Przez całą drogę byłam przytomna. Nie miałam bladego pojęcia gdzie się znajdują. Podsłuchałam rozmowę tych dwóch typków. Mówili o ich szefowej, ale ani razu nie wspomnieli o jej imieniu. Po piętnastu minutach weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Zaśmierdziało papierosami i spermą.
Tak dokładnie. Czuć było tu spermą, tak mocno, że moje śniadanie zaczęło się cofać.
-Gdzie ich dać? - Zapytał mężczyzna. Nie otwierałam oczu, ani się nie wierciłam. Nie chciałam siebie zdradzić.
-Daj ich na dół do piwnicy. Nie dawaj ich razem z dziećmi. Ostatnie pomieszczenie po prawej. Najpierw macie ich przeszukać i obezwładnić. - Usłyszałam damski głos. Pierwszy raz go słyszałam, to znaczy że to nie była osoba mi znana.
-Jasne szefowo.
Miałam przynajmniej pewność, że z dziećmi nic się nie stało. Kiedy zeszliśmy na dół, mi i Yoongiemu zabrali bronie oraz obezwładnili nas. Nie zauważyli jednak naszych broszurek z kamerami i nie zabrali nam z uszu słuchawek przez które łączność miał z nami Jungkook. Związali nasze ręce sznurami z tył, a także nasze nogi.
Kiedy tylko odeszli przysunęłam się bliżej Yoongiego i zaczęłam go szturchać. Chciałam go obudzić.
-Zostaw go Soo, nie ma sensu go budzić. Po tym jak dostał w głowę, będzie tak zmęczony, że nie będzie w stanie nic pomóc. - Jungkook po raz pierwszy od tamtego zdarzenia odezwał się. Cieszyłam się, że nas widzi i słyszy.
Wyplułam na kolana bombę z trującym gazem. Przerzuciłam ją na ziemi i odkręciłam się, żeby rękoma złapać to małe coś i schować w spodnie.
-Co mam robić? - Szepnęłam do broszurki bo tam był umieszczony mikrofon.
-Musicie czekać. Nie podejmuj pochopnych decyzji. W razie czego atakuj z wszystkich sił. Macie jakieś uzbrojenie czy wszystko wam zabrali? - Zapytał
-Mam bombę z trującym gazem, dwa noże przy kostkach i igłę z trucizną w staniku. Nie wiem ja z Yoongim. - Nie miałam jakiegoś dobrego uzbrojenia, ale przynajmniej mi wszystkiego nie zabrali.
-Niech Yoongi odpocznie. Jesteśmy cały czas w kontakcie. Naprowadzam chłopaków na was. Nie bójcie się. - Zaśmiałam się, kiedy skończył zdanie. - Co cię tak bawi Soo? Może chciałabyś powiedzieć?
-Jungkook... Błagam, czy ja kiedykolwiek się bałam? Ostatni raz strach odczuwałam 10 lat (Każdy pamięta co się wtedy wydarzyło :))
To prawda 10 lat temu panicznie się bałam. Teraz nawet jak porwali mi dzieci to takiego strachu nie odczuwałam. Możliwe, że po prostu wiedziałam, że z taką ekipą jaką mam nic złego się nie stanie. A może się mylę?
Taehyung pov.
-Jak to zostali uprowadzeni? - Kiedy tylko Jungkook wytłumaczył nam w jakiej jesteśmy sytuacji, byłem wkurwiony. Zabrali mojego kumpla i moją żonę.
Od razu kiedy powiedział nam co mamy robić i gdzie się udać ruszyłem jak piorun, a Hoseok tuż za mną. Po drodze spotkaliśmy resztę chłopaków.
-Za godzinę powinna być reszta dziewczyn z BlackPink. Lisa i Jennie właśnie odebrały Rose i Jisoo z lotniska. (Przypominam, jakby co to Jisoo i Jin są razem małżeństwem i mieszkają razem, ale Jisoo często wyjeżdża do dziewczyn) Będą się tu kierować, więc będzie większe wsparcie. - Rozbrzmiał głos Jungkooka w uszach. Lepiej dla nas kiedy będzie nas więcej. - Teraz uważajcie za 10 metrów będą trzy kamery, które zaczną was obserwować. Jedna na dziesiątej, druga na drugiej, a ostatnia na siódmej. Jest najbardziej ukryta. Praktycznie jej nie widać. Bądźcie ostrożni. - Wszyscy zgodnie pokiwali głowami i ruszyliśmy.
Namjoon zajął się tą na dziesiątą, a Jimin z tą na drugiej. Trzecią ostatnią faktycznie ciężko było znaleźć. Mieliśmy z nią trudność, aż w końcu usłyszeliśmy szelest. Kamera obróciła się w naszą stronę i włączył się alarm. Wszyscy odruchowo zakryli uszy, ale w tym momencie z kory drzewa wyłonił się karabin i zaczął w naszym kierunku strzelać. Chwyciłem szybko pistolet i strzeliłem do kamery. W ten sposób nas nie dorwie.
-Wszyscy cali? - Namjoon rozejrzał się po naszych ludziach. Okazało się, że Jin dostał. Nasz lekarz, który jest nam najbardziej potrzebny. Na szczęście nie była to rana z kulą od postrzału w jego ciele. Małe draśnięcie na ramieniu.
-Wszystko w porządku. Możemy iść. - Zapewnił Jin.
-Może jednak wrócisz? -Martwiłem się o niego. Nigdy nie pokazywał bólu. Nie chciał być przy nas ciotą. Nigdy bym nawet o nim tak nie pomyślał.
-Dam sobie teraz zastrzyk znieczulający, który powinien zadziałać. - Uśmiechnął się do mnie i wyciągnął igłę. Pozorny zawsze ubezpieczony. Jin potrafi ze sobą nosić całą apteczkę. W końcu jest naszym lekarzem.
Przepraszam, nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Jak będę miała tylko czas to będę go zmieniać. Mam nadzieję że nie przestaniecie czytać książki ❤
CZYTASZ
Porwana 2 // BTS
FanficDruga część "Porwanej". Soo i Taehyung chcą znaleźć spokój, lecz nie udaje się im. Jeden mały błąd rujnuje ich życie. Jedna zła decyzja może ich zabić. Kilka osób które szykują zemstę. Jak im się to uda. Co zamierzają. Kto to taki? Wszystkiego dowi...