#5

7.1K 181 32
                                    

Potem nasza trójka i Cam wsiedliśmy do auta. Jechaliśmy jakąś godzinę ciągle śpiewając i opowiadając żarty. Szczerze? Bardzo poprawili mi humor. Będę za wszystkimi bardzo tęsknić. 

No to aktualnie już po pożegnaniu z Camem, wchodzimy do samolotu. Jak obiecałam tak zrobiłam. Usiadłam obok Tinusa. Na początek poczytałam sobie trochę dokumenty o bracie i jego idiotycznych koleżkach.  Później poszłam spać.

- hej skarbie zaraz lądujemy. Piękna wstawaj. - ktoś mówił do mnie, szturchając w ramię. - ej wstawaj! - ten ktosiek teraz powiedział trochę głośniej. Czekaj, czekaj! To chyba głos Tinusa. Tak to on! Ale on mówił coś wcześniej o lądowaniu. Gdzie my jesteśmy? A no tak. Lecimy do Sydney, do mojego po żal się Boże brata. Niechętnie otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka.

- nie chcę tam iść. - powiedziałam smutno.

- wiem, ale spokojnie na początku będziemy tam z tobą. Na lotnisko stoi tylko twoje auto, a przyszła baza jest 3 domy dalej (nie pamiętam czy już pisałam, gdzie znajduje się baza, ale powiedzmy że 3 domy dalej.heh). Dasz radę.- powiedział Tinus. Ciekawe, które moje dziecko jest na lotnisku.

- nooo. A za ile będziemy już na ziemi? - zapytałam, bo już nie chciało mi się siedzieć w tym samolocie.

- za jakieś 10 minut. Tak w ogóle masz adres brata? - również zadał mi pytanie.

- no nie! Chyba zapomniał mi wysłać! Muszę do niego napisać - odparłam i wyciągnęłam telefon z kieszeni.

Wiadomości z: największy debil na świecie

Ja: wyślesz mi ten adres?

Największy debil na świecie: jasne już. *Adres* . A kiedy będziesz?

Ja: za jakieś 2 godziny.

Naj. Debil na świecie: no dobra. Przyjechać po ciebie na lotnisko?

Ja: nie

Koniec wiadomości z: naj. Debilem na świecie

- dobra już mam. To jest jakieś pół godziny drogi od lotniska. - powiedziałam wyłączając telefon.

- okej. To nawet dobrze. - odpowiedział mi.

Po kilku minutach samolot był już na ziemi. Wszyscy zaczęliśmy wysiadać i poszliśmy po torby. Znalezienie ich zajęło nam jakieś 15 minut. Już z torbami wyszliśmy z lotniska i poszliśmy na parking. Od razu się domyśliłam, gdzie stoi moje auto. Wokół jednego samochodu był ogromny tłum ludzi. Od razu się tam udaliśmy. W środku tego tłumu na MOIM skarbeńku siedział jakiś typo. Od razu podeszłam jak najbliżej.

- hej przystojniaku. To twoje auto? - zapytałam słodkim głosem. Zobaczymy co wymyśli.

- no oczywiście, że mój piękna. - odpowiedział pewnie.

- to może tak pokażesz kluczyki i się gdzieś przejedziemy? - zapytałam dalej słodko. Idiota jeden.

- może innym razem. - odparł już z trochę mniejszą pewnością siebie.

- jesteś jebanym kłamcą i tyle! To jest MÓJ samochód, więc łaskawie podnieś ten zakłamany tyłek z niego! - krzyknęłam już wkurzona i wyjęłam kluczyki, ale od całkowicie innego auta. Zobaczymy co zrobi.

- chyba coś ci się pomyliło. On jest mój - powiedział już lekko zestresowany. Widać z kilometra, że kłamie.

- to co to jest? - zapytałam pokazując kluczyki.

- złodziejka! To jest mój samochód i moje kluczyki. - no i się wkopał. Idiota.

- no to ciekawe, bo te kluczyki są od BMW i8. A ten samochód to Lamborghini aventador. Wtopa debilu! To są kluczyki od tego auta. - powiedziałam i wyjęłam właściwe kluczyki.

- yyy - nie wiedział co ma powiedzieć, albo co zrobić. Ja za to doskonale wiedziałam. Podeszłam do niego i walnęła z całej siły lewym sierpowym. No i debil ma złamany nos.

- to za to, że przywłaszczyłeś sobie MOJE auto. - powiedziałam do niego i przywaliłam prawym sierpowym w brzuch, tak mocno aż padł na podłogę i zwinął z bólu. - a to za to, że nazwałeś mnie złodziejką i łaskawie nie wzięłeś tego grubego dupska z mojego skarba. - dodałam. Nie znoszę takich ludzi. Odwróciłam się w przeciwną stronę i zobaczyłam Maca i Tinusa z telefonami, oraz wielkie zbiorowisko ludzi. Eh.  - wsiadajcie chłopaki. - odparłam tylko i odkluczyłam samochód, potem wsiadłam na miejsce kierowcy. Biźniacy po chwili już siedzieli w aucie.

- ładna akcja. Wszystko mamy nagrane, a Tinus wysłał jeden filmik do Camerona. - odparł Mac.

- wkurzył mnie ten idiota i tyle. - odparłam wyjeżdżając z parkingu. Jazda potrwa około pół godziny, więc żeby sie tak nie nudzić włączyłam muzykę w radiu. Muzyka nie grała długo, ponieważ od razu wyłączył ją Tinus.

- piękna, będziesz chciała iść sama do brata czy mamy być z tobą? - zapytał. Szczerze, bym wolała z nimi, ale muszę zrobić to sama.

- sama pójdę, ale macie przyjść wieczorem około 21, to pooglądamy sobie filmy. - odpowiedziałam mu. Nie chcę być długo sama, a z tymi debilami tym bardziej nie chcę być.

- no okej. To przyniesiemy też alko i jakieś skręty. - odparł Mac. Jak ja ich uwielbiam.

- ciekawe czy Calum się zmienił. - pomyślałam na głos.

- na pewno tak. W razie czego zawsze masz nas. - powiedział Tinus.

No i tak nam mineła cała droga. Na rozmowach, wspominaniu, żartowania i śpiewaniu naszej piosenki. Kocham tych moich idiotów.

- jesteśmy już na miejscu. - odparłam bez emocji. W trójkę wysiedliśmy z auta.

- pokaż im kto tu rządzi. Nie daj sobą pomiatać i pamiętaj, że masz zawsze nas. - powiedział Tinus, przytulając mnie.

- no i nie zapomnij, że przyjdziemy dzisiaj wieczorem. Zobaczymy jak tam sobie masz. - dodał Mac, również mnie przytulając. No i najlepsze, że mój brat i trójka jego idiotycznych przyjaciół, wpatrują się w nas przez okno.

- dobra. Bierzcie walizki i widzimy się potem. - powiedziałam otwierając bagażnik. Oni wzięli wszystkie swoje rzeczy i ruszyli w lewą stronę. Teraz najgorsze przedemną. Od razu ruszam w stronę drzwi. Nie ma co przeciągać. Pukam trzykrotnie i czekam, aż ktoś otworzy.

♡   ~~~~~870~~~~~   ♡

Tak, wiem że trochę krótki, ale od dzisiaj będę się starała częściej wstawiać.
Rozdziały będę się raczej pojawiały w piątki albo niedzielę.
Miłego czytania

Beautiful Bad SisterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz