Lykke Li - No rest for the wicked
*
,,Jedno życie nie wystarczy, możesz podarować mi kolejne, za to, które gdzieś uleciało."
/Harry/
Szklana, brązowa butelka piwa spoczywa ciasno w mojej dłoni. Dzisiaj była naprawdę ładna pogoda, więc usiadłem na tarasie i oparłem się plecami o balustradę. Odetchnąłem świeżym powietrzem i przechyliłem szyjkę, czując jak alkohol podrażnia moje gardło. Potrzebowałem się wyrwać, gdyby nie fakt, że pracujemy nad płytą, już dawno siedziałbym w Los Angeles.
- Stary, twój telefon zdzwoni kolejny raz, zrób coś z tym - poczułem obok siebie sylwetkę Zayna, który wcisnął mi w rękę mój smartfon. Beznamiętnie odrzuciłem połączenie. - Co się dzieje? To Była Loreen? - spojrzał na mnie wymownie.
- Tak, pewnie tak - wzruszyłem ramionami.
- Stało się coś? - zapytał. Głucha cisza zapadła bardzo szybko.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Ze mną nie musisz, ale z nią powinieneś - odparł. Zerknąłem na niego spod rzęs. - Przecież widzę, że coś między wami pękło - dodał.
- Nie wiem jak radzicie sobie z Perrie, ale zazdroszczę wam. - westchnąłem, omijając temat. Zayn uśmiechnął się nieznacznie.
- Podejmij po prostu dobry wybór - rzekł na odchodne i wsiadł do swojego samochodu. - Ah, może rozerwij się czy coś? - rzucił jeszcze w moją stronę.
- Wychodzę dzisiaj z Edem - odrzekłem.
Brunet pokazał mi uniesiony kciuk i odjechał.
Spojrzałem ponownie na swój telefon. Byłem tchórzem, starałem się uciec od tego co nieuniknione. Od pewnego czasu coś między nami się zmieniło. I niestety, to nie była dobra zmiana. Czułem, że się gubię.
Nie ma żadnej nadziei dla wyczerpanych,
jeśli pozwolisz im wygrać bez walki.
/Nuria/
Siedzieliśmy z Edem w studiu, jedząc chińszczyznę i przedrzeźniając się głośno.
- Chcesz usłyszeć swój singiel? - wyszczerzył się, naciskając coś na odtwarzaczu.
- Puść to jeszcze raz, a przysięgam, zabiję cię gołymi rękoma! - krzyknęłam na niego. Zaśmialiśmy się oboje. Byłam szczęśliwa, miałam nagrany pierwszy utwór i w jakiś sposób czułam się czysta. Tak jakby uwolniona od pewnych zdarzeń. Wiedziałam, że gdy skompletuję całą płytę moje ciało i wspomnienia ogarnie głęboka ulga.
- Przestań, odtwarzaliśmy go tylko jakieś milion razy! - zaperzył się. - Nadal go uwielbiam!
- A ja już nie. Nie wiedziałam, że wszystko brzmi tak tragicznie na nagraniach! - wywróciłam oczami, miałam jednak świadomość, że wyszło perfekcyjnie, przede wszystkim tak, jak tego oczekiwałam. Gdy tylko skończyłam swój posiłek, zabrałam dżinsową katanę z oparcie i postanowiłam się pożegnać.
- Nu? Wychodzę dzisiaj do klubu, wybierasz się? - usłyszałam pytanie rudzielca.
- Oh! Ed chce dzisiaj zaliczyć! - zaśmiałam się.
- Nienawidzę cię - poczułam kuksańca. - Po prostu zamierzam napić się, zobaczyć ze znajomymi - wystawił język.
- Powiedzmy, że ci wierzę, gdzie?
- East Coast - odrzekł.
Zastanowiłam się przez chwilę.
- Zgoda, lubię tamtejszych barmanów - odpowiedziałam pewnie.
- Wiedziałem, że to cię przekona. - rzucił rozbawiony. Machnęłam mu ręką na pożegnanie i opuściłam studio, wsiadając do swojego samochodu.
Pozwoliłam
mojej prawdziwej miłości zginąć.
Papierosowy dym i zapach alkoholu dostał się do twoich nozdrzy, gdy tylko przekroczyłaś próg East Coast. To był jeden z tych klubów, gdzie wszystko zostawało w środku i nie wychodziło poza mury, dlatego nie miałaś oporów przed małym szaleństwem. Uśmiechnęłaś się pod nosem, gdy jakiś przypadkowy facet zmierzył cię pożądliwym wzrokiem, to tylko utwierdziło cię w przekonaniu, że szara, krótka sukienka, dobrze na tobie leży. Przeczesałaś palcami swoje grube, blond włosy i machinalnie obróciłaś bransoletkę na chudym przegubie. Jeden ze znajomych barmanów od razu poznał twoją sylwetkę i wręczył ci ulubionego drinka. Uśmiechnęłaś się do niego i oplotłaś ustami różową słomkę, ciągnąc łyk. Powinnaś poszukać Eda, ale akurat jedna z twoich ukochanych piosenek rozbrzmiała w tej ogromnej przestrzeni. Niewiele myśląc dopiłaś drinka do końca i udałaś się na parkiet, kręcąc biodrami w rytm melodii.
Miałam jego serce
i łamałam je za każdym razem.
/Harry/
Zaśmiałem się krótko z jakiejś uwagi Eda, gdy wchodziliśmy do klubu. Wiedziałem, że w środku mamy spotkać się jeszcze z dwójką jego znajomych. Byłem wdzięczny, że mogliśmy wreszcie trochę porozmawiać i wyluzować się, chociaż na chwile zapominając o przytłaczającej rzeczywistości. Przygaszone, klubowe lampy, oświetlały bar oraz kilka stolików niedaleko. Wygładziłem rękoma swoje czarne spodnie i odetchnąłem zatłoczonym powietrzem, rozglądając się dookoła.
- Pójdę nam coś zamówić - zakomunikowałem rudzielcowi. Ed pokiwał twierdząco głową i odszedł w przeciwnym kierunku, szukając dla nas jakiegoś miejsca. Póki co nie zauważyłem żadnych przyglądających się nam w szczególny sposób osób, natrętnych paparazzi ani kogokolwiek przerywającego nam imprezową atmosferę. Usiadłem przy barze i cierpliwie poczekałem, aż barman obsłuży jakąś brunetkę. Odwróciłem się lekko w bok, przyglądając tańczącym na parkiecie ludziom. Westchnąłem i gdy już miałem z powrotem popatrzeć, czy chłopak skończył robić zamówienie, zauważyłem w tłumie blondynkę o anielskim głosie. Uśmiechała się pod nosem, zagryzając wargę i pozwalając, by jakiś facet, trzymał ją przy sobie w talii. Oparłem się o blat i przyglądałem, jak rusza swoim ciałem, co jakiś czas bezwiednie zamykając oczy. Jej uroda nie była nadzwyczajna. Była średniego wzrostu, miała długie miodowe włosy i kilka piegów na twarzy. Co więc takie przyciągało moją uwagę? Sposób w jaki się ruszała? Jej krótka szara sukienka? Machinalny uśmiech? Milion sekretów, które skrywała? Lekkie chrząkniecie barmana wyrwało mnie z zadumy.
- Podać coś? - zapytał znudzony.
- Dwa razy rum z colą - odrzekłem, obracając się przodem do baru. Wypuściłem powietrze ze świstem i zerknąłem na chłopaka, który posłusznie wykonywał dla mnie drinki. Po chwili postawił dwie szklanki przede mną.
- Wiesz, że to niegrzeczne obserwować zbyt długo innych ludzi - usłyszałem nad uchem głos. Jej głos. Odwróciłem się, patrząc na nią.
- Jakby Ci to przeszkadzało - uśmiechnąłem się pod nosem, wzruszając ramionami.
Wywróciła oczami i usiadła obok mnie, zajmując wysokie, barowe krzesełko.
- Widać, że nie przychodzisz tutaj często - ściągnęła brwi.
- Po czym to poznajesz?
- Siedzisz tutaj sam, sączysz jakiegoś marnego drinka, oddając się swoim refleksjom, wymyślając historie swojego życia, które nigdy nie nadejdą. To jest klub, tutaj się nie duma, tylko pije i tańczy - mruknęła przeciągle, wyrywając mi szklankę z rumem i biorąc łyk.
- Kto tu kogo obserwuje... - zmrużyłem oczy.
Dziewczyna wydęła wargi, jednak po chwile roześmiała się krótko. Zupełnie niewymuszenie, naturalnie, bez przykrywek. Mimowolnie oddałem ten gest.
- Jesteś bardziej cwany, niż to zakładałam - podparła się pod boki.
- Powinienem się obrazić? - mrugnąłem okiem.
- Może - odparła rozbawiona i zmierzyła mnie wzrokiem. - Ten drink nie jest jednak taki marny - mruknęła, patrząc na szklankę.
- A ty może nie jesteś taka bezduszna, na jaką się kreujesz... - jej oczy wydawały się pociemnieć, po chwili jednak jej mina nabrała ten charakterystyczny, bez emocjonalny kształt.
- Powinnam się obrazić? - powtórzyła moje pytanie.
- Nie, w twoim przypadku to był komplement - przeszyłem ją wzrokiem. Uśmiechnęła się lekko pod nosem, zupełnie niezauważalnie, ale ja zauważyłem.
- Jesteśmy tylko ludźmi, każdy z nas stwarza jakieś pozory - dodałem, biorąc z jej ręki mojego drinka i odszedłem w kierunku stolików, szukając Eda. Zagryzła wargę, a ja pogratulowałem sobie w duchu. Chciałem, żeby miała świadomość, iż wiem, że posiada sekrety. Że próbuje udawać silną i niezainteresowaną, chociaż w głębi ducha czegoś się boi. Zostawiłem ją samą, ale wiedziałem, że wróci. Zaczynała mi się podobać ta otwarta bitwa, którą prowadziliśmy. Kimkolwiek była dziewczyna o anielskim głosie, poznam ją, poznam prawdziwą ją.
Jeśli jedno serce potrafiłoby uleczyć inne, tylko wtedy moglibyśmy zacząć.

CZYTASZ
Docks. h.s. / zakończony
FanficCo poświęciłeś dla sławy? Czy było warto? Skomplikowana historia ludzi, którzy nie mają nic prócz wątpliwości, niezadanych pytań i kliku ułożonych piosenek. Śmierć, życie, rozstania, powroty, przyjaźń, miłość. Muzyka, która prowadzi na szczyt popul...