8. Żyję, ale chyba zgubiłam życie po drodze.

310 11 1
                                    

Tom Odell - Another love

*

,,I chcę płakać, pragnę nauczyć się kochać, ale wypłakałem wszystkie moje łzy."


Droga Sue.
Dzisiaj mój singiel ukazał się na iTunes i jestem naprawdę zaskoczona, że sprzedaje się tak szybko. Ludzie chyba lubią słuchać o bólu. Nie wiem, co jest tego przyczyną. To, że rzeczywiście utożsamiają się z cierpieniem, czy to, że po prostu chcą wiedzieć, że ktoś ma w życiu gorzej i to poprawia im humor? Dzisiaj zrozumiałam, że odkąd wyjechałam z Mullingar mój świat przestał mnie cieszyć. Pojawiło się coraz więcej problemów, z którymi nie umiałam sobie poradzić i nie chciałam dopuścić do siebie, że to moja wina. Bo przecież, gdybym nie wysłała Nialla do xfactor, może teraz oboje siedzielibyśmy na jakimś uniwersytecie w Irlandii i wiedlibyśmy spokojne życie, wśród książek i własnych śmiechów? Niall wtedy nie opuściłby mnie, a ja nie czułabym się zostawiona na pastwę losu i nie wyjechałabym do Londynu. Wtedy również nie mieszkałybyśmy razem w stolicy i pewnie nigdy nie zabierałabym twojego cennego czasu. Ty nadal śpiewałabyś w ,,The docks" i może nie dążyłabyś do popularności tak bardzo, gdybyś wiedziała, że ja mogłabym cię zastąpić? Może wciąż żyłabyś, gdyby nie ja i moja chora żądza dostania się na szczyt? Po co to wszystko mi było? Może podświadomie chciałam zemścić się na Horanie? Pokazać mu, że ja też potrafię coś osiągnąć? A paradoksalnie to ja kazałam zacząć mu śpiewać profesjonalnie, bo jego głos zawsze był tak cholernie dobry. I pewnie nadal jest, ale nigdy nie odważyłam się posłuchać jego piosenek.
Widzisz? Moim życiem rządzi jakiś chory przypadek. I może to całe cierpienie sama sobie przysporzyłam? I może tak miało być? A może nie miało?
To wszystko spowodowało, że codziennie wita mnie niemrawe odbicie w lustrze. Jaka dziś była Nuria? Zgorzkniała, czasami bezczelna, z papierosem w ustach i dymem w płucach. Z pustymi oczami i pustym sercem. Z brakiem uczuć i brakiem duszy. Bez uśmiechu i bez pozytywnych emocji.
Co byś powiedziała, gdybyś mnie zobaczyła? Że powinnam przestać popełniać twoje błędy? Że cię zawiodłam? Że jeszcze wciąż mam władzę w swoich rękach?
Dokładnie przypominam sobie, co powiedział mi Harry. Że nie chciałabyś mnie takiej widzieć. I może on ma racje? Nie wiem.
Nie wiem też dlaczego Harry pojawił się w moim życiu. Może to ty go przysłałaś? Bo wiedziałaś, że będzie mnie denerwować, że odciągnie mnie od moich problemów, że jakimś cudem mu zaufam?
Ale to nie do końca było możliwe. Bo Harry był zbyt blisko Nialla. A może własnie o to chodziło, żebym i ja była blisko niego? Bo może właśnie to był odpowiedni moment, żeby wyjaśnić sobie parę spraw? By sobie wybaczyć? By zrobić to szybciej, nim zrobi to za nas śmierć? Resztki mojej godności sprawiają, że wciąż go nienawidzę. I nienawidzę całej tej sytuacji.
Powoli nagrywam album, bo tylko on może mnie uwolnić. Tylko takim sposobem będę mogła się odciąć. A pomimo tej całej otoczki, naprawdę lubiłam komponować. Nawet jeżeli siedziałam z gitarą na kolanach i śpiewałam smutne piosenki o miłości.
Ludzie zawsze czekają na wolność. Mimo, że wolność to pojęcie względne i każdy inaczej je rozumie. Dla niektórych wolność to moment, gdy mogą przestać się ukrywać ze swoimi sekretami. Dla innych wolnością jest chwila ukojenia, oderwanie od brutalnej rzeczywistości. Dla jeszcze innych wolność to pozbycie się ciężkich myśli, które spędzają sen z powiek w grudniową noc. Dla mnie wolnością było zostawienie przeszłości daleko za sobą. I wierzyłam, że ona nastanie dopiero, gdy wydam album, a świat usłyszy, jak wiele działo się w moim emocjonalnym świecie.
Żyję, ale chyba zgubiłam życie po drodze.
Zawsze Twoja, 
Nuria.

Zginasz kartkę w pół i wrzucasz ją do pudełka w paski na komodzie. Tekturowa skrytka mieści już trzy listy, napisane niechlujnym pismem do Sue. Wzdychasz cicho i wybierasz ubrania, które możesz na siebie włożyć, nim wyjedziesz do studia. Przykładasz bordowy sweter do swojej sylwetki i patrzysz w lustro. Kiwasz z aprobatą głową i rzucasz na łóżko wełniane ubranie. Zerkasz w kąt na swoją nową gitarę i uśmiechasz się bezwiednie, bo Ed to chyba najlepsze, co ci się w życiu przytrafiło. Spoglądasz z powrotem w lustro i zauważasz swój niknący uśmiech. Ze szczęściem było ci chyba po prostu nie do twarzy. A może tylko ty tak myślałaś?
Ed ma dzisiaj koncert w Szkocji, więc w studiu nagrywasz z jego kolegą, równie dobrym reżyserem dźwięku, Bradem. Zachowujesz swój profesjonalizm i skupiasz się na wystukiwanym rytmie i idealnie dobranych słowach piosenki. Bradley chwali cię i docenia twój talent, dziękujesz mu, bo jego słowa podnoszą cię na duchu, i utwierdzają cię w przekonaniu, że chociaż w tym jesteś dobra. Gdy kończysz ostatni dźwięk, żegnasz się z mężczyzną i zabierasz swoją gitarę. Wychodzisz z budynku, kierując się w stronę swojego samochodu i zapalasz papierosa. Jest ci przykro, że rudzielca znowu nie ma w stolicy. Uświadamiasz sobie, że tak naprawdę nie masz w Londynie nikogo oprócz niego i to przytłacza cię nieco. Nie chcesz spędzać reszty dnia samotnie, więc wyciągasz telefon i przeszukujesz listę kontaktów. Twoje palce zatrzymują się pod numerem Harrego i w pośpiechu wysyłasz do niego wiadomość. Po chwili czujesz wibracje telefonu i połączenie od Stylesa.
- Cześć Harry - rzucasz i starasz się, by ton twojego głosu był przyjazny.
- Jak się czujesz? - pyta.
- Lepiej, dziękuje - to było miłe, że w jakiś sposób się troszczył, ale przecież nie kontaktowałaś się z nim, by usłyszeć jego litość.
- Dobrze zrozumiałem, chcesz się wyrwać gdzieś dzisiaj? - upewnił się.
- Tak, może jakiś klub?
- Mam lepszy pomysł - mogłaś domyślić się, że coś knuje. - Przyjadę do ciebie za godzinę, spakuj się, weź jakieś letnie rzeczy - dodał.
- Co? - nie mogłaś ukryć zdziwienia.
- Po prostu mi zaufaj. Do zobaczenia - jego słowa zadźwięczały ci w głowie, a potem mogłaś usłyszeć sygnał przerwanego połączenia.
Nic nie rozumiałaś. W każdym razie nie miałas ochoty robić nic, co nakazał Harry. Najpierw musiał ci wszystko wyjaśnić. Westchnęłaś i wsiadłaś do samochodu, obierając drogę powrotną do domu. Zatrzymałaś się na światłach, rozglądając leniwym wzrokiem po okolicy. Mogłas zauważyć grupkę osób zbierajacych się przed Nandos, która wyglądała zupełnie jak fani, czekajacy na zdjęcie z idolem. Uśmiechnęłaś się w duchu, dziękując za swoją, póki co, małą popularność. Wtedy tak wyczekiwana osoba wyszła z restauracji, a tobie chwilę zajęło, zanim pojęłas kto stoi niecałe dwieście metrów od ciebie. Twoje oczy rozszerzyły się, upewniając, że blond czupryna należy do Nialla. Twojego Nialla. Z którym kiedyś łączyło cię wszystko, a dziś nie łączy już prawie nic. To nie był on. To nie mógł być on. Nie dopuszczając myśli, że mogłaś zobaczyć zarys jego sylwetki, po prostu odjechałaś, gdy światło zmieniło barwę na zieloną. Twoje knykcie pobielały, gdy drżącą ręką ściskałaś mocno kierownicę. Wpadłaś do domu, starając się uspokoić szalejący puls. Zabrałas z szafy walizkę, pakując do niej letnie rzeczy. Cóż. Po prostu zaufasz Harremu, bo musiałaś zrobić cokolwiek, by wyrwać się stąd, chociaż na pare godzin.

Docks. h.s. / zakończonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz