobą, co nawet mi pomogło, bo po kilku godzinach czułam się lepiej. Był już wieczór i wszyscy się bawili. Chciałam wypłakać się Alyi, ale pomyślałam, że nie chcę jej psuć sylwestrowej zabawy. Siedziałam więc dalej, samotnie spędzając sylwestra i czekając na nowy, zapewne jeszcze gorszy rok.

- Marinette, nie siedź w domu! Za godzinę witamy nowy rok, a ty się smucisz! Nie możesz tak dalej, bo jeszcze jakaś akuma tu przyleci. Może chociaż pooglądaj fajerwerki? - mówiła Tikki.

- Wiesz, masz rację. Tikki, kropkuj! - powiedziałam i przemieniłam się w Biedronkę.

Wyszłam z pokoju przez balkon i skacząc przez kilka dachów usiadłam na jednym blisko wieży Eiffla. Oglądałam niebo, które tej nocy wydawało się wyjątkowe, ale nadal byłam smutna. W pewnej chwili łzy po prostu same zaczęły lecieć z moich oczu, a następnie spływać po policzkach.

- Co taka piękna dziewczyna robi sama w Sylwestra? - usłyszałam głos Czarnego Kota i szybko wytarłam łzy.

- Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona, nadal smutnym głosem.

- Mógłbym zadać ci to samo pytanie. Co się stało Kropeczko?

- Nie.. Nic.. - odpowiedziałam.

- Przecież widzę, że płakałaś. - powiedział, usiadł obok i mnie objął, na co ja odpowiedziałam tym samym.

- Skąd w ogóle wiedziałeś, że tu jestem?

- Widziałem przez okno jak skakałaś po dachach i pomyślałem, że przyjdę do ciebie. A teraz mów co się stało, bo boli mnie to, kiedy widzę cię taką smutną.

- Pamiętasz jak mówiłam ci, że mam chłopaka?

- Tak.. - również posmutniał - Coś Ci zrobił? - zapytał po chwili.

- Byłam szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa i myślałam, że on jest tym jedynym. Mimo tego, że byliśmy ze sobą krótko, bo tylko niecałe trzy miesiące, wydawało mi się, że znamy się bardzo dobrze. Myślałam, że wszystko na się układa... aż do dzisiaj.. - w tym momencie nie chamowałam już łez, które zaczęły spływać po moich policzkach - Weszłam do jego pokoju dzisiaj i.. zobaczyłam go z inn... - z niewiadomych powodów nie byłam w stanie dokończyć tego zdania.

- Spokojnie.. - powiedział Czarny Kot i mocniej mnie przytulił - Gdybym tylko go znał, dałbym mu sporą nauczkę.

- Nie, Kocie.. To i tak nic nie da.

Spędzaliśmy tak pierwszy raz wspólnego sylwestra, na dachu, przytuleni do siebie. Ja płakałam dalej, a on dalej mnie pocieszał. Byłam strasznie smutna, ale kiedy tak razem siedzieliśmy zrobiło mi się lżej na duszy. Nie wiem, czy to przez to, że nie trzymam tego w sobie dalej, czy to po prostu jego towarzystwo. Siedzieliśmy tak długo, że ludzie świetujący dzisiaj zaczęli odliczać do Nowego Roku. 10.. 9.. 8..

- Nie smuć się już. Za chwilę rozpoczynamy kolejny rok.

7.. 6.. 5.. 4..

Czarny Kot odsunął się trochę i złapał mnie za ręce.

3.. 2.. 1..

- Szczęśliwego Nowego Roku, Kropeczko.

- Szczęśliwego Nowego Roku, Kocie.

Patrzeliśmy sobie w oczy. Nagle nasze twarze zaczęły zbliżać się do siebie, aż nasze usta złączyły się w długim pocałunku. Nawet nie wiem, dlaczego go pocałowałem, to wyszło tak samo z siebie, spontanicznie. Pomimo tego, że nie byłam już w związku, czułam dziwne poczucie winy.

- Od kiedy chodzisz w rozpuszczonych włosach? - zapytał Czarny Kot.

- Wiem, że wyglądam okropnie, nie musisz mi o tym przypominać. - odpowiedziałam.

- Nie, nie o to mi chodziło. Bardzo ładnie Ci w takich włosach.

- Dzięki, ale przyznaj, że tusz do rzęs na policzkach to porażka. - zaśmiałam się.

- Każdy, kto płakałby tak długo w makijażu wyglądałby podobnie, ale ty i tak jesteś piękna. - zamyślił się na chwilę - Wiesz co? Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek nadejdzie chwila, w której odwzajemnisz moje uczucia. - dodał.

Byłam zaskoczona tym, co właśnie powiedział. Ten pocałunek był poniekąd pomyłką, a ja wtedy nie czułam nic do Czarnego Kota. Widziałam, że on jest szczęśliwy i nie miałam serca psuć mu tej chwili, więc nie mówiłam nic, przez co mógłby posmutnieć. Postanowiłam, że powiem mu kiedy indziej.

>Adrien<

Myślałem, że najszczęśliwszy dzień mojego życia właśnie nadszedł. Byłem tak bardzo szczęśliwy, że w końcu będziemy razem, jako para, a nie przyjaciele. Objąłem Biedronkę i dalej oglądałem z nią fajerwerki. Kiedy pokaz się skończył nadal razem siedzieliśmy. Nagle poczułem, że jej głową opadła na moje ramię. Biedronka zasnęła, a ja oparłem swoją głowę o nią i po chwili także odpłynąłem. Obudziłem się, nawet nie wiem o której godzinie, ale Biedronki już przy mnie nie było. Posmutniałem trochę i poszedłem do domu. Wszedłem do pokoju przez okno i przemieniłem się z powrotem.

- No, no, no. Widzę, że kogoś zaloty zakończyły się sukcesem. - powiedział Plagg.

- Nie nazwałbym tego sukcesem. Ona pewnie nie chciała mnie pocałować i nic do mnie nie czuje.

- Ale to zrobiła. I to z własnej woli. Powinieneś się cieszyć. - powiedział Plagg - W każdym razie, daj mi camembert. - dodał po chwili.

Wyjąłem z szafki kawałek sera i dałem mu go. Położyłem się na łóżku i nie mogłem zasnąć. Cała ta sytuacja nie dawała mi spokoju. Z jednej strony byłem szczęśliwy, natomiast z drugiej strony czułem niepokój przed tym, co Biedronka może powiedzieć przy kolejnym naszym spotkaniu. Po kilku chwilach udało mi się zasnąć.

Kocham Cię Kropeczko| Miraculous: Biedronka i Czarny KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz