Rozdział 9

979 66 24
                                    

Mieszałam słomką piwo, nie potrafiąc spojrzeć Kostkowi w oczy. Znowu nie odrywał ode mnie wzroku, co mnie bardzo krępowało. Usilnie próbowałam sobie wmówić, że to przecież wciąż nic nie znaczyło.

– Potrójna porcja soku wystarczy? – zapytał rozbawiony.

Niepewnie na niego spojrzałam.

– Yhym – potwierdziłam.

– Co mam przez to rozumieć? – Uniósł brew. – Chyba jednak się mnie boisz.

– Nie – odpowiedziałam hardo.

– Tak? – zapytał zaskoczony. – Nawet nie potrafisz mi spojrzeć w oczy.

Jak na zawołanie spuściłam głowę. Żałowałam, że zgodziłam się na wyjście na piwo. Kostek działał na mnie w taki sposób, że nie byłam sobą. Nie chciałam taka być.

– Nieprawda – skłamałam z rumieńcami na twarzy. – Robisz to specjalnie – mruknęłam, a potem przyssałam się do słomki i wypiłam pół piwa. – Może powiesz coś o sobie?

Kąta oka zauważyłam, że uniósł brew.

– Czyli chcesz posłuchać o tym, że lubię cię słuchać? – zapytał, nie odrywając wzroku od mojej twarzy.

Zamrugałam nerwowo, skupiając wzrok na słomce.

– Sok malinowy jest o wiele smaczniejszy niż wiśniowy – szepnęłam drżącym głosem.

Kostek parsknął śmiechem, a potem niespodziewanie złapał mnie za rękę.

– Dlaczego się peszysz?

Zacisnęłam moje usta, bo czułam jak policzki robią się całe czerwone.

– Wcale się nie peszę.

– A może jednak? – spytał, zaciskając palce na moim nadgarstku. – Możesz być ze mną szczera.

Nie wierzyłam w to. Moje serce zabiło boleśnie, bo najwyraźniej Kostek naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, co wyprawiał.

– Szczera – powtórzyłam niepewnie. – Chyba nie potrafię taka być.

Kostek uniósł wysoko brwi.

– Dlaczego?

Jeden z moich kącików ust się uniósł, ale szybko opadł.

– Szczerość bywa złudna.

– I prawdziwa – dodał, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Nie zamykaj się na nią.

Za kogo on mnie uważał?

– Nie chcę ci zabierać czasu – powiedziałam, czując dziwny uścisk w okolicach serca. – Na pewno masz coś ważniejszego do zrobienia.

– Ważniejszego niż siedzenie z tobą tutaj?

Zaniemówiłam.

– Co masz taką przerażoną minę? – zapytał rozbawiony. – Naprawdę chciałbym zobaczyć twoje rysunki.

Chciałam założyć kosmyk za ucho, ale uprzedził mnie Kostek. Zaskoczona, wstrzymałam oddech. Jego palce delikatnie musnęły mój policzek, a oczy wpatrywały się w moją twarz.

– To jak będzie?

Z trudem wróciłam do rzeczywistości. Chyba pytał o rysunki. Gdybym miała pewność... Gdybym... Pokazałabym mu wszystko. Ale nie, nie mógł niczego zobaczyć, a tym bardziej nadziei, która pomogła mi narysować jego szare oczy.

– Już mówiłam, że nikomu ich nie pokazuję.

– Nie mogę być wyjątkiem? – zapytał, opierając podbródek na dłoni. – Nie będę oceniał.

Perseida [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz