Rozdział 17

270 11 8
                                    

Hermiona wyszła ze szpitala tydzień po incydencie w łazience, nie stało się jej nic konkretnego oprócz utraty sporej ilości krwi, Harry cały czas biegał za dziewczyną chcąc jakoś wynagrodzić to co się stało, raz odwiedził ją sam Draco żeby nawrzeszczeć na nią jaką tępą gryfonką jest i jakim prawem wskakiwała między różdżki bo jest mu potrzebna do naprawy szafki. Oczywiście skończyło się to jedną wielką kłótnią i wykopaniem chłopaka za drzwi. Harry dostał szlaban do końca roku szkolnego od byłego nauczyciela eliksirów, Hermiona miała lekkie wyrzuty sumienia że to wszystko przez nią. Musiała jakoś zareagować, nie chciała żeby Malfoy skrzywdził jej przyjaciela, jednak kiedy dowiedział się jak doszło do spotkania chłopaków dotarło do niej, że musi mu pomóc, bo jest dobry i naprawdę tego nie chce. Pewnie będzie miała z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia ale tak trzeba. Miała zamiar powiedzieć mu to przy najbliższej okazji kiedy go spotka, wolała nie pokazywać się z nim na korytarzach żeby nie wzbudzić podejrzeń Harrego szczególnie, że już wiedział. Widział mroczny znak na jego ręce.

- O czym tak myślisz? - zapytał Ron

- O niczym istotnym, wiesz może gdzie zapodział się Harry?

- Szykuję się do wyprawy z Dumbeldrem

- CO?! To już dzisiaj? Za szybko....To się dzieje stanowczo za szybko

- O co ci chodzi?

Dziewczyna jednak nie słuchała i postanowiła jak najszybciej znaleźć Harrego, musiała się dowiedzieć gdzie idą, wiedziała że prędzej czy później będą musieli stoczyć walkę z tym którego imienia nie wolno wymawiać, ale nie wiedziała że zaczną już teraz. Z jednej strony wiedziała że im szybciej zaczną tym większe szanse mają, ale z drugiej chciała w końcu odpocząć od niebezpieczeństwa, strachu, wszystkiego co do tej pory ją spotkało. Chciała poczuć się bezpiecznie.

- Wiesz gdzie on może być? - zapytała

- Chyba szedł do wielkiej sali albo na boisko, nie jestem pewien dokładnie w którą stronę

- Jasne, dzięki

Hermiona ruszyła korytarzami żeby poszukać przyjaciela, po drodze zastanawiając się jak mu pomóc w przygotowaniach, zanim trafiła do skrzydła szpitalnego postanowiła, że za rok nie wróci do szkoły. Miała przeczucie, że chłopaki o tym samym myślą, zastanawiała się tylko jak zapakować wszystkie rzeczy żeby nikt nie zauważył

- Granger - z zamyślenia wyrwał ją Malfoy

- No?

- Pokój życzeń, teraz

- Nie mogę, muszę znaleźć Harrego

- Granger - chłopak spojrzał na nią błagalnie

- Dobra ale szybko

Rozeszli się i poszli innymi drogami, żeby chwile później zobaczyć się zoabczyc w pokoju.

- O co chodzi?

- Musimy naprawić szafkę. TERAZ to jest dzisiaj

- Jak to?

- Pomóż mi proszę

- Harry z Dumbeldorem dzisiaj idą na misję, nie będzie ich w szkole

- Właśnie dlatego musi to być dzisiaj, wykorzystam okazję. Jeśli ich nie będzie może nie będę musiał go zabijać.

- A jak wróci? Co wtedy zrobisz?

- Nie wiem.

- Draco, może ucieknij?

- Nie mogę, on zabije moich rodziców. Nie jestem tchórzem

- Czasem lepeij być tchórzem niż postąpić źle.

- Nie mogę tego zrobić, pomóż mi porszę

- Dobra

Dziewczyna wyciągnęła różdżkę i zaczęła czatować, Draco wkładał różne przedmioty, nie wszystkie znikały od razu. Zajęło im dość sporo czasu zanim wszytko znikało i wracało tak jak powinno. Kiedy skończyli oboje usiedli na ziemi,

- Co będzie po tym wszystkim? - zapytała

- Nie wiem, nie wrócę tu

- Ja też

- możemy sobie pomagać, wiesz jakoś ostrzegać przed czymś

- Jak?

Draco wyciągnął kawałek szkła i wręczył Hermionie

- Co to jest?

- Zobacz

Kiedy gryfona spojrzała w kawałek szła nie zoabczyła własnego odbicia, tylko jakieś pomieszczenie

- Widzisz teraz mój pokój. Jak będziesz miała problem albo coś popatrz w lustro i wypowiedz te życzenie. Będę mógł ciebie usłyszeć - chłopak wręczył jej karteczkę - jak.cos to dalej masz to - wskazał na tatuaż

- Zastanawiało mnie czy da się zmienić.mu kształt.

- Nie podoba ci się wąż?

- Zdążyłam się do niego przyzwyczaić, ale wiesz coś bym chyba dodała żeby nie było taki nudny

- Mówisz?

Chłopak przez chwilę zastanawiał się na czymś po czym wyszeptał zaklęcie, chwilę później tatuaż zamienił miejsce i wygląd

- Podoba mi się - stwierdziła - Dlaczego to robisz?

- Spłacam dług który u ciebie nabiłem

- Chyba nie wiesz na co się piszesz, on jest cholernie długi

- Wiem - westchnął - musisz iść, oni mogą się.piajiwc w każdej chwili.

- Jasne

- Hermiono?

- Tak?

- Nie daj się zabić

- Ty też nie, pamiętaj o lustrze

- Dziękuję za wszytko

Don't Say You Love Me | Darmione |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz