5 seconds of summer - I miss you
*
,,A w nocy będziemy sobie życzyć, aby to nigdy się nie skończyło."
Gdy nastał świt, a ja mimowolnie wybudziłam się ze snu, spostrzegłam, że leżę sama w łóżku mojego brata. Nie czułam obok siebie ciała Harrego i cóż, moje serce oblało się lekkim rozczarowaniem. Ale czego właściwie się spodziewałam?
Lekkie westchnienie wypada z moich ust, przecieram oczy, a wydarzenia z wczorajszej nocy uderzają we mnie jak rozpędzony pociąg. Odszukuje w szafie jakiś podkoszulek należący do Nialla i kieruje się do łazienki na piętrze. Szybki prysznic relaksuje moje spięte ciało. Szczotkuje włosy znalezionym grzebieniem i staram się wychwycić jakieś dźwięki z dołu. Zanim wkraczam do kuchni, wygładzam czarny t-shirt i odgarniam wilgotne końce włosów. Zaglądam nieśmiało do pomieszczenia. Chłopcy siedzą przy dużym stole, rozmawiają o jakiś błahostkach i jedząc śniadanie.
- Cześć - rzucam, a całe towarzystwo spogląda na mnie, milknąc.
- Ktoś wreszcie postanowił się obudzić - Zayn mruga do mnie, a ja wystawiam język w jego kierunku.
Siadam obok Nialla, podbierając jego herbatę. Harry uśmiecha się do mnie lekko z naprzeciwka i stawia przede mną talerz z kanapkami.
- Dzięki - szeptam i patrzę na szatyna, starając się wyczytać jakieś emocje z jego twarzy. Chcę się po prostu upewnić, że wspólny sen wczorajszej nocy nie zmienił naszych relacji.
- Jak ci się spało? - pyta mnie Niall, a ja chrząkam lekko.
- W porządku - odrzekam i mimowolnie zerkam na Stylesa, który przygryza swoją wargę, tłumiąc chichot. Oh, jest takim dupkiem. - Będę się zbierać. Mam dużo do zrobienia - dodaję, wpychając ostatni gryz kanapki do buzi. - Dziękuję za śniadanie, odezwę się później - czochram włosy blondynowi i przelotnie odciskam wargi na jego policzku.
Tak naprawdę nie mam planów ani pracy na dziś. Wszystko czego chcę, to spędzenie chwili w samotności i oswojenie się z informacjami, które zebrałam wczoraj.
Zabieram z góry swoje ubrania, wciskając jedynie dżinsy na swoje nogi i zatrzymując koszulkę Nialla. Chowam telefon do torebki i gdy mam juz wychodzić, widzę Harrego stojącego w progu. Mam ogromną ochotę zapytać go, czy spędzi dzisiaj ze mną trochę czasu, ale to nie jest odpowiednia rzecz. Pragnę samotności. A Styles miał swoje obowiązki. Zamiast tego uśmiecham się lekko i mijam go w przejściu bez słowa.
- Jest w porządku, prawda? - słyszę jego szept. Odwracam głowę.
- Oczywiście. Dziękuję, że byłeś przy mnie wczoraj - ściskam jego ramiona. Mina bruneta wyraża głęboką ulgę.
- Bądź ostrożna - kąciki jego ust wędrują do góry. Żegnam się skinieniem i opuszczam dom chłopaków, machając im w holu.
Nic się nie zmieniło.
Sue nadal nie żyje.
Ja nadal nie potrafię czuć.
A dziś jest po prostu kolejny dzień angielskiej jesieni.
Nie mogę spać, nie mogę śnić dzisiaj
Potrzebuję kogoś przez cały czas.
/Harry/
Zupełnie nie wiem, co chcę osiągnąć, ale wysyłam smsa do Eda, informując go, że Nuria wróciła do domu. Mam wrażenie, że moje życiowe przeznaczenie to po prostu chronić tę dziewczynę. I strasznie męczy mnie, że nie potrafię wypełnić moich myśli niczym innym.
Zupełnie nie wiem, co chcę osiągnąć, ale umawiam się z Loreen. Ona jest moją dziewczyną. Jest dla mnie ważna. I nie ma nic dziwnego w tym, że chcę zabrać ją na kolację. Pragnę odciągnąć moje myśli i mam nadzieję, że Lola mi w tym pomoże.
Zerkam na zegarek, czekając w sypialni, aż brunetka wyszykuje się na nasze spotkanie.
- Loreen, pospiesz się, przepadnie nam rezerwacja - jęczę w kierunku łazienkowych drzwi.
W odpowiedzi słyszę kilka niezadowolonych pomruków. Podchodzę do okna. Widok z dziesiątego piętra na północny Londyn nie robi na mnie wrażenia, ale próbuje się na czymś skupić i nie spoglądać na czasomierz.I nie myśleć o Nurii.
- W trzeciej szufladzie od dołu są moje złote kolczyki, możesz mi je podać? - pytanie dziewczyny wybija mnie z zamyślenia.
- Tak - odrzekam krótko i otwieram komodę. Zrezygnowany przerzucam różne przedmioty i znajduję biżuterię. Mój wzrok zatrzymuje się jednak na czymś zupełnie innym. Kartka papieru z logiem największego plotkarskiego magazynu. Prawdopodobnie nie powinienem tego ruszać, ale zaciekawiło mnie, co to robi u Loreen w mieszkaniu. Siadam na łóżku, czytając dokument, który wyglądał zupełnie jak umowa? Moje zmieszane oczy wędrują po kolejnych linijkach tekstu, a wraz z każdą otrzymaną informacją spadam coraz bardziej w dół.
- Znalazłeś? - Loreen wpada do sypialni i momentalnie zastyga. - Harry...ja...ja ci to wyjaśnię - jąka się, a do mojej świadomości dochodzi, że to nie jest żart. Że ona naprawdę podpisała kontrakt na związek ze mną. Złość płynie w moich żyłach.
- Co to jest do cholery!? - krzyczę.
Milczy, więc zbliżam się do niej.
- Mów!
- Potrzebowałam pieniędzy, nie krzycz na mnie - łzy spływają z jej twarzy.
- Wytłumacz mi, jak to się stało - szeptam, siadając z powrotem na łóżku, bo moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa.
- Magazyn plotkarski zaproponował mi kontrakt. Miałam być twoją dziewczyną przez półtora roku. Dużo płacili, naprawdę dużo. A po wszystkim miałam dostać jeszcze więcej - zatrzymuje się, przełykając głośno. - W zamian wynosiłam informacje o tobie, o twoich znajomych, o rodzinie do prasy - dodaje tak cicho, że niemal jej nie usłyszałem.
Ze złości uderzam w blat komody, a dziewczyna wzdryga się przerażona. To jest po prostu niemożliwe.
- Wszystko było sfingowane, prawda? Wszystko...spotkanie w kawiarni? - pytam ją.
Kiwa twierdząco głową, więc śmieję się kpiarsko. Nigdy nie było przypadkowego oblania kawą i miłości od pierwszego wejrzenia. Nigdy.
- Ja cię kochałem, Loreen, a ty się bawiłaś, nie wstyd ci!? - krzyczę na nią.
- Próbowałam się wycofać! - broni się. - Zaraz po tym, jak zadzwoniłeś z Tajlandii i wyjawiłeś mi swoje uczucia, ale nie pozwolili mi, grożąc zerwaniem umowy bez wynagrodzenia - ociera łzy, ale jej smutek nie robi na mnie wrażenia. - Później próbowałam cię odtrącać. Zachowywać się ozięble, myślałam, że ze mną zerwiesz i oboje się uwolnimy, a ja dostanę swoje pieniądze. Ale to także przewidzieli! - dodaje rozpaczliwym tonem.
- To koniec - mówię i drę umowę na kawałki.
Zanim wychodzę z jej mieszkania, zatrzymuję się na chwilę, a wszystkie informacje dochodzą do mnie ze zdwojoną siłą.
- To od ciebie wiedzą, że Zayn palił trawę z Lou, a moja mama miała zawał? - pytam naiwnie wierząc, że zaprzeczy. Ale nic takiego się nie dzieje.
- Przykro mi - szepta, kuląc się na ziemi.
Zagryzam wargę, bo wciąż widzę w niej bezbronną dziewczynę, którą niegdyś darzyłem uczuciem.
- Nie wniosę zarzutów. I to jest ostatnia rzecz, którą dla ciebie robię - odrzekam i trzaskam drzwiami.
Wszystko ma teraz swój sens. Każda jej zmiana nastroju, każda kłótnia. I pomyśleć, że ciągle obarczałem się winą za nasz rozpadający się związek. Ale naszego związku nigdy nie było. Żadnego uczucia. Wierzyłem w miłość, która nigdy nie miała miejsca.
Idę pustą ulicą, a lampy delikatnie oświetlają mi drogę. Luzuję krawat, rzucając go za siebie i odpinam koszulę spod szyi, zupełnie jakby odcinała mi dopływ powietrza. Wstępuję do sklepu całodobowego, kupując butelkę drogiej brandy i gdy z powrotem znajduję się na dworze, po prostu odkręcam ją i ciągnę kilka łyków. Mam gdzieś, czy ktokolwiek mnie teraz zobaczy i czy znajdę swoje zdjęcia jutro w prasie. Czuję się oszukany i muszę dać upust moim emocjom.
Nie mam pojęcia gdzie się udaje. Łapię taksówkę i mówię adres. Gdy samochód podwozi mnie na miejsce, idę kawałek wzdłóż ulicy zanim staję przed drzwiami mieszkania Nurii. Zupełnie nie wiem skąd się tutaj wziąłem.
Gdy mam już zapukać, uświadamiam sobie, że wcale nie jestem wściekły. Mam za złe, że Loreen opowiadała prasie o życiu moich znajomych i rodzinie, ale właściwie nie czuję nic oprócz pustki na wieść, że znowu jestem samotny. Od dłuższego czasu związek z Lolą nie przynosił mi szczęścia, tylko same utrapienia. Jestem wolnym człowiekiem. I cóż, nadal to do mnie nie dociera.
Wyrzucam pustą butelkę po brandy, mając świadomość, że nie powinienem być teraz pod mieszkaniem Nu.
Albo to jest dokładnie to miejsce, gdzie powinienem się znajdować od samego początku.
![](https://img.wattpad.com/cover/25829934-288-k612952.jpg)
CZYTASZ
Docks. h.s. / zakończony
FanficCo poświęciłeś dla sławy? Czy było warto? Skomplikowana historia ludzi, którzy nie mają nic prócz wątpliwości, niezadanych pytań i kliku ułożonych piosenek. Śmierć, życie, rozstania, powroty, przyjaźń, miłość. Muzyka, która prowadzi na szczyt popul...