Rozdział 23

1K 78 12
                                    

Wróciłam do domu w kiepskim stanie. Miałam suche oczy, bo wypłakałam chyba wszystkie łzy – przynajmniej tak mi się zdawało. Przekroczyłam próg mieszkania i od razu wpadłam na mamę. Przyjrzała mi się z troską.

– Wychodzę do pracy – powiedziała, nie spuszczając oczu z mojej twarzy. – Coś się stało?

Pokręciłam głową.

– Wszystko w porządku – skłamałam.

– Byłaś z Kostkiem?

Oczy automatycznie mi zwilgotniały. Zamrugałam i odwróciłam wzrok.

– Tak – szepnęłam.

– Zaprosisz go jeszcze do nas?

Opuściłam ramiona.

– Nie, mamo.

– Dlaczego?

Spojrzałam na nią, a po moim policzku spłynęło kilka łez.

– Nie będziemy się już dłużej spotykać.

Mama westchnęło cicho, a potem przygarnęła mnie do siebie. Wtuliłam się w nią mocno i zacisnęłam usta, żeby powstrzymać drżenie warg.

– Tak mi przykro, gwiazdko. Tak bardzo mi przykro...

Zakuło mnie w sercu.

– Może zadzwonisz do dziewczyn, co? – zapytała, odsuwając mnie delikatnie. Położyła mi dłonie na ramionach i spojrzała w oczy. – Albo zadzwoń do Pawła. Nie powinnaś być teraz sama. – Zmarszczyła brwi. – Zostałabym z tobą, ale muszę iść do pracy.

– Dam sobie radę.

– Leti...

– Nie, mamo. – Uśmiechnęłam się do niej z wysiłkiem. – Naprawdę dam sobie radę.

Sama bym sobie nie uwierzyła. Mina mamy mówiła, że ona również tego nie zrobiła, ale pokiwała ze zrozumieniem głową i podeszła do drzwi. Rzuciła mi ostatnie spojrzenie pełne troski, a potem wyszła.

Wzięłam głęboki oddech, ale to wcale nie pomogło. Wystarczyła chwila i zalałam się łzami. W uszach dźwięczały mi słowa Kostka.

„Nie wytrzymam tego, rozumiesz? Zrezygnowałaś z nas, zrezygnowałaś ze mnie! I nawet nie zasłużyłem sobie, aby poznać powód?! Zrobiłem coś złego?! No powiedz! Czy zakochanie się w tobie uważasz za złe?!"

Z trudem dotarłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Położyłam dłoń na klatce piersiowej, bo ból był nie do wytrzymania. Płacz tylko go pogłębiał. Zwinęłam się w kłębek i pozwoliłam wspomnieniom utulić się do snu.

***

Minął najdłuższy tydzień mojego życia. Nie odbierałam telefonów, bo żaden z nich nie należał do Kostka. Siedziałam całymi dniami w pokoju i rysowałam. Mój wewnętrzny ból sprawił, że ruchy ołówka były agresywne i mocne. Niszczyłam kolejne kartki, zapełniałam nowe, a potem znowu niszczyłam. Nic mi się nie podobało. Wszystkim rysunkom brakowało uczuć. Nic dla mnie nie znaczyły. Na żadnym nie było Kostka. Za każdym razem, gdy próbowałam go narysować, zaczynałam płakać.

Mama o nic nie pytała. Patrzyła na mnie z troską, przypominała, że zawsze będzie przy mnie, ale nie naciskała. Nawet nie potrafiłabym z nią rozmawiać. Nie wiedziała nic o Aronie, relacji z Olgą, przeszłości Kostka. Jak niby mogłaby mi pomóc?

Smutek powoli zamieniał się w gniew, ale hamowałam go. Musiałam. Nie lubiłam negatywnych emocji, więc tym bardziej nie chciałam, żeby rządziły moim życiem. Po głowie chodziła mi pewna myśl, ale ciągle odsuwałam ją od siebie.

Perseida [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz