Rozdział 9

432 22 1
                                    

Harry i Ron siedzieli w przedziale pociągu, wracali na upragnione świta do Nory. Hermiona dalej była zła na Ronalda więc postanowiła pojechać z Ginny i Luną. Harry korzystając z okazji, że nie ma dziewczyny w pobliżu zwierzył się przyjacielowi z podsłuchanej przez niego rozmowie.

- Stary to musi być coś poważnego - powiedział Wesley.

- Sama do tego doszedłem. Co się stanie jak złamie się przysięgę wieczystą?

- Umiera.

Harry był zszokowany, jego uwagę na chwilę odwróciła Lavender która narysowała szerduszko na ich zaparowanej szybie od drzwi. Kiedy poszła Ron wygadał na bardziej ucieszonego niż jak się pojawiła.

- Mam jest już dość.

- Dlaczego jej tego nie powiesz?

- No, jakoś tak nie umiem się zebrać. A właśnie kogo w końcu Hermiona zaprosiła na bal?

- Lepiej nie pytaj.

- Cormaca?

- Ron, pół szkoły o tym gadało. A ty tego nie słyszałeś?

- Nie, byłem eeee zajęty.

- Ron ona zaprosiła Malfoya.

- ŻE CO?!

- Mówiłem ci żebyś lepiej nie pytał.

- Dlaczego go?

- Nie wiem

- Harry tu chyba nie myślisz, że ona no wiesz.

- Może zapytaj się na wróżbiarstwie tej stukniętej wieszczki to się dowiesz.

- Myślisz, że może wiedzieć o tym czy na sto procent Malfoy jest śmierciożercą?

- Myślę, że go próbuje kryć.

W tym momencie dziewczyna przeszła obok ich przedziału. Chciała wejść do środka jednak kiedy zoabczyła zdeformowane już serce zrezygnowała z tego pomysłu i odeszła.

Kiedy Harry wreszcie siadł przy stole kuchennym w Norze czuł się jak w domu. Święta mijały bardzo spokojnie do półki do Nory nie przyszli niespodziewani goście. Perseusz Weasley wraz z Rufus Scrimgeour, niezbyt dobrze na nich reagowali pozostali goście. Harry też nie był do końca zadowolony kiedy okazało się jaki jest prawdziwy powód ich przybycia. Odmówił bycia maskotką ministerstwa, tego samego wieczoru do domu wpadła również w odwiedziny Hermiona.

- Dzień dobry pani Weasley - przywitała się Granger u progu drzwi.

- Hermiona! - krzyknęli wszyscy zebrani 

- Miałaś przecież być gdzieś indziej! - rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie Ginny.

- Wiem, ale jakie to są święta bez odwiedzin Wesleyów? - dziewczyna zaśmiała się.

- Chodź do pokoju się rozpakować, a później porozmawiamy - powiedziała rozpromieniona Ginny

Dziewczyny ruszyły do góry, kiedy straszą Gryfonka rozpakowywała swoje rzeczy ta młodsza opowiadała jej o wszystkich rzeczach jakie ją ominęły.. W pewnym momencie jednak weszły na dość delikatny temat o którym niezbyt chciała rozmawiać.

- Hermiono, o co tak właściwie chodzi z Ronem?

- O nic, a co ma być?

- Czujesz coś do niego prawda? Od kas jest z Lavender nawet ze sobą nie rozmawiacie.

- To nie tak. Po prostu nie mamy kiedy rozmawiać, bo jest ciągle z nią.

- Więc dlatego zaprosiłaś Malfoya na bal? Żeby go wkurzyć?

- Nie to wyszło jakoś tak. Po prostu każdy z nas musiał coś załatwić a w ten sposób mieliśmy wolną rękę. Można powiedzieć, że taka przykrywka.

- Nie uważasz, że fretka mogła wtedy robić coś...

- Nie jest śmierciożercą. Jak zamieniłaś się z Harrym o Ronem to nie chce o tym rozmawiać.

- Nie! Po prostu się o ciebie martwię.

- Ginny ja wiem co robię. Teraz twoja kolej. A więc Dean?

- Nie do końca wiem. Bo jednak często się ostatnio kłócimy, na dodatek chyba zaczyna mi się podobać Harry.

Hermiona zaśmała się.

- On ci się od zawsze podobał.

- Nie prawda! Tylko na początku, później już nie.

- Skoro tak mówisz to co ja się będę wtrącać.

- Jeju nie wiem co z tym wszystkim robić.

- Posłuchaj, zdecyduj się z którym tak naprawdę chcesz być a następnie albo napraw to co jest teraz albo zacznij coś nowego.

- Myślisz, że Ron będzie wtedy bardzo zły? W końcu wiesz jak reaguje teraz. A co dopiero jak będę z Harrym. - powiedziała z bardzo przejętą miną.

- Wtedy ja z nim pogadam. Poza tym sądzę, że teraz jest zbyt zajęty Lavender. Ciekawe czy już dosięgneli swoich gardeł czy jeszcze nie.

- Skończ! - jękła obrzydzona dziewczyna - Ja nie chce wiedzieć!

Don't Say You Love Me | Darmione |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz