15. Znaczenie tatuażu Soo

549 30 4
                                    

Cmentarz...

To jedno z takich siedlisk, których szczerze nie lubiłam. Bliskie ci osoby umierają i trafiają w to miejsce. Gdzie jest tłoczno i ciasno. Moja mama została pochowana na cmentarzu zanim jeszcze zdołałam się z nią pożegnać. Miejsce smutku i płaczu.

Dlatego nie miałam bladego pojęcia co ja właśnie tu robię. Widok płaczących osób cholernie boli. Zdajesz sobie sprawę z tego, że to wszystko przez ciebie. 

Z moich oczu również płyną łzy. Ciężko jest powiedzieć czemu. Dlatego, że czuję ulgę, czy dlatego, że patrząc na rodzinę w żałobie jest mi ich po prostu żal. 

*

-Soo co ty tu robisz? - dobiegł do mnie głos zza moich pleców. Nie odwracałam się, bo doskonale znałam ten głos, dlatego jak Taehyung złapał mnie wokół tali kładąc swoją brodę na moim ramieniu wtuliłam się w niego.

-Zabiłam ją, a jakiś szacunek wobec niej się należy. - Zastanawiało mnie czemu tyle osób jest na pogrzebie Dami. Była straszną osobą, nieobliczalną. Na pogrzebie mojej mamy tyle osób nie było.

-Wracajmy. Nie powinno Cię tu być. Jeszcze Cię ktoś zobaczy. - Mało prawdopodobne, że ktoś zwróciłby na mnie uwagę. Stoimy pod wielkim drzewem, a ja jestem ubrana cała na czarno i mam na sobie kaptur co zasłania mi połowę twarzy.

-Możemy wracać. - Odwróciłam się do niego przodem, a ręce zarzuciłam na jego kark. Uśmiechnęłam się szczerze. Patrząc na jego twarz przed moimi oczami pojawiły się wspomnienia związane z moim mężem. Kocham go ponad życie i nie wyobrażam sobie co bym mogła bez niego zrobić. Ciężko było mi przez te okres naszego "zerwania" dać sobie radę. 

-Coś się stało? - Zapytał z powagą. Pokiwałam tylko głową na boki, a następnie szybko, ale z czułością cmoknęłam go w usta. 

-Chodźmy do dzieci. Chciałabym jeszcze odwiedzić chłopaków i sprawdzić jak się ma Jin i Rose. - Złapałam go za rękę idąc do samochodu, którym Tae przyjechał. Audi A7 było jednym z prezentów, które otrzymaliśmy w podzięce za jedną z misji w Seulu. 

*

Dawno nie używałam maszynki do tatuażu. To dlatego, że dawno nikogo nie zamordowałam. Pierwszy raz od kilku lat wyciągnęłam ją i schowałam się w łazience. Oczyściłam ją bardzo dokładnie, żeby nie weszło zakażenie. 

Kolejny liść wokół mojej szarej róży. Szara róża symbolizuje mnie, a liście wokół niej zabite przeze mnie osoby. Liści było już 12, właśnie tyle ile osób zamordowałam przez moje życie. 

Lecz każdy z liści był wyjątkowy. Żaden nie miał jednakowego koloru, ani kształtu. Ten liść, który teraz rysowałam był koloru jasnego brązu. Miałam już jeden takiego koloru, który był Dragonem. Liść Dami był jednak o połowę mniejszy, ale leżał obok tego Dragona.

-Kochanie miałaś tego więcej nie robić. - Głos Taehyunga był zmartwiony. Obiecałam mu już, że więcej nie będę tych liści tatuować, ale to jest silniejsze ode mnie. Jestem odpowiedzialna za śmierć tych osób i jestem tego świadoma.

-Już kończę. - Powiedziałam zgodnie z prawdą. Ten tatuaż znajdował się na moim lewym ramieniu. Nigdy się z nim nie kryłam, a jak ktoś pytał się co on dla mnie oznacza, odpowiadałam szczerze. Większość osób brało to za żart, a ja byłam totalnie poważna.

-Krzywdzisz się. - Kiedy odłożyłam maszynkę pocałował mnie w miejsce gdzie miałam świeżo zrobioną dziarę. Za szczypało lekko, ale nie odsunęłam ramienia. Jego usta koiły moją skórę. Były aksamitne i miękkie. -Wiesz jakie mam zdanie na ten temat.

-Ty możesz mieć zrobione całe dwie ręce, a ja nie mogę dorysować sobie jednego liścia? - Uniosłam brew do góry.

-Tych liści już jest dziesięć...

-Dwanaście. -Poprawiłam go.

-Jak to się stało, że masz ich już dwanaście? - Wziął moje ramię i zaczął je liczyć.

-Tak jakoś. - Zaśmiałam się.

-Soo skarbie, nie pozwolę ci już więcej tego tatuować. Już więcej nikogo nie zabijesz. -Przytulił się do mnie całując moją głowę.

-Jak będzie trzeba to będę musiała. - Złączyliśmy swoje usta w pocałunku pełnym tęsknoty i miłości. Minął tydzień od tamtego zdarzenia, a ja nadal nie potrafię się nacieszyć Taehyungiem. Czuję się jak zakochana nastolatka, która wróciła do swojego byłego

-Soo, Taehyung!! -Do łazienki wbiegł Yoongi z jakimiś papierami w ręku.

-Nie umiesz pukać? -Oburzył się Tae. Jednak mój brat go zignorował.

-Lekarze są w stanie przywrócić wzrok Baekhyunowi! - Stanęłam jak wyryta. Myślałam, że się przesłyszałam. Yoongi musiał jeszcze raz powtórzyć, bo myślałam, że jestem na jawie. To jest jak sen. Marzenie nie tylko moje czy chłopaków, a marzenie samego Baekhyuna. Czy to znaczy, że mój synek zobaczy w końcu mnie i Taehyunga? To znaczy, że będzie wiódł normalnie życie.

Porwana 2 // BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz