ep.10

838 43 8
                                    


...nigdy nie zdążyłem przywyknąć do ustawicznego niepokoju, z którym żyć muszą winowajcy, ludzie wielcy, tkliwe serca...

Minęło zaledwie kilka dni odkąd Rose znalazła się w przerażającym dworze. Pokój swój opuszczała tylko w obecności skrzata, którego przydzielił jej Riddle, zaraz po przybyciu do dworu.

Nagle znikąd z głuchym trzaskiem aportacji pojawił się skrzat - Panicz oczekuję na Panienkę w jadalni.

Rose skinęła w odpowiedzi głową, po czym z kamienną miną dała się poprowadzić niskiemu stworzeniu do jadalni, gdzie czekał już na nią Tom.

Jadalnia jarzyła się od blasku pochodni, które oświetlały ogromne pomieszczenie i portrety, z których posępne postacie szeptały między sobą i śledziły każdy krok nastolatki. Okna zasłonięte były czarnymi, jedwabnymi zasłonami, przez które wpadały do środka tylko nieliczne strumienie światła. Na środku jadalni stał duży, dębowy stół, który był zastawiony równie bogato jak te w Hogwartcie. Riddle siedział u szczytu stołu czytając Proroka Codziennego i pijąc jak codzień kawę. Gdyby nie to wszystko co jej zrobił Rose mogła uznać go za normalnego nastolatka, ale wiedziała, że za tą maską skrywa się psychopata zdolny zamordować cię łyżeczką.

- Witaj, Rose - odezwał się odkładając na bok Proroka i spoglądając na czarownicę, która przyglądała mu się podejrzliwie długich rzęs - jak się spało?

Nastolatka zajęła miejsce wskazane przez skrzata, który chwilę potem aportował się z jadalni zostawiając ich samych.

- Bardzo dobrze - skłamała gładko, patrząc na siedzącego na przeciw niej czarnoksiężnika.

Grę czas zacząć - pomyślała i z całych sił starała się nie uśmiechnąć.  Wiedziała, że jeśli chcę uwolnić się od Riddla, to tylko grając w jego chorą grę, ale tym razem na swoich zasadach.

Po dłuższej chwili Tom posłał jej pełny zadowolenia uśmiech. Nie mówiąc nic więcej skupił całą swoją uwagę na czytanym wcześniej Proroku.

***

Po śniadaniu Tom oznajmił jej, że spędzi ten dzień z nim w bibliotece i był to dla niej niemały szok. Dotąd każdego dnia po śniadaniu Hill wracała do swojego pokoju,  odprowadzana przez skrzata, który nie dażył ją szczególną sympatią.

Idąc obok Toma Riddle'a wzdłuż starych korytarzy Rose była pod wrażeniem tego jak szybko poradził sobie ze zorganizowaniem pomocy do sprzątania dworu. Mimo wszystko Rose musiała przyznać, że były chwilę, że podziwiała chłopaka idącego obok, ale to były tylko momenty. Bardzo krótkie zaćmienia umysłu.

Riddle przystanął wpuszczając ciemnowłosą pierwszą do środka. Rose zaniemowiła widząc tak ogromną ilość książek. Czuła się jakby serce miało wyskoczyć jej z piersi i spoglądając na Toma uśmiechnęła się szeroko.

- Jest ich pewnie więcej niż w Hogwarcie - powiedziała na jednym wdechu, a oczy jej radośnie błyszczały - Mogę? - zapytała, na co chłopak tylko skinął głową.

Rose udała się szybkim krokiem w stronę jednego z działów, którego wielka nazwa błyszczała w blasku świec. Nastoletnia czarownica od zawsze interesowała się eliskirami, więc nie dziwne było, że wszystkie chciała się wiedzieć więcej. Ciemnowłosa rozsiadła się na zimnej posadzce i zaczęła czytać, kompletnie zapominając o otaczającym ją świecie i planie, który tak skrupulatnie układała. Teraz była naprawdę wdzięczna Tomowi za zabranie ją tutaj. Czuła, że przez przebywanie z nim wariuje lub już zwariowała.

Z posępnych myśli dziewczynę wyrwały kroki zbliżające się do miejsca, w którym siedziała. Tom trzymał w bladych, smukłych dłoniach książkę, która nie wyglądała ani odrobinę zachęcająco. Jej okładka zrobiona była z czarnego materiału, który odarty był w kilku miejscach a na środku wielkimi, grubymi odrobinę pochyłymi literami napisanie było "Najniebezpieczniejsze Przedmioty w Magicznym Świecie".

- Wracamy już - powiedział krótko, nie patrząc na Rose lecz na książkę w jej dłoni - Mam coś do zrobienia.

Rose skinęła głową i szybko odłożyła książki na miejsce, czując ogarniające ją przygnębienie, że to pewnie pierwszy i ostatni raz kiedy widziała to wspaniałe miejsce.

Tom postawił odprowadzić ją tuż pod drzwi, tłumacząc się tym, że nie ufa jej na tyle, aby pozwolić jej chodzić samej po dworze, ale Rose wyczuła, że kłamie.

Stając naprzeciw Rose, Tom przywdział kolejną z masek. Chłodną obojętność. To była jedna z najczęstszych widzianych przez Rose "emocji" u chłopaka.

- Skrzat dostarczy ci wszystkie książki, których nie zdążyłaś dzisiaj przeczytać  - rzucił obojętnie, patrząc na coś ponad głową dziewczyny.

Rose przytaknęła, nie wiedząc co odpowiedzieć. Gdzieś głęboko czuła, że powinna mu podziękować, ale nawet najprostsze słowo nie chciało przejść jej przez gardło.

- Wracaj do siebie, jutro czeka nas pracowity dzień, moja droga Rosie - oznajmił Tom, posyłając jej mrożący krew w żyłach uśmiech.

Zniszcz Ten Dziennik Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz