13. Jakbym miał zawsze tu być, by cię trzymać w ramionach.

325 13 1
                                    

Ben Howard - Bones  

*  

,, Oh a ty śmiejesz się tak, jakby w tej historii była nadzieja."

/Harry/
Zagryzam wargę, patrząc przez okno. Stojąca lampa oświetla fotel, na którym siedzę. Herbata w kremowym kubku już dawno wystygła, a pływająca cytryna straciła smak. Ale wydaje się to być nic nieznaczącym szczegółem, bo wszystko na czym potrafię się skupić, to dwójka ludzi stojąca na podjeździe naszego wspólnego apartamentu. Ich sylwetki, pogrążone w czymś, co przypomina kłótnie. Bezceremonialnie utkwiłem spojrzenie w szybię, ignorując to dziwne uczucie, które pojawiło się w moim brzuchu, kiedy Niall i Nuria połączyli się w ciasnym uścisku. Ignorując to uczucie zdrady, że oboje nie są dla siebie obcy, a między nimi jest więź, o której nam nie powiedzieli. Ignorując to uczucie, którego nie potrafię opisać, gdy on przytula ją tak, jak ja nigdy nie będę.


i śmiało, zostaw mnie z tą płonącą duszą
na zewnątrz, tutaj na tym zimnie.


/Nuria/
Niall odciska na twoim czole swoje usta. Żegnacie się krótko.
- Wiesz, że jeszcze długa droga przed nami, prawda? - pytasz, wsiadając do samochodu. Nie potrafisz mu tak szybko zaufać, ale odzyskujecie siebie nawzajem i tylko to się liczy. Oboje wymagacie obietnic.
- Wiem, ale będziemy się starać - jego uśmiech przypomina ci, jak bardzo za nim tęskniłaś.
Zerkasz na apartament chłopaków. Nikłe światło żarzy się na piętrze i mogłabyś przysiąc, że widzisz w oknie sylwetkę Harrego, który patrzy z pretensją na ciebie i Nialla. Czujesz ucisk w podbrzuszu.
- Będziemy musieli porozmawiać z chłopakami. Moje życie to ciągłe tajemnice. - wzdychasz. Wiesz, że zawiodłaś pare osób.
- Poradzimy sobie - zapewnienie blondyna utwierdza cię w tym przekonaniu. Mając jego przy boku, czułaś, że możesz wszystko naprawić.
Niall przyciąga cię ponownie do uścisku, zanim odpalasz silnik.
- Zaopiekujcie się Harrym, on teraz naprawdę potrzebuje wsparcia - rzucasz przez szybę i odjeżdżasz.


kochasz go jakby miał tu być na zawsze
zawsze, skarbie, tak, zawsze blisko


Droga Sue,
przepraszam. Nie pisałam do Ciebie przez ostatni czas, bo wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka. Cały czas obarczałam Cię winą, bo byłam przekonana, że zabrałaś sobie życie. Miałam do Ciebie cholerne pretensje, że zostawiłaś mnie samą. Że zostawiłaś Eda, który kochał cię jak nikogo innego. Nadal kocha...
Ale ktoś inny cię w tym wyręczył. Ktoś inny wysłał cię do nieba, o wiele za wcześnie. I obiecuję Ci, że sprawiedliwość zostanie wymierzona.
I mimo wszystko, wsadzenie tego człowieka za kratki, nie zwróci Ci życia. To boli mnie najbardziej.
Odzyskałam Nialla. Oboje się myliliśmy, oboje zrobiliśmy kilka błędów, ale oboje nie istniejemy bez siebie nawzajem.
Odzyskałam Nialla. Straciłam Ciebie.
Powiedz mi, czy właśnie tak miało się stać?
Zawsze Twoja,
Nuria.


a ty śmiejesz się,
jakbyś nigdy dotąd nie była samotna.


Kolejny dzień jest tylko kolejnymi przypadkowymi wydarzeniami. Ciepłe, poranna powietrze dmucha przyjemnie w moją twarz, gdy zapalam znicz na grobie Susanne. W mojej głowie znowu pojawia się milion myśli, kilka rozterek, a w sercu parę pęknięć. Odganiam to wszystko na bok, skupiając się na kręceniu teledysku. Piosenka jest o bólu, więc zdjęcia również nabierają podobnej aury. Nie muszę udawać emocji, ponieważ to jest dokładnie wszystko to, co czuje.
Gdy tylko kończę zdjęcia na planie mojego pierwszego teledysku, kieruję się pod apartament chłopaków. Towarzyszy mi kompletna pustka, bo wiem, że wszystkie moje sekrety odbijają się na innych. Muszę zacząć wreszcie naprawiać, to co zawaliłam. Zaciskam ręce w pięści i pukam do wielkich, białych drzwi. Chwilowa cisza powoduje moje przyspieszone bicie serca. Harry odmyka wejście, patrzy na mnie powoli, a ja mogę zauważyć, jak w jego zaskoczonym spojrzeniu pojawia się pretensja. To łamie mi serce na małe kawałki.
- Cześć, jak się czujesz? - pytam szybko.
- Dobrze - Styles zagryza wargę i ucieka spojrzeniem w bok.
Jest zły i ma prawo. Zawiodłam go.
- A jak z twoją mamą? - szeptam, w pełni świadoma tej okrojonej konwersacji i napiętej atmosfery między nami.
- Lepiej - jego chłodny głos powoduje ból w mojej klatce piersiowej.
- Harry...- zaczynam. - Przepraszam. Jeżeli mnie wpuścisz wszystko ci wytłumaczę.
- Loreen jest w środku - mówi cicho.
Rozczarowanie zalewa całe moje wnętrze. I nie potrafię stwierdzić dlaczego, ale to uczucie niesamowicie mnie rani.
Podnoszę spojrzenie, zerkając prosto w zielone oczy chłopaka. Stoimy naprzeciw siebie bez żadnego słowa. I nie wiem co jest gorsze. Ta cisza, czy zgubna wymiana zerknięć.
- Jeżeli to wszystko, to wybacz, ale muszę wracać - odzywa się, a drewniane drzwi zamykają się powoli. Wzdycham lekko, zaciskając powieki.
- Czekaj! - krzyczę. - Niall jest moim bratem. Nie powiedziałam ci, bo nie sądziłam, że go odzyskam. Zaraz po formacji waszego zespołu, odsunął mnie od siebie, a ja go nie zatrzymałam. I wierz mi, że ostatnie półtora roku bez niego było najgorszym czasem jakim przeżyłam, więc razem z Niallem będziemy o siebie walczyć. Nawet jeżeli będę musiała poświęcić naszą przyjaźń, Harry. Ale to wszystko dzięki tobie. Dzięki tobie tutaj stoję, dzięki tobie z nim rozmawiałam. Więc powinnam ci chyba podziękować - śmieję się nerwowo, w tym śmiechu nie ma żadnej nutki rozbawienia. - I przepraszam za wszystkie kłamstwa, którymi cię karmiłam. To wszystko. Możesz wracać do Loreen - dodaję, patrząc mu znowu w oczy. - Do zobaczenia na jutrzejszym bankiecie - szeptam na odchodne, sunąc powoli do swojego samochodu, rzucając mu ostatnie przepraszające spojrzenie.
I naprawdę nie chciałabym go stracić.


Oh a ty śmiejesz się,
jakbym miał zawsze tu być, by cię trzymać w ramionach.


/Harry/
Zamykam drzwi, opierając się o nie. Wszystkie informacje od Nurii zaczynają do mnie docierać, a cała układanka pasować. Niall jest jej bratem. Co ja właściwie sobie myślałem, widząc ich tulących się na podjeździe? Że są sekretnymi kochankami? Żałosny śmiech wydobywa się z mojego gardła. Przykładam rękę do czoła, czując jak ulga wypełnia mnie od wewnątrz.
I wtedy zrozumiałem już wszystko.
Każdą najmniejszą rzecz, która wydarzyła się od naszego pierwszego spotkania. Początkową niechęć do mnie i całego zespołu, w końcu poniekąd zabraliśmy jej bliską osobę. Późniejszy sms w ,,The docks" i rozmowę o zrywaniu kontaktu. Wypytywanie o chłopaków. To wszystko miało swój sens.
I wtedy zrozumiałem już całe moje zachowanie, i to jak bardzo mnie do niej ciągnęło. Miałem po prostu do odegrania pewną rolę w tej historii. Miałem ich do siebie zbliżyć i pogodzić.
Czy więc to był koniec mojego udziału w życiu Nurii? A jeżeli ja wcale nie chciałem z niego odchodzić?
Otwieram oczy, widząc sylwetkę Nialla, który patrzy na mnie skruszony. Opiera się o ściane na przeciwko, pocierając swój kark.
- Powiedziała ci, prawda? - pyta szeptem, a ja po prostu wzdycham cicho i potakuje głową. - Przepraszam stary, mogę robić ci pranie przez następny miesiąc - dodaje, a ja nie mogę nic na to poradzić, że z moich ust wydobywa się cichy śmiech.
- Jest w porządku - podchodzę do Horana, kładąc mu dłoń na ramieniu. Patrzę na jego twarz powoli, dostrzegając dopiero teraz jak bardzo są do siebie z Nurią podobni. Identyczny kolor oczu, małe zagłębienia w policzkach i klika piegów obok nosa. - Macie oboje taki sam beznadziejny śmiech, powinienem się domyślić, cholera! - wyrzucam ręce do góry.
Śmiejemy się, kręcąc głowami.
- Co nie zmienia faktu, że będziesz mi robić pranie przez następny miesiąc i prasujesz mi garnitur na jutrzejszy bankiet - grożę mu palcem, a Horan patrzy z rozbawieniem.
- Zapomnij! - prycha.
I gdy już mam wracać do Loreen, która siedzi w salonie i rozmawia z Louisem, Niall zatrzymuje mnie w progu.
- A jak dowiem się, że umawiasz się z moją siostrą, to obetnę ci włosy! - zaśmiał się i zostawił mnie samego z dziwnym uczuciem w środku.
- My się przecież tylko przyjaźnimy - odrzekłem sam do siebie. Po cichu. Wiedząc, że Irlandczyk mnie nie słyszy. Wiedząc, że przecież tylko żartował. Dlaczego więc próbowałem się tłumaczyć? Tłumaczyć przed samym sobą?
Coś rozdarło mnie na pół i nie miałem pojęcia dlaczego. Zamiast wracać do własnej dziewczyny, podążyłem na górę do swojego pokoju. Oh Boże. Co za idiotyzm. Wziąłem komórkę do ręki i obróciłem ją kilka razy. Nie mogłem być zły na Nurię. Nie potrafiłem. Oboje odgrywaliśmy pewne kreacje. Ja nieświadomie pomogłem jej z Niallem, a ona odciągała mnie od problemów. Uśmiechnąłem się lekko i szybko wysłałem smsa:

Niall, Nuria. Oba na N. To takie typowe dla rodzeństw. I takie tandetne.

Nie musiałem czekać długo na odpowiedź.

Zażalenia można składać do moich rodziców! Mullingar, Blackhall street 6!

Po chwili otrzymałem kolejną wiadomość od blondynki.

Oh nie, czy ja własnie wysłałam ci adres mojego rodzinnego domu? Zapomniałam, że mnie stalkujesz!

Roześmiałem się w głos. Poczułem się jak na starcie naszej znajomości i wiedziałem, że koniec sekretów nie oznacza końca przyjaźni, tylko jej początek.
Miałem nadzieję, że nadal będziemy kimś dla siebie. Kimś ważnym.
Cisze westchnienie opuszcza mimowolnie moje usta. Wracam na dół do salonu i siadam obok Loreen. Dziewczyna opowiada coś o sukience na jutrzejszy bankiet, ale nie słucham jej. Skupiam się na swoich zawiłych myślach. Pamiętam, żeby podjechać jeszcze dzisiaj do mamy i upewnić się, że wszystko jest w porządku.
Zerkam kątem oka na brunetkę, która opiera głowę na moim ramieniu, a ja wdycham zapach jej włosów i skóry. I czuję się zupełnie tak, jakbym był nie na miejscu. Jakbym powinien być zupełnie gdzieś indziej. Jakby jej zapach nie był tym, który powinien mnie wypełniać.


A ty kochasz jakbyś dotąd zawsze była samotna...

Docks. h.s. / zakończonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz