prolog

1.9K 60 19
                                    


Ludzie znają dziś cenę wszystkiego, nie znając wartości niczego.

Słońce właśnie zachodziło. Ostatnie promienie słońca rzucały czerwony blask na wiszące nad horyzontem chmury; w jego krwawym świetle mieniły się złowrogim blaskiem, dodając zamkowi dodatkowej posępności.

Pogoda idealnie odzwierciedlała nastrój stojącej w oknie Rose Hill, która z rękami wbitymi w kieszenie szaty, stała nieruchomo, zapatrzona w roztaczający się przed nią widok.

Chłodnym wzrokiem obserwowała zgromadzonych na boisku uczniów, którzy pogrążeni w kłótni nie zwracali uwagi na innych uczniów, którzy zaczęli się im przyglądać.

Jednym z uczestników kłótni był brat ciemnowłosej dziewczyny - Marcus, który w przeciwieństwie do swojej siostry należał do Slytherinu z którym od zawsze rywalizował dom Rose.

Dziewczyna odsunęła się od okna, poprawiając mundurek, na którym przyczepiona była odznaka Prefekta, którą z dumą nosiła.

Rose skierowała się do Wielkiej Sali, gdzie miała zjeść teraz obiad, ale zatrzymał ją głos jednego z pierwszorocznych.

- J-ja... - zaczął dukać, na co miała ochotę wywrócić oczami i powiedzieć, że nie ma teraz na to czasu, ale nie chciała stracić odznaki i przywilejów wiążących się z bycia prefektem.

- Ktoś ci dokucza? - zaczęła, ale gdy chłopak potrącił głową, zdziwiła się.

- J-ja chciałem t-tylko oddać - niepewnie wyciągnął szczupłą rączkę w moją stronę, w której trzymał stary, lekko zniszczony pamiętnik - z-znalazłem go w ł-łazience i...

Dziewczyna chwyciła niepewnie pamiętnik, marszcząc przy tym nos, jakby miała się przy tym czymś zarazić.

- Jasne - burknęła który w odpowiedzi, przerywając chłopcu, który skulił się i zawiesił głowę - oddam go do McGonagall, tyle mogę zrobić.

Chłopak wymamrotał podziękowanie i nie patrząc w oczy odszedł w swoją stronę.

Rose spojrzała jeszcze raz na dziennik, który dał jej chłopiec i zmarszczyła brwi zdezorientowana, gdy po zajrzeniu do środka zobaczyła puste strony.

- Co do... - powiedziała do siebie zaskoczona, patrząc na dziennik z niedowierzaniem - po co komuś pusty dziennik?

Rose szybko schowała dziennik do torby i skierowała się w stronę Wieży Gryffindoru, zapominając o obiedzie, Wielkiej Sali i o tym, że obiecała oddać dziennik profesor McGonagall.

(***)

Gdy znalazła się w końcu w wieży i upewniła się, że nikogo nie ma w dormitorium, wyciągnęła dziennik z torby i rzuciła kilka zaklęć na pomieszczenie, dla pewności.


Chcąc sprawdzić czy na dziennik nie jest nałożone żadne czarnomagiczne zaklęcie rzuciła kilka zaklęć i zabrała się do pisania.

Drogi Pamiętniku

- To żałosne - burknęła cicho, chciała przekreślić to co napisała, ale słowa zdążyły już zniknąć w stronach pamiętnika - Co...

Na stronach pamiętnika pojawiły się znikąd schludne, duże litery, które zdecydowanie nie zostały napisane przez Rose.

Witaj

Wbiła spojrzenie swoich dużych, ciemnych oczu w to jedno zdanie i przyglądała się mu ze zdezorientowaną miną, przez kilka minut.

Cześć, kim jesteś?

Mam na imię Tom, a ty?

Dziewczyna zagryzła wargę, nie wiedząc czy może zaufać dziennikowi i ujawnić swoje prawdziwe imię, więc zdecydowała się na kłamstwo.

Hailey, mam na imię Hailey.

Miło mi Cię poznać, Hailey.

Mi Ciebie również, Tom

Odpisała niepewnie i szybko zamknęła dziennik, chowają go do szuflady biurka, gdy usłyszała zbliżające się kroki. Nim zdążyła się wyprostować do środka weszła wysoka, rudowłosa dziewczyna a wraz z nią niska blondynka, która tłumaczyła coś zawzięcie rudzielcowi.

- O Rose, nie zauważyłyśmy Cię - powiedziała roześmiana blondynka, podchodząc bliżej ciemnowłosej dziewczyny i pochylając się w geście przytulenia, na co dziewczyna się skrzywiła.

- Co siedzisz tu tak sama? - zapytała rudowłosa, siadając na swoim łóżku.

Nim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, blondynka otworzyła szufladę w której zamknięty był pamiętnik i wyciągnęła go.

- Nie wiedziałam, że piszesz pamiętnik.

- Bo nie piszę - Rose wstała i wyrwała przedmiot z rąk nadpobudliwej przyjaciółki - muszę oddać go do McGonagall, więc lepiej go nie dotykaj, Megan.

Megan wzruszyła ramionami, nie odpowiedziała nic więcej, jedynie naburmuszona zajęła miejsce obok rudowłosej Agathy, która w przeciwieństwie do niej, nie interesowała się życie prywatnym swoich współlokatorek.

Rose nie zwracając na uwagi na pogrążone w rozmowie przyjaciółki wyszła z pokoju, uprzednio zabierając dziennik. Nie chciała, aby Megan znów wścibiała nosa w nie swoje sprawy.

Zniszcz Ten Dziennik Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz