ep.11

818 43 7
                                    

Jaka jest różnica między kaprysem a dozgonną miłością? Ta, że kaprys trwa trochę dłużej.

Rose została odprowadzona przez zgryźliwego skrzata do gabinetu Toma. Pomieszczenie te znajdowało się na ostatnim z czterech pięter dworu. Gabinet starszego chłopaka był ponurym i słabo oświetlonym pomieszczeniem. Przy ścianach stały regały, na których znajdowało się wiele nieznanych dziewczynie książek. Wiele z nich było w językach, o których Rose nawet nie słyszała.

Czarownica siedziała sztywno w miękkim ciemnozielonym fotelu, wpatrując się tępym wzrokiem w swoje ciasno złączone dłonie.  Kiedy nagle drzwi gabinetu otworzyły się z nie małym hukiem, a do środka wszedł wściekły Riddle.

- Zbieraj się, wychodzimy - powiedział zdenerwowany chłopak, szarpiąc ją za ramię, siłą wprowadzając z gabinetu - Nie ociągaj się, nie mam na to czasu - warknął, schodząc po długich, stromych schodach.

Rose chciała odpyskować chłopakowi, którego stalowy uścisk palców na jej ramieniu zostawiał fioletowe ślady na jej skórze. Zanim jednak czarownica zdążyła wydusić z siebie cokolwiek, na dole w salonie pojawiło się kilkanaście osób ubranych w długie, czarne szaty. Ich twarze zasłaniały maski, które z wyglądu przypominały ludzkie czaszki.

- Mój Panie, ludzie Dumbledore'a próbują przedostać się przez barierę - przemówił jeden z ludzi Toma - Samego starca jednak nie widać.

Riddle zignorował słowa mężczyzny, ciągnąc nastolatkę w przeciwnym kierunku, gdzie znajdowała się jadalnia. Pchnął ją do środka i wyciągnął z tylnej kieszeni ciemnych spodni naszyjnik.

- To nasz świstoklik - oznajmił chłodnym tonem ciemnowłosy były Ślizgon - Zabierze nas stąd do mojej kwatery.

Rose przyjrzała się mu nieufnie, ale chwyciła wraz z Tomem za naszyjnik, na którym wyryty był emblemat Domu Węża.  Przedmiot  zakręcił się w koło po wypowiedzeniu słowa w nieznanym dla Rose języku i przeniósł ich do nieznanego dziewczynie pomieszczenia, w którym znajdowała się ktoś jeszcze. Był to wysoki i szczupły czarodziej, odziany w liliową, długą szatę. Miał srebrne włosy i brodę tej samej barwy. Oczy starca były błękitne, przeszywające duszę młodych czarodziei.

- Dyrektorze,  Dumbledore! - krzyknęła Hill, szarpiąc się w silnych ramionach chłopaka i wyrywając mu się i biegnąc w stronę dyrektora, lecz z nóg zmiotło ją zaklęcie wymierzone w jej stronę.

Zaskoczona nastolatka z trudem uniosła głowę i zobaczyła stojącego zza plecami Marcusa. W jego bladej dłoni znajdowała się ciemna różdżka, która drżała po mocnym naciskiem alabastrowych palcy brata ciemnowłosej. Jego ciemne, duże oczy wpatrywały się w nią z dozą nieufności i niepewności.

- Bracie? - wyszeptała, czując ciepłe palce zaciskające się na jej ramieniu - Dlaczego?

- Nie mów do mnie bracie - splunął Marcus, patrząc z nienawiścią na Rose- Nie jesteś już moją siostrą po tym co zrobiłaś!

Należały one do Toma, który w oka mgnieniu znalazł się przy Rose, oszałamiając brata dziewczyny i stając do walki z Dumbledore'em, który przyglądał się im z boku. Rose nie czekając chwili ruszyła w stronę brata, aby odebrać mu różdżkę i pomóc Tomowi, ale zatrzymał ją głos dyrektora.

- Pozwól jej odejść, Tom. Ona nigdy nie będzie taka jak Ty. Znienawidzi Cię kiedy dowie się o tym co zrobiłeś swojej rodzinie, Myrtle i wielu innym ludziom. Jakim potworem jesteś.

Z pomiędzy ust chłopaka wydostało się głośne prychnięcie i z lekceważącym uśmiechem przemówił - Nie wspominałem już, że uśmiercanie Szlam mnie nie interesuje? Od wielu miesięcy mam nowy cel - na usta Riddle'a wpłynął przebiegły uśmiech - A jak dobrze wiesz, Dumbledore. Nigdy nie pozwolę jej odejść, więc lepiej skończ grać na moim sumieniu, bo robi się to żałosne.

Rose uśmiechnęła się zwycięsko i złapała za różdżkę brata, na której odruchowo jego palce zacieśniły swój uścisk. Ciemne oczy spojrzały w te należące do niej, otwierając szeroko i patrząc z furią na dziewczynę. Brązowowłosa przełknęła głośno śline i wycofała się widząc jak brat mierzy w jej stronę. Podczas, gdy Riddle nadal był zbyt zajęty starcem, żeby zauważyć scenę toczącą się tuż za nim.

- Marcus, proszę... - załkała błaganie, wstawając z klęczek - nie rób tego.

- Muszę to zrobić, Rose - odpowiedział krótko - Zabiłaś Ginny Weasley i przymierzyłaś się z Czarnym Panem, jesteś zdrajczynią!

Z oczu nastolatki płynęły strumieniami łzy, kiedy brat powtarzał jak mantrę, że ich zdradziła i musi za to zapłacić . Rose poczuła nagle, że traci grunt pod nogami, kiedy w jej pierś uderzyło zielony promień z różdżki Marcusa. Czuła, że coraz pada w niekończącą się przepaść oraz, że coraz trudniej się jej oddycha. Aż jej ciało zdarzyło się z twardą, betonową powierzchnią. Ostatnim co usłyszała Rose zanim ogarnęła ją wszechobecna ciemność był Tom, który krzyczał jej imię.

Zniszcz Ten Dziennik Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz