Rozdział 16

215 12 14
                                    

Następne kilka dni mijało powoli, cała szkoła huczała od plotek i teorii jak Ron został otruty. Dodatkowo Hermiona całymi dniami szukała w szkolnej bibliotece informacji o horkruksach i sposobie jak można je ziszczyć. Ona i Draco unikali się na każdym kroku, gdyby ktoś na chwilę przystanął i przyjrzał się ich zachowaniu uznałby je za dziwne, wręcz powiedział by, że między tą dwójką coś zaszło. Jednak nikt nie miał czasu żeby zawracać sobie głowę takimi rzeczami, Draco często znikał do pokoju życzeń, a Hermiona zajęła się sobą i swoimi przyjaciółmi. Jednak cały czas gryzły ją wyrzuty sumienia o to jak potraktowała chłopaka.  Z jednej strony należało tak postąpić, w końcu miał zabić jedynego czarodzieja którego Voldemort bał się, nie mogła na to pozwolić, jednak kiedy wyda go komuś wtedy on zginie.  Dziewczyna długo nie umiała się zastanowić co zrobić jednak w końcu postanowiła że uda się do dyrektora.

- Harry? Jakie jest hasło do gabinetu dyrektora?

- Musy świrusy, dlaczego pytasz?

- Mam do niego jedną sprawę.

- Jaką?

- Przepraszam nie mogę ci powiedzieć.

- Hermionio co się dzieje? Ostatnio jesteś jakaś nieobecna, ciągnę znikasz. Naprawdę dziwnie się zachowujesz

- Przepraszam, po prostu to wszystko co się dzieje dookoła nas, Harry nie masz wrażenia że ktoś na ciebie poluję? Ale za każdym razem hm nie udaje mu się ciebie złapać tylko inną osobę przez co cierpi?

- Nie zastanawiałem się nad tym

- Myślę, że grozi ci niebezpieczeństwo. Proszę cokolwiek będzie się działo uważaj na siebie dobrze?

- Jasne

Hermiona odeszła zostawiając Harrego z myślami, w drodze do gabinetu zastanawiała się co powiedzieć dyrektorowi. Miała walnąć z prosto z mostu ,,Hej dyrciu będziesz martwy, bo twój uczeń ciebie zabiję? No i najlepiej nic nie rób z tą wiadomością, bo ten co ma cię zabić też zginie". Myślała nad tym tak bardzo, że nie zauważyła tego że minęła wejście do gabinetu. Wróciła się jednak kiedy stanęła przy drzwiach zauważyła coś bardzo dziwnego 

Harry po rozmowie z Hermioną udał się na śniadanie, kiedy szedł u stronę stołu Gryffindoru zauważył Kate, która jakiś czas temu Była pod wpływem zaklęcia rzuconego na naszyjnik. Bez zastanowienia się podszedł do niej przedzierając się przez tłum.

- Wiem po co przyszedłeś Harry - zaczęła bez powitania - ale nie mogę ci pomóc

- Naprawę nic nie pamiętasz z tamtego dnia? Może kogoś widziałaś?

- Nie, pamiętam  tylko że szłam do toalety. Później dotknęłam naszyjnika i dalej...Nie mam pojęcia co się działo

- Nie widziałaś nikogo znajomego?

- Chyba nie, chociaż pamiętam że przy stolikach obok łazienki chyba ktoś siedział

- Kto?

W tym momencie dziewczyna zamilkła i spojrzała za Harrego na Dracona Malfoya który widząc rozmawiającą ze sobą dwójkę podejrzanie szybko się oddalił. Czarnowłosy nie wiele myśląc poszedł za nim do jednej z łazienek, obaj nie wiedzieli że ktoś jeszcze ruszył za ich śladem. Harry nie pytając się o szczegóły ślizgona rzucił na niego zaklęcie, chwilę później łazienka zamieniła się w pole bitwy.

Hermiona nie wiedziała jak zareagować  na sytuację która bardzo szybko nabrała dramatyczności, chłopcy rzucali na siebie zaklęcia które miały na calu mocnego zranienia, postanowiła wkroczyć do akcji.

- Przestańcie! - Krzyknęła i wbiegła między różdżki 

- Sectumsempra! - krzyknął w tym samym czasie Harry 

Chłopcy usłyszeli krzyk, a chwilę później Hermiona leżała na ziemi z  okropnymi ranami. Woda na podłodze zmieniła kolor od krwi, Harry czuł się winny że rzucił to zaklęcie ale jeszcze gorzej się czuł z tym, że nie wiedział jak to odwrócić.

- Potter coś ty zrobił?!

- Nie wiedziałem, że zaklęcie ma taki skutek. Nie chciałem

- Cholera jasna biegnij do skrzydła szpitalnego

Harry wykonał polecenie mijając się w korytarzu z nauczycielem obrony przed czarną magią, szybko wyjaśnił mu co się stało a on natychmiast popędził z pomocą. 

- Granger ty głupia dziewczyno po coś ty wlazła - Draco mruczał pod nosem uciskając rany dziewczyny - Nie pozwolę ci się tutaj wykrwawić 

- Odsuń się - odezwał się Snape wchodzący do łazienki którego przysłał Harry 

Nauczyciel szybko zajął się leczeniem ran, kilka minut mruczał pod nosem jakieś zaklęcia do momentu aż wszystkie rany się zagoiły. Jednak odważna gryfonka dalej leżała nieprzytomna.

- To twoja wina? - zapytał Snape

- Nie, chciała nas uspokoić a Potter rzucił zaklęcie 

- Zanieś ją do szpitala, straciła dużo krwi

- Potter chyba mnie podejrzewa - wyznał - boje się że w krótce mnie wyda albo zrobi coś głupiego.

- Dam mu tyle szlabanów, że nie będzie nawet o tym mógł pomyśleć. 

- Dziękuję 

Malfoy delikatnie podniósł dziewczynę i odgarnął jej włosy po czym euszył w stronę skrzydła szpitalnego, niektórzy przyglądali się dziwnie tej sytuacje inni reagowali tak że chłopak miał ochotę sam użyć tego zaklęcia na nich.

- Co się dzieje? - zapytała słabo Hermiona na chwilę odzyskując przytomność

- Już wszystko dobrze - Draco pogładził ją delikatnie po policzku - Snape ciebie uleczył ale straciłaś dużo krwi. Zabieram ciebie do skrzydła szpitalnego 

- Tak strasznie chce mi się spać

- Wtrzymaj jeszcze trochę już blisko 

- Dlaczego Harry ciebie zaatakował?

- Bo już wie, że jestem śmierciożercą

- Oh a ja przemyślałam wszystko i pomogę ci. Możesz na mnie polegać ale jak będę musiała wybierać miedzy tobą a przyjaciółmi to wybiorę ich.

Chłopak uśmiechnął się lekko i skinął głową chwilę później kładł znowu nieprzytomną gryfonkę na jednym z łóżek wskazanych przez pielęgniarkę, przyjrzał się jej bladej twarzy pogładził po policzku i wyszedł.

Don't Say You Love Me | Darmione |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz