•9•

1.3K 58 148
                                    

Obudził mnie trzask drzwiami. Wstałam powoli. Dalej mnie wszystko bolało po wczorajszych torturach.

Spojrzałam w stronę dźwięku i ujrzałam wysokiego szkieleta z toporkiem, który w swojej kościstej ręce. Czyżby Horror? Chłopak popatrzył na mnie groźnie.
- Zbieraj się dziwko! Nie chce tracić na ciebie dużo czasu, mam ciekawsze rzeczy do roboty- warkną.
- Ciekawe jakie...- powiedziałam cicho do siebie, przy okazji wstając.
- Mówiłaś coś?- podszedł do mnie podrzucając siekierę w dłoni.
Pokręciłam tylko głową na znak, że nie.

Horror popchną mnie w stronę wyjścia. Znajdowaliśmy się na ciemnym, strasznym korytarzu. Zawsze byłam przyzwyczajona do pięknych kolorów, które zdobiły świat. A tu nagle wszystko się zmienia na ponure barwy... Wszystko w tym zamku było smutne, puste, takie kompletnie bez emocji...

Cały czas szłam ciągnącym się w nieskończoność obskurnym korytarzem. Szkielet podążał za mną od czasu do czasu mnie kopioąc i mówiąc, abym szła szybciej. Byłam zmęczona już tym wszystkim, a czuję iż to dopiero początek mojej przygody.

Wreszcie dotarliśmy do czarnych jak smoła drzwi, które miały na sobie złotą tabliczkę z wyrytym napisem "Nightmare". Złota tabliczka to chyba najbardziej kolorowy elementy w całej posiadłości.

Horror zapukał dwa razy. Po korytarzu rozniosło się echo pukania. Nie musieliśmy czekać długo. Usłyszeliśmy charakterystyczne "wejść". Wchodząc do, jak się okazało gabinetu, rzuciło mi się w oczy wiele półek z książkami. Oczywiście wszystkie w ciemnych odcieniach. Jednak jedną przykuła moja uwagę szczególnie. Stała ona na biurku samego Nightmare'a. Była czarna niczym noc, miała pięknie złote zdobienia i obok niej unosił się lekki srebrny pył.

W trakcie gdy ja oglądam książkę szkielety rozmawiały. Nagle Nightmare walną pięścią w biurko. Oderwałam się od podziwiania książki i wystraszona spojrzałam na czarnego szkieleta. Rozejrzałam się szybko. Nie widziałam nigdzie Horrora.
- A więc tak. Jestem twoim szefem i będziesz robiła to co ci każę. W moim pięknym zamku będziesz pełniła rolę służącej. Zaczynasz od dzisiaj. Za niesubordynację będą czekały cię kary... Jakieś pytania- skończył swój wykład i uniósł brew do góry.
- Emm... A jakie to kary?- spytałam niepewnie.
- Ojjjj... Nie chcesz wiedzieć Hahaha!- zaśmiał się złowieszczo.
Po chwili przestał i zaczął grzebać w szafce. Wreszcie znalazł to co chciał. Czyli jakaś kartka. Podał mi ją, a ja spojrzałam na otrzymaną rzecz.
- To wszystko ma być zrobione perfekcyjnie. Środki czystości, gąbki i takie tam znajdziesz w schowku na po prawej stronie, na końcu korytarza, szare drzwi. A TERAZ WYPIERDALAJ!- krzykną, a ja niczym błyskawica wybiegłam z pokoju.

Zamknęłam drzwi i spojrzałam na kartkę. Mój plan wyglądał następująco:
• Umyć korytarze
• Umyć łazienki
• Umyć kuchnię
• Umyć salon
• Umyć salę tronową
• Naszykować obiad oraz kolację

Ehhh zrezygnowana poszłam jak najszybciej do miejsca, w którym ponoć były rzeczy do sprzątania.

Chwilę później znalazłam szare, stare drzwi. Otworzyłam je oraz zapaliłam światło. Schowek jak schowek... Dużo środków czystości, ścierek i różnych szmat...

Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i zabrałam się za sprzątanie

Time skip

Byłam strasznie zmęczona, a z tego co było mi wiadomo zaczynała się dopiero 11.00. Starałam się aby wszystko było wyczyszczone na błysk. Jedyne co zostawiłam to były kości w sali tronowej. Po pierwsze bałam się tego dotknąć, a po drugie wyglądało to na ulubioną "zabawkę" Nightmare'a. Odłożyłam wszystkie rzeczy do sprzątania na swoje miejsce i powróciłam do kuchni.

Niedługo zbliża się pora obiadu. Tylko co by tu zrobić. Coś mało wymagającego oraz coś co by smakowało wszystkim. Wydaję mi się iż żaden z morderców nie jest wegetarianinem... Wiem! Zrobię carbonarę! Jest naprawdę pyszna i szybko się robi.

Podeszłam do lodówki aby wyjąć potrzebne mi składniki. Naszczęście w lodówce było dużo rzeczy, a za tem i moje potrzebne składniki się tam znalazły. Po chwili zaczęły się poszukiwania patelni.

Wreszcie po walonych 10 minutach znalazłam pożądany przeze mnie przedmiot. Teraz tylko wybór makaronu. Rurki czy kokardki? Dobra dzisiaj rurki!

Wrzuciłam wszystkie składniki na patelnię i zaczęłam mieszać.

Time skip

Już całe gotowe danie nakładałam na talerze. Usłyszałam odsuwanie krzeseł w jadalni. Z sześcioma talerzami poszłam do chłopaków, aby dać im jedzenie.

Położyłam im przed nosy. Spojrzeli się na to krzywo. Zmartwiłam się trochę, bo jeżeli im nie będzie smakowało to pewnie spotka mnie kara...

Dust jako pierwszy odważył się wziąć do buzi jedzenie. Na samym początku niepewnie gryzł lecz po chwili oczy mu się zaświeciły. Szkielety spojrzały po sobie i spróbowały. Zaczęli wszyscy jeść w zawrotnym tępie, tylko Killer dość dużo mięsa zostawiał. Czyżby był wege?

Po skończonym posiłku oczywiście trzeba było pozmywać. Bez zbędnego narzekania zabrałam się do pracy. Nagle poczułam dotyk na moim ramieniu. Przestraszona gwałtownie się odwróciłam. Niestety na podłodze było trochę nalane od wody więc się przewróciłam.

Nade mną stał Nightmare. Jak zwykle jego twarz nie wyrażała kompletnie nic.
- No i co odpierdalasz sieroto!? Dobra nieważne. Niespodziewałem się że tak gładko ci pójdzie sprzątanie pałacu. Masz jeszcze duuużo czasu do kolacji. Oczywiście można by go było wykorzystać na odpoczynek, prawda?- leciutko pokiwałam głową.
- No to kurwa go nie będziesz miała, bo teraz zapierdalasz do lochów i je czyścisz- złapał mnie za rękę.
Znaleśliśmy się w omówionym przed chwilą miejscu. Nawet nie wiem jak...
- Życzę powodzenia mała kurwo. Nie były one czyszczone od 10 lat- powiedział po czym rzucił we mnie szczotką, kilkoma szmatkami oraz popchną w moja stronę wiaderko z rozcieńczonym w wodzie płynem.
- Masz jebane 2 godziny na ogarnięcie tego syfu. Jeśli nie wykonasz zadania kara nie będzie delikatna...- powiedział poczym znikną...

Jesteś Moim Najpiękniejszym Koszmarem [Night x Reader] [End]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz