{9}

2.4K 112 315
                                    


>Marinette<

Kawa była pyszna, a ciasto wyśmienite. Nasza rozmowa nie miała końca. Byłam w bardzo dobrym nastroju, przez co opowiadaliśmy sobie nawzajem przeróżne żarty i dowcipy. Skończyliśmy jeść, zapłaciliśmy i wyszliśmy na zewnątrz. Luka zabrał mnie jeszcze na spacer w piękne miejsce. Było tam pełno kwiatów i małych ozdób wśród nich. Całość tworzyła wspaniałą atmosferę, a urok miejsca dopełnił zachód słońca.

- Muszę Ci coś wyznać, Marinette. - powiedział chłopak i chwycił mnie za ręce.

- Co takiego? - zapytałam.

- Kiedyś Ci powiedziałem, że jesteś niezwykła, Marinette. Czysta jak nuta, szczera jak melodia. Jesteś jak piosenka, która gra w mojej głowie od naszego pierwszego spotkania. Kocham cię, Marinette. Czy zostaniesz moją dziewczyną? - wyznał chłopak.

- Luka.. - wtuliłam się w niego, na co on odwzajemnił uścisk.

Trwaliśmy chwilę w objęciu. Myślałam wtedy o tym, co przed chwilą usłyszałam. Moje myśli toczyły wojnę. Z jednej strony Luka, który przed chwilą wyznał mi miłość. Z drugiej strony Adrien, za którym szaleję, który widzi we mnie tylko przyjaciółkę. Z trzeciej strony.. Czarny Kot. Chłopak wyznający mi miłość nie raz, przyjaciel jakiego nigdy nie miałam. Wszystko trzy fronty walczyły ze sobą. Ostatecznie wygrał... Luka. Stwierdziłam, że z Adrienem i tak nie wyjdzie, a Czarny Kot jest tylko przyjacielem. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam mu w oczy pełne nadziei.

- Tak. - powiedziałam.

Jego twarz mówiła coś w rodzaju: "Zgodziła się, czy nie? Zgodziła się! Nie zgodziła się?". Widok ten był dosyć zabawny, przez co zaśmiałam się.

- Żartujesz sobie ze mnie, tak? - zapytał smutny już chłopak.

- Co? Nie!! Twoja mina przed chwilą była komiczna, to wszystko. Zgodziłam się, będę twoją dziewczyną.

Chłopak przybliżył się i pocałował mnie w czoło.

- Kocham cię, Marinette. - powiedział.

- Kocham cię, Luka. - powiedziałam i ponownie się w niego wtuliłam.

>Adrien<

Wyjąłem pudełko z torby i nerwowo je otworzyłem. Zobaczyłem w nim karteczkę z napisem: "O 15 u mnie w domu. Mistrz Fu". Czyli jednak sen nie okazał się tylko koszmarem. To działo się naprawdę. Do piętnastej zostało jeszcze niecałe pół godziny. Trzydzieści minut zostało do prawdopodobnego oddani Miraculum - rzeczy, dzięki której mogę czuć się naprawdę sobą. Rzeczy, dzięki której poznałem Biedronkę oraz najlepszego przyjaciela - Plagga. Nie wyobrażam sobie życia bez tej dwójki. Nawet jeżeli ona nie odwzajemnia tego uczucia, nie wyobrażam sobie życia bez niej. Nawet jeżeli Plagg czasem bywa denerwujący, nie wiem, jak znów wytrzymywałbym tu całkiem sam. W tym momencie przyleciał Plagg i przeczytał napis na kartce.

- Może wiesz o co chodzi? - zapytałem.

- Nie mam pojęcia. - odpowiedział.

- Pewnie to w sprawie ostatniej misji. Prawie zabiłem Biedronkę, trudno się dziwić, że muszę oddać Miraculum.

- Co!? Nawet tak nie żartuj! Nie znam żadnego Czarnego Kota, który dorównałby tobie. Jesteś po prostu najlepszy, Adrien. Mistrz Fu nie może tak po prostu zabrać ci pierścienia i powiedzieć, że to koniec.

- Przekonamy się o tym. Plagg, wysuwaj pazury!

Na moim ciele pojawił się czarny kostium. Otworzyłem okno i wyszedłem przez nie z domu. Zacząłem odpychać się kicikijem w stronę domu Mistrza Fu, a gdy byłem już bliżej, schowałem się, przemieniłem i poszedłem zapukać do drzwi staruszka.

- Witaj, Adrienie. - otworzył drzwi.

Wszedłem do środka i usiadłem przy stole. Mistrz Fu usiadł naprzeciwko mnie.

- Sprawa jest dosyć nietypowa. - zaczął.

- Tylko proszę, nie każ mu oddawać Miraculum! To, że prawie wykończył Biedronkę to nie jego wina! - krzyknął Plagg.

- Co!? Adrien, czy to prawda? - zapytał przerażony.

- No, tak.. To przez ostatniego antagonistę. Tworzył sobowtóry ludzi i stworzył także fałszywą Biedronkę, którą tak mnie zmanipulowała, że prawie za... Prawie zabiłem Biedronkę. I jestem gotów ponieść za to wszelkie konsekwencje. - powiedziałem i zdjąłem pierścień. Mistrz Fu chwycił moją dłoń, położył na niej pierścień i odsunął ją.

- Weź to. Nie po to cię tu zaprosiłem, chociaż to co zrobiłeś nie było zbyt mądre.

- Więc, o co chodzi? - zapytałem zdziwiony.

- Chciałem tylko pokazać Ci wielką szkatułę z Miraculami. Za każdym razem, kiedy Biedronka potrzebuje pomocnika przychodzi tu i bierze jedno lub kilka Miraculów. Chciałbym, żebyś w razie potrzeby, jeżeli Biedronka nie mogłaby tu przyjść wiedział, że zawsze możesz wybrać sobie pomocników.

- Dobrze, Mistrzu Fu. - odpowiedziałem.

Staruszek położył na stole ową szkatułę i tłumaczył działanie różnych Miraculów.

- A w sprawie tej Biedronki.. - powiedział, gdy skończył wykład.

- Tak? - zapytałem przestraszony.

- Musisz uważać na to, komu ufasz Adrien. Nawet szatan był kiedyś aniołem. - powiedział. Pożegnałem go i poszedłem do domu.

>Marinette<

Było już późno. Luka odprowadził mnie do domu i sam poszedł do swojego. Weszłam na górę, do swojego pokoju i położyłam się na łóżku.

- Więc teraz jesteś z Luką? - zapytała Tikki.

- Tak. I cieszę się, że podjęłam właśnie taką decyzję. - odpowiedziałam.

- A co z Adrienem?

- Adrien to tylko przyjaciel.

Kocham Cię Kropeczko| Miraculous: Biedronka i Czarny KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz