13. Strzelanina

548 28 4
                                    

Taehyung pov.

-Chłopaki to tutaj. - Zakomunikował lider, a przed nami pojawiły się metalowe drzwi. Namjoon kiwnął głową do Hoseoka, żeby zaczął wycinać laserem przejście w drzwiach.

Wszyscy stanęli wokół niego, żeby go asekurować. Każdy był pilny. Jeden mały ruch i można wszystko spierdolić.

-Pośpiesz się! - Krzyknąłem w jego kierunku. To czekanie mi się strasznie dłużyło. Tam w środku jest cała moja rodzina. Nie wybaczyłbym sobie jakby coś im by się stało. Za bardzo mi na nich zależy.

-Już. - Kiedy skończył chciałem wejść jako pierwszy, ale Jin krzyknął, przez co wszyscy się odwrócili. 

Zza krzaków wyłoniło się kilka mężczyzn z uzbrojeniem. Zaczęła się strzelanina. Hoseok ukrył się za tymi drzwiami co wyciął i zaczął strzelać z ukrycia. Ja natomiast przykucnąłem i skryłem się zza krzakami. 

Było ich dwa razy tyle co nas. Krew się lała, a dźwięk pistoletów odbijał się echem o drzewa. Udało mi się zastrzelić dwóch mężczyzn. 

Długo to nie trwało. Byli słabo przygotowani, mało wiedzieli o strzelaniu. Nie zdziwiłbym się jakby to były osoby z ulicy. Z łatwością skasowaliśmy wszystkich, bez żadnych strat. 

Zbiliśmy piątki z chłopakami, a następnie przekroczyliśmy próg tego pomieszczenia.

Pierwsze co zrobiłem to położyłem małego robota na ziemi co jeździ, który jest połączony z samochodem w którym jest Jungkook, żeby rozejrzał się po terenie.

"-Od razu po prawej jest dwóch facetów, którzy palą papieroska. Jeżeli pójdziecie cicho i zaskoczycie ich od tył to nie powinno być głośno. Pośpieszcie się bo nie za ciekawie jest u Soo" -Rozbrzmiał głos Jungkooka.

Pora zlikwidować wrogów.

Soo pov.

-Co wy na to, żeby zatopić dzieciaki w gorącej wodzie? - Zaśmiała się dziewczyna przede mną. Była okrutna. Twarz przez nią mam całą czerwoną i we krwi. Dzieci musiały się na to patrzeć i nasłuchiwać moich krzyków.  Zadawała mi ciosy bez żadnych wahań. Bora natomiast zajęła się Yoongim, który również doznawał tego bólu co ja. 

-Jesteś równie szalona jak twój brat! - To co powiedział mój brat było prawdą. Nie każdy wkłada ludziom do buzi baterię i nie każdy chce zatapiać czyjeś dzieci. To tylko potrafi rodzina Kwon'ów

-A dziękuję, dziękuję. - Ukłoniła się lekko dla pokazu.

Właśnie w tej chwili wjechała wielka przenośna wanna, a w niej.... wrząca woda!

-Zostaw dzieci w spokoju. Weź mnie i tam włóż! Proszę! - Zaczęłam szlochać. Wszystko tylko nie dzieci. Nie zniosłabym ich krzyków. I tak musiałam nasłuchiwać ich płaczu.

-Hmm, no niech się zastanowię.... Nie! - Jej śmiech odbijał się echem, a reszta dziewczyn do niego dołączyło. Ich śmiechy to były katusze dla uszu.

-Yoongi co robimy? - Wyszeptałam w jego stronę mając nadzieję, że ma jakiś plan. Faceci którzy nas pilnowali podeszli do swojej szefowej, więc nikt nas nie słyszał.

-Musisz mi podać nóż. - Na szczęście siedzieliśmy obok siebie więc podanie noża to był pikuś. Szybko się z tym uporałam. Podałam mu nóż, kiedy Dziewczyny skupiały się na moich dzieciach.

Kiedy tylko przeciął liny i był wolny oddał mi ostrze, żebym ja też to zrobiła.

-Na mój znak rzucasz bombę i zakrywasz usta. Biegniemy po dzieci i uciekamy -Pokiwałam głową. Miałam jedną szansę. Jeden rzut.

I kiedy Yoongi właśnie miał mi dać znak, rozbrzmiało się walenie o metalowe zamknięte drzwi. Wszyscy zaprzestali swoich czynności. Głośny huk wystrzału. Klamka spadła na ziemię, a w drzwiach wyłoniła się cała nasza ekipa. 

Z Yoongim uśmiechnęliśmy się do siebie. Szybko uwolniliśmy ręce i zaczęliśmy rozwiązywać nogi. Wszyscy do wszystkich zaczęli strzelać. Kiedy tylko się uwolniliśmy Jin i Taehyung rzucili w naszą stronę pistolety. 

Kiedy tylko piszczące dziewczyny się schowały, podbiegłam z Yoongim po moje dzieci. Szybko udaliśmy się do wyjścia. 

-Baek zostaniesz tutaj grzecznie z siostrą. Cokolwiek by się nie wydarzyło macie trzymać się razem. Będzie jeszcze głośniej niż jest teraz, więc się nie bójcie. Mama do was wróci. - Pocałowałam w główkę oby dwoje i wróciłam na pole "bitwy". 

Przez ten dym od wystrzałów ledwo coś widziałam. Zabrałam Taehyungowi okulary. 

-Kochanie.... nie masz swoich? - zapytał w żarcie. Popatrzyłam się na niego z pod byka i założyłam okulary na nos.

Lisa, Jennie, Jisoo i Rose dołączyły do nas. Krew się lała wszędzie. Na szczęście po naszej stronie jeszcze nikt nie oberwał. 

Nasza ekipa była tak dobrze wyszkolona, że tamci nie mieli nawet minimalnych szans. Problem przyszedł jak dziewczyny się zjawiły. Dobrze uzbrojone z dobrym celem. Namjoon dostał w klatkę piersiową. Miał kamizelkę więc nic mu się nie stało, ale trochę osłabł. 

Rose dostała w nogę, przez co zaczęła tracić dużo krwi. Lisa się nią zajęła i zrobiła uciskowy opatrunek. 

-Stop! - Wydarłam się na cały głos. Wszyscy zaprzestali strzelaniny. Wyszłam z ukrycia, ale byłam zatrzymywana przez chłopaków.

Wyszłam na środek. Małymi kroczkami szłam w stronę dziewczyn. Ryzykowałam i to dużo, ale trzeba to jakoś zakończyć.

-Przestańmy! Proszę. Po co to nam? Pozabijamy się nawzajem? Nie chciałam zabijać waszych braci. Kochałam G-Dragona. Chciałam z nim być, ale mnie zdradzał. Życie bym za niego oddała.

-To czemu tego nie zrobiłaś? - W jej oczach pojawiły się kropelki łez. O to chodzi!

-Oni mi nie pozwolili! Zostałam przez nich porwana. Zgwałcona kilkanaście razy przez Taehyunga. Myślisz, że chciałam urodzić te bachory?  One nie są z miłości tylko z gwałtu. 

-Soo nie rób tego. - usłyszałam głos Taehyunga za sobą. 

-Wyglądaliście na szczęśliwych. 

-Musiałam się poddać. To było jedyne wyjście. Jak się nie uśmiechałam dostawałam kary. Byłam do tego zmuszona. - Moja gra aktorska była fenomenalna. -Kochałam Dragona. I nadal go kocham. 

Byłam już tak blisko niej, że mogłam bez problemu poczuć jej perfumy. 

-Kłamiesz! -Zorientowała się, że mam zamiar zabrać jej pistolet dlatego wymierzyła nim w moją stronę. -Byłaś zazdrosna o Taehyunga i zerwałaś z nim. Nikt kto by był porwany nie mógł tak z dupy wyjść sobie z domu. 

Jestem w kropce.

Porwana 2 // BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz