Plaża była opustoszała. Ołówki leżały na piasku, a z otworzonej torby wystawała komórka, na którą co chwilę zerkałam. Odgarnęłam włosy na plecy i pochyliłam się nad szkicownik, całkowicie ignorując brudne dłonie. Grube pasy, przeplatane cienkimi nitkami tworzyły obraz, którego nie potrafiłam pozbyć się z głowy przez ostatnie dwa tygodnie. Rzadko przelewałam na papier to, co podsuwała mi wyobraźnia. Na uczelni podsuwano nam tematykę, uczono nowych technik, więc brakowało mi czasu na rysowanie. Zresztą, bardziej byłam skupiona na malowaniu, bo farby okazały się trudniejsze w ujarzmieniu niż kredki.
Uniosłam głowę i rozejrzałam się wokół. Późne popołudnie malowało cudowne widoki. Słońce przyjemnie grzało moją skórę. Długa sukienka, ścigana przez wiatr, plątała się między nogami. Spojrzałam przelotnie na rysunek.
Dziewczyna stała do mnie plecami. Spod burzy włosów wystawała drobna talia. Czerń mieszała się z bielą. Brakowało kolorów, twarzy, radosnych akcentów...
Zamknęłam szkicownik i wrzuciłam go do torby. Zbierając ołówki, przyjrzałam się uważnie swoim dłoniom. Pesymistyczne myśli próbowały wedrzeć się do mojej głowy, więc gwałtownie poderwałam się na równe nogi, chwyciłam torbę i zaczęłam iść w stronę parkingu.
Idąc między samochodami, rozglądałam się uważnie, bo chociaż nie przepadałam za swoim życiem, to jednak nie planowałam umierać. Nagle stanęłam jak zamurowana. Poczucie wstydu kazało mi odwrócić wzrok. Wątpiłam, aby mnie zauważył. Z trudem oddychałam, skupiając wzrok na kostkach brukowych. Znajomy głos był coraz głośniejszy. Gdy mnie mijał, serce zaczęło bić wolniej – chyba ze strachu. Dopiero po kilku, długich sekundach postanowiłam zaczerpnąć powietrza. Obejrzałam się przez ramię i westchnęłam żałośnie.
Wciąż wyglądał dobrze. Nie był sam, tylko w towarzystwie znajomych. Znałam ich, znałam też jego. Poczułam łzy w kącikach oczu, ale dzielnie z nimi walczyłam.
"W pokoju było ciemno. Słyszałam muzykę dochodzącą z dołu. Jeszcze chwilę wcześniej tam byliśmy i tańczyliśmy. Kilka wspólnych piosenek. Rozgorączkowane dłonie zsuwały ramiączka sukienki i dotykały piersi. On cały czas nalegał, abyśmy się urwali. Nieprzekonana, przeciągałam taniec w nieskończoność. Nie miałam żadnego doświadczenia, bo w relacjach damsko-męskich byłam zupełnie nowa. Koleżanki zostawiły mnie na początku imprezy, więc nie mogłam na nie liczyć. Musiałam sama podjąć decyzję.
Ani razu nie wspomniał, że mu się podobam. Nic nie mówił. Do tańca też zabrał mnie bez pytania, chociaż i tak bym mu nie odmówiła. Byłam niepewna, ale żaden chłopak nigdy wcześniej nie zwrócił na mnie uwagi... A on jeszcze całkiem sporo wypił. Biłam się z myślami do pierwszego pocałunku, a dwie minuty później wspinaliśmy się po schodach.
Jego ręce ciasno obejmowały moją talię. Całował mnie po szyi, ramionach. Nieprzyjemne napięcie, związane z nową sytuacją, zaczęło mijać. Przytuliłam się do niego ufnie, wyciszając głos rozsądku. Kiedy zaczął mnie rozbierać, chciałam mu powiedzieć, że ja nigdy... Ale żadne słowa nie potrafiły przejść przez ściśnięte gardło. Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Chciałam się przykryć, ale on szybko zrzucił z siebie ciuchy i przygniótł mnie swoim ciałem, od razu zasypując pocałunkami. Niepewność znowu dała o sobie znać, więc położyłam dłoń na jego ramieniu, próbując go delikatnie odepchnąć.
– Co jest? – zapytał, odrywając się na chwilę od moich ust. – Nie martw się, mam gumki.
Chciałam coś odpowiedzieć, ale znów zaczął mnie całować. Słyszałam szelest, a dosłownie chwilę później wszedł we mnie. Zacisnęłam mocno powieki, czując łzy cisnące się do oczu. Nic nie poczuł, nie zwolnił... Słyszałam jego przyspieszony oddech, ale nic więcej. Nie wiedziałam, co mam zrobić z rękami, więc trzymałam je wzdłuż ciała. Przy każdym mocniejszym pchnięciu zaciskałam palce na pościeli. Spięłam się, gdy przyspieszył. Zagryzłam wargę, bo nie czułam się komfortowo. Niespodziewanie stęknął i opadł na mnie. Obróciłam głowę, żeby na niego spojrzeć, ale już się podnosił.
![](https://img.wattpad.com/cover/204380684-288-k143588.jpg)
CZYTASZ
Perseida [ZAKOŃCZONE]
RomanceLetycja czuje się niewidzialna. Wiecznie pod ostrzałem nieprzyjemnych spojrzeń, niewybrednych komentarzy i żartów. Ilość koleżanek może policzyć na jednej ręce. Zawsze z boku, wtopiona w tłum, ukryta za szerokimi ubraniami i kurtyną długich włosów...