Rozdział 22

1K 70 85
                                    

Otworzyłam oczy i usiadłam. Kostka nie było już w łóżku. Ogarnął mnie niepokój, którego próbowałam się od razu pozbyć. Gdybyśmy nie byli w jego mieszkaniu, z pewnością pomyślałabym, że mnie zostawił. Ciepła pościel tylko potwierdziła, że wstał niedawno. Zsunęłam się z łóżka i stanęłam na nogi. Nie czułam się komfortowo w samej koszulce, ale przecież Kostek widział już wszystko. Nie usłyszałam żadnego nieprzyjemnego komentarza, więc może...

Potrząsnęłam głową i ruszyłam w stronę uchylonych drzwi. Już chciałam pociągnąć za klamkę, gdy usłyszałam głosy dochodzące z kuchni.

– Już dawno nie było cię w domu.

– Mamo, już mówiłem ci przez telefon, że mam wiele spraw na głowie. Nie miałem czasu, ale obiecuję, że niedługo przyjadę.

– Ania za tobą tęskni.

Kostek parsknął śmiechem.

– Oczywiście, bo brakuje jej szofera.

– Kostek! – obruszyła się kobieta. – To przez... ślub Zuzi, tak? – zapytała łagodnie.

Oparłam się czołem o drzwi i słuchałam dalej. Niepokojący ucisk w okolicach mostka wepchnął łzy do moich oczu.

– Nie, mamo.

– Przecież wiem, że była dla ciebie bardzo ważna... Zrobiłeś dla niej tyle dobrego... Oj kochanie, nie musisz kłamać. Rozumiem twój ból.

– Zuza to przeszłość.

– Ale przecież sam mówiłeś, że to ta jedyna, tak? Jak ją nazwałeś, czekaj... Kobietą twojego życia? Tak to było?

Zacisnęłam mocno powieki. Miałam nadzieję, że to był tylko sen, okropny koszmar, z którego za chwilę się obudzę.

– Dobra, powiedziałem tak, ale ona zawsze kochała Maksa. Mówiłem ci o tym. Nie zrezygnowałaby z niego. Nawet jeśli sprawa z Judytą nie miałaby miejsca, to... Mamo, nie chcę tego roztrząsać.

– Dlaczego nie pojawiłeś się na ślubie? Może powinniście porozmawiać?

Zabrakło mi powietrza w płucach.

– Mamo, bądź poważna – syknął Kostek. – Złamała mi serce, więc niby dlaczego miałbym chcieć tam być?

– Bo nie zapomniałeś...

– Tak, nie zapomniałem i nigdy nie zapomnę.

Gwałtownie odsunęłam się od drzwi. Nie chciałam dłużej tego słuchać. Moje serce rozpadało się na kawałki. Zaufałam mu... Wróciłam do łóżka i zakopałam się w pościeli. Ze wszystkich sił starałam się powstrzymać łzy. Nakryłam głowę poduszką i zacisnęłam powieki. Chciałam przywołać sen, chociaż wiedziałam, że to niewiele da.

Nie zapomniał o niej i nigdy nie zapomni.

Zacisnęłam usta, a potem przykryłam je dłonią. Niechciane słowa Olgi zawładnęły moimi myślami. Nie miałam najmniejszej ochoty, żeby je powstrzymać. To i tak nie miało już żadnego znaczenia. Już nie.

***

W samochodzie próbowałam udawać, że wszystko jest w porządku, ale Kostek zerkał na mnie z troską w oczach. Co chwilę głaskał mój policzek i odgarniał z niego zabłąkane kosmyki. Chciałam wierzyć, że kierowały nim uczucia, ale po porannej rozmowie pozbyłam się złudzeń.

– Dobrze się czujesz? Wyglądasz bardzo blado – powiedział przejęty, zatrzymując się pod moim domem. – Nie zjadłaś śniadania, a prosiłem...

Perseida [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz