Rozdział 3

610 30 8
                                    

Pierwszy tydzień szkoły minął spokojnie, Harry osiągał coraz lepsze wyniki z eliksirów zachwycając Slughorma. Hermiona postanowiła dość do tego kim jest niejaki książę pół krwi, kiedy Harry wybrał się na pierwsze zajęcia u Dumbledore'a dziewczyna ruszyła do biblioteki w zamiarze dokopania się informacji w książkach. Usiadła w cichym miejscu i sięgnęła po pierwszą książkę zagłębiła się w tekst jednak po pewnym czasie coś oderwało ją od lektury.

- Hej Granger

Dziewczyna uniosła wzrok na ślizgona który przerwał jej czytanie.

- Co chcesz? - zapytała nie siląc się na uprzejmość

- Czy ja muszę czegoś chcieć?

- Malfoy nigdy byś do mnie nie podszedł jakbyś czegoś nie potrzebował. Pamiętasz ja szlama ty arystokracki dupek.

- Dupek? - chłopak uniósł brew - Nie przesadzaj, chyba boski arystokrata.

- Idiota

- Próbuje nic miły okej? Po prostu masz rację Granger, coś chce.

- Uprzedzam jeśli to coś głupiego to tam jest wyjście.

- Zamknij się - warknął - Wygrałem zakład.

- Ah no tak. Więc czego sobie życzysz?

- Pomocy

Hermiona spojrzała do góry i spojrzała na ślizgona jakby wyrosły mu rogi. Następnie odezwała się używając złośliwego tonu.

- Wielki Draco Malfoy przychodzi prosić szlamę o pomoc? Hm dziwne co na to twoi koledzy, ciekawe co pomyślą.

- Przestań - warknął - Myślisz, że jakbym miał inne wyjście to bym stał teraz tutaj i z tobą rozmawiał?

- Dobra. O co chodzi?

- Nie tutaj - mruknął - Spotkajmy się za dziesięć minut w pokoju życzeń. Pomyśl o miejscu w którym można coś ukryć.

Dziewczyna nie zdążyła nawet odpowiedzieć, bo blondyn odszedł zostawiając ją w lekkim szoku. Jednak mimo złego przeczucia odłożyła książkę i ruszyła korytarzem do wyznaczonego miejsca. Kiedy stanęła przed ścianą gdzie znajdowało się wejście do pokoju zastanowiła się nad tym co potrzebuje. Kiedy pojawiły się drzwi niepewnie pchnęła je i weszła do środka, rozejrzała się po pomieszczeniu. W środku znajdowało się wiele starych przedmiotów, połamanych krzeseł, popsutych szaf, kanap, luster. Można tam było znaleźć i ukryć wszytko cokolwiek by to nie było. Dziewczyna ruszyła w głąb rozglądając się za ślizgorinem. W końcu ujrzała go, stał do niej tyłem obok starej zakurzonej toaletki, idąc narobiła strasznego hałasu zwracając na siebie uwagę. Przejście przez niektóre części pokoju graniczyły z cudem.

- Nie mogłeś wymyślić miejsca w którym nie staciłabym życia na drodzę prostej? - zapytała

- Może wlanie o to mi chodziło?

- Mów o co chodzi?

- Płynne szczęście, potrzebuje go.

- Malfoy jak niby mam je zdobyć. Jest Rona i Harrego. Nie sądzę, żeby dali mi go od tak albo nie zauważyli braku fiolki.

- Może jak poprosisz i powiesz, że to jest ci potrzebne do czegoś. To wtedy ci dadzą?

- Nie wiem, zobaczę co da się zrobić. Do czego to potrzebujesz?

- Nie twój interes - warknął - A teraz stąd spadaj

- I to by było na tyle z bycia miłym

Chłopak posłał jej mordercze spojrzenie a następnie wyszeptał coś pod nosem ale ona kompletnie go zignorowała. Spojrzała na godzinę, miała jeszcze dwie godziny do ciszy nocnej, ale i tak postanowiła wrócić do wieży Gryffindoru. Kiedy była na miejscu zastała Harrego i Rona siedzących na kanapie przysiadła się i wypytała o lekcje z dyrektorem w najdrobniejszych szczegółach.

Następnego dnia miały się odbyć eliminacje do drużyny quidditcha, większość ludzi chciała się dostać do niej więc we wspólnym pokoju Gryffindoru panował istny chaos. Każdy ci chwila szukał lub gubił ekwipunek potrzebny do gry.

- Jeju, dużo ludzi się do tego zabiera - powiedział lekko blady Ron

- Daj spokój, uda ci się bez problemu. Przecież widziałam nie raz jak bronisz. Harry na pewno jakoś weźmie to pod uwagę.

- Marne mi pocieszenie.

Dziewczyna pochyliła się i pocałowała rudowłosego w policzek przy czym lekko się zarumieniła.

- To tak aby szczęście - powiedziała nie patrząc na chłopaka

- Ja, dziękuję Hermiono. Skopie im wszystkim tyłki.

- Tak trzymaj, lecę na trybuny. Powodzenia!

Dziewczyna usiadła na ławce, obok niej siadła Lavender patrząc na grających jak w obrazek. Hermiona rozejrzała się po boisku i zauważyła, że Cormag McLaggen uśmiecha się do niej  następnie macha. Zignorowała to patrząc jak radzą sobie następcy pałkarzy i ścigających. Kiedy nadeszła polej bramkarzy okazało się, że Cormag jest bardzo dobry jednak obronił tylko cztery na pięć rzutów ponieważ jego miotła dziwnie zeszła na bok. Następnie przyszła kolej Rona.

- Powodzenia - krzyknęła siedzącą obok Lavender.

Hermiona poczuła lekkie uczucie zazdrości, bo jednak czuła coś do Rona a widząc śliczną gryfonkę która zrobiła do niego maślane oczy wiedziała, że nie ma szans. Przyglądała się jak chłopak broni, kiedy poczuła dziwne pieczenie, choćby ból. Podniosła rękę i spojrzała na palec na którym zaczął pojawiać się czarny wąż, niewiele myśląc wstała i ruszyła w stronę zamku. Weszła do łazienki i spróbowała go zbyć, keidy okazało się że nic nie zadziała wodą użyła kilku zakalec.

- Cholera co to jest? - mruknęła - Nie chce zjeść.

Zdenerwowana postanowiła, że później się tym zajmie. Wyjrzała przez okno, zaczęło padać, nie chciała zmoknąć więc poszła do dormitorium. Usiadła na swoim łóżku korzystając z okazji, że jest sama wróciła do problemu palca. Hermionie zajęło godzinę żeby zrozumieć z czym jest związany wąż, wstała z łóżka i pobiegła do pokoju Harrego po mapę hunckwotów. Znalazła kropkę która ją interesowała i wyszła na korytarz mijając zmokniętych gryfonów wracających z boiska.

- Hermiono! - zaczął Ron

- Nie teraz! Wybaczcie muszę coś sprawdzić!

Rzuciła się biegiem przed siebie żeby uniknąć zbędnych pytań, zeszła na dół i skręciła w stronę lochów gdzie po chwili wpadła na osobę której szukała.

- Co tu robisz? - syknął Malfoy

- Czy to twoja sprawka? - wyciągnęła rękę i pokazała mu małego węża

- Może

- Malfoy! Ty dupku jak to zmyć?

- Nie da się

- Że co?!

- Nie krzycz. Będzie to potrzebne, jeśli będzie ciebie potrzebował zacznie cię  piec. Działa to podobnie do mrocznego znaku, wtedy spotkamy się z pokoju życzeń. Cały czas pomieszczenie w którym można coś ukryć.

- Skąd wiesz jak działa mroczny znak? - zapytała

- Śmieszne Granger - wranął - Nawet nie próbuj czegokolwiek powiedzieć o moim ojcu

- Nie miałam zamiaru - odpowiedziała lekko zmiesza

- Dobra idź już. Bo zaraz ściągniesz tutaj jakiś ludzi. Nie chce się tłumaczyć dlaczego rozmawiam z szlamą.

Don't Say You Love Me | Darmione |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz