W mózgach naszych ucztuje demonów gromada,
Roi się i kotłuje niby glist miliony.Przy małym, zniszczonym przez czas nagrobku stał wysoki, szczupły czarodziej o ciemnobrązowych,delikatnie falowanych włosach. Na jego usta wpłynął smutny uśmiech, kiedy patrzył na poniszczone zdjęcie nastolatki.
- Minęło już pięć lat odkąd odeszłaś, a ja wciąż wszędzie widzę twoje martwe, puste oczy, które prześladują mnie w każdej minucie mojego nędznego życia - z ciemnych oczu spłynęła samotna łza, którą szybko otarł rękawem płaszcza - Przepraszam siostro, za wszystko co zrobiłem, gdyby nie Dumbledore - powiedział, a w jego ton wkradła się bezsilność - Gdybyśmy nie dali się mu zmanipulować, byłabyś tu z nami.
Chłopak zajęty swoimi tłumaczeniami nie zauważył stojącego niedaleko niego szesnastolatka, którego wzrok ciskał gromy w postać Marcusa Hilla.
- Chciałabym cofnąć czas, ale... - Hill zamarł czując przyciśniętą do jego szyi rożdżkę.
- Nie uważasz, że trochę za późno na przeprosiny, Hill? - odezwał się chłodnym tonem głos zza jego pleców, który Marcus od razu rozpoznał.
- Riddle - syknął wściekły, szarpiąc się w marnej próbie uwolnienia się.
- Tysiąc punktów dla Slytherinu za twoją spostrzegawczość - zaszydził chłopak i popchnął ciemnowłosego na brudny chodnik - A teraz wyjaśnimy tą sprawę raz na zawsze - syknął pogardliwie - I nawet nie próbuj uciekać, moi ludzie są wszędzie.
Marcus przełknął ciężko slinę i rozejrzał się dookoła. Pierwszym co przykuło jego uwagę to wysoka, szczupła kobieta o długich czarnych jak smoła kręconych włosach. Tańczyła wesoło na jednym z pomników i wymachiwała różdżką, Marcus doskonale wiedział kim była ta kobieta i nie chciał trafić w jej szalone łabska.
- Widzę, że już zauważyłeś moją przyjaciółkę Bellę, obiecałem jej, że może się tobą zająć, kiedy ja z tobą skończę - odezwał się Riddle, a w jego oczach błysnął szaleńczy błysk - Skąd wiedzieliście gdzie się przenieśliśmy? Kto jest waszym szpiegiem?
Marcus zacisnął usta w wąską kreskę i z trudem wypowiedział - Snape. Severus Snape.
W oczach mężczyzny pojawiło się rozczarowanie, które szybko ukryte zostało pod maską obojętności i wyższości. Na ustach Toma pojawił się mały uśmiech kiedy jego wzrok powędrował na szarą płytę nagrobka, uniósł różdżkę i z mocą wypowiedział - Avada Kedavra.
Ciało ciemnowłosego Marcusa upadło bez życia na brudny chodnik, a jego puste, ciemne oczy jakby wpatrzone były w uśmiechnięte zdjęcie siostry, którą zabił.
CZYTASZ
Zniszcz Ten Dziennik
FanfictionMiłość? Nie, nie tęsknię za nią. Ona nie jest ani najważniejsza, ani najczystsza, nigdy nie stanie się mieszanką doskonałą, raczej brudną cieczą. Zanim ktoś jej posmakuje, powinien ją powąchać. Istnieje jednak ryzyko, że i tak nie zauważy, iż jest t...