Rozdział 1

2.5K 109 41
                                    

- Gratulacje Michael - doktor wręczył my kawałek papieru - drugi miesiąc i silny dzidziuś

- C-co? To niemożliwe, zabezpieczamy się i...

- To nigdy nie jest stu procentowa pewność panie Clifford. Gratulacje

- Dziękuję, do widzenia

opuścił gabinet i wsiadł do swojego samochodu, tam dopiero obejrzał zdjęcia a jego oczy momentalnie się zaszkliły, nie był gotowy na dziecko, on i Tyler dopiero zaczynali wspólne życie, nawet się jeszcze nie połączyli a nagle mieli wychowywać małą osóbką. Odłożył wszystkie dokumenty na siedzenie obok i odpalił samochód. Po kilkunastu minutach podróży podjechał pod mieszkanie które dzielił z alfą. Chwilę siedział w samochodzie patrząc przed siebie. Z jednej strony bardzo się cieszył że przekaże mu tą cudowną informacje. Jednak z drugiej... Nie. Nie chciał nawet brać pod uwagę innej nie radosnej reakcji ze strony swojego ukochanego. Wysiadł z samochodu i wziął ze sobą wszystkie kartki, gdy tylko przekroczył próg mieszkania usłyszał krzątanie w kuchni, odwiesił swoją bluzę na wieszak i ruszył w tamtym kierunku

- Mike? - jego chłopak odwrócił się podchodząc i całując go w czoło - Gdzie byłeś?

- Musimy porozmawiać Tyler - wyjąkał cicho

- Co się stało? - zapytał zmartwiony łapiąc go za rękę - Jesteś zimny, chodź zrobię ci herbatę - wrócił do kuchni

- Dziękuję - usiadł przy wyspie kuchennej i pociągnął nosem - ale muszę ci coś powiedzieć

- Słucham, coś się stało? - podał mu ciepły kubek siadając na przeciw niego

- J-ja... - zaczął cicho - sam zobacz - podał mu zdjęcie USG i wyniki badań - J-jestem w ciąży

Zapanowała chwilowa cisza. Alfa wziął od niego kartkę a jego twarz przybrała kamienny wyraz

- Proszę powiedz coś - wyjąkał - w-wiem że to tak strasznie szybko i... Przepraszam - wymamrotał i wstał

- Mike... - zaczął kręcąc głową - T-to... Przecież się zabezpieczaliśmy

- Lekarz powiedział że to nie stu procentowa ochrona a dobrze wiesz że nie chcę brać tabletek

- T-to... Jesteś pewien że to... To moje dziecko?

- Nie jestem taki - wymamrotał - nie wiem jak mogłeś tak pomysleć

- To niemożliwe - wstał - Nie ma takiej opcji żeby... Zdradziłeś mnie

- Nigdy - jego oczy się zaszkliły patrząc na niego - myślałem że... Że mnie kochasz...

- Po odstawieniu czegoś takiego? N-nawet jeśli to... To nasze dziecko to... To to za wcześnie. O wiele za wczesnie

- To nasze dziecko, nie zdradziłem cię... I wiem ale już je kocham i... Nie usunę go

- Nie ma innej możliwości Mike - pokręcił głową - Pojadę po tabletki nikt się nie dowie

- A-ale... Nie mogę uśmiercić tej istoty, nie jest niczemu winne - wyjął z łzami w oczach

- Przecież on jeszcze nie żyje. Nie zabijesz go po prostu... To nie jest ten czas

- A-ale to nasz dziecko - wyjąkał - jak mogłeś tak pomysleć...

- Nie ma innego wyjścia Mike. Ono nie może przyjść na świat i koniec

- M-może i przyjdzie - jego warga zadrżała - z tobą albo bez ciebie

Wyszedł z kuchni i ruszył na piętro do ich sypialni, wyjął walizkę i zaczął pakować tam swoje najpotrzebniejsze ubrania

- Gdzie idziesz? - poszedł za nim

- Jeżeli nie możesz nas zaakceptować to nie mam zamiaru tu zostać

Spakował jeszcze kilka rzeczy i zamknął walizkę wycierając mokre oczy - masz mój numer w razie czego

- A mieszkanie? Kto będzie za nie płacił?

- Pojadę na jakiś czas do babci - wzruszył ramionami - później pomyśle o reszcie

- A co ze mną? Mam sam za wszytko płacić a ty wrócisz na gotowe?

- Nie wrócę - wymamrotał - masz o wiele lepszą pracę od mojej, poradzisz sobie. Nie będę mieszkał z kimś go nie wierzy że jestem wierny i nie akceptuje własnego dziecka

- Nigdzie nie pójdziesz - warknął zagradzając Michaelowi drogę do drzwi - Jakiś bachor jest ważniejszy ode mnie?!

- Nie będę mieszkał z kimś kto go nie akceptuje, to moje dziecko i mam zamiar je wychować. Chcesz z nami zostać to zostań ale jeśli nie to się przesuń

- Dobrze  wynoś się tylko nie wracaj  przepraszać - warknął i odszedł idąc na piętro

- Niby za co? Za to jaki nieczuły jesteś! - warknął i wziął swoją walizkę oraz klucze z samochodu, po czym wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. Usiadł w samochodzie i zaczął płakać. Dotknął się swojego brzucha i pociągnął nosem - S-spokojnie maluszku. Nie usunę cię nigdy. Po chwili jednak odpalił samochód i ruszył odpalając nawigację, musiał teraz jechać do babci jakąś godzinę drogi od niego.
Był zmęczony i źle się czuł. Nigdy nie spodziewał się takiego obrotu sprawy i takiego zachowania ze strony swojego chłopaka. Dopiero po półtorej godziny dojechał z powodu korków i już po chwili był w ramionach swojej babci

- M-mogę narazie tu zostać?

- Mikey kochanie - kobieta mocno go przytuliła i uśmiechnęła się - Co się stało? Co tutaj robisz

- J-ja... Jestem w ciąży i Tyler go nie akceptuje...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejka!

To jest oto nowe fanfiction na tym profilu i kurde, serio się stresuje że nie przyjmiecie tego rozdziału :(((

Ale yolo

Ogólnie dodajemy to ponieważ około 8 lat temu powstało 5sos i to chyba odpowiedni moment na nowe
Powiem że jest niestandartowe, w sensie takiego jeszcze nie było i mam nadzieję że miło je przyjmiecie!

Miłego dzionka i tutaj notka od Emili:

Miłego dzionka i tutaj notka od Emili:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
A little proof of love /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz