2. Mamusiu, mamusiu wtań!

4K 133 44
                                    

- Tadeusz! Oddaj mi to w tej chwili!- Krzyczałam podskakując.

- Wyżej skacz! Ha! - Zaśmiał się.

- Bardzo śmieszne. - Ukułam chłopaka palcem w brzuch a ten zgiął się w pół dzięki czemu bez żadnych trudności udało mi się zabrać zeszyt.

- Dziękuję. - powiedziałam usatysfakcjonowana.

- Wystarczyło poprosić.

- Za późno. - Powiedziałam wracając do przepisywania.

- Co dzisiaj robimy. - Zapytał znudzony.

- Kochaniutki, na razie to Ty pomagasz mi odrobić lekcje. A następnie idę z Janeczkiem na zbiórkę.

- Słuchaj... Chcę żebyś o czymś wiedziała... Rudy to mój najlepszy przyjaciel, ale to Ty jesteś dla mnie najważniejsza, traktuję Cię jak siostrę i jeżeli on Cię skrzywdzi...

- Jeżeli mnie skrzywdzi to połamiesz mu kości. Tak wiem. Zosieńko uspokój się bo Ci ciśnienie podskoczyło. - Powiedziałam ze śmiechem.

- No więc... Jeżeli masz pierwiastek z sześciu... - Chłopak zmienił temat.

*

Zerwałam się z miejsca po usłyszeniu pukania do drzwi.

Moich uszu dobiegło później tylko westchnienie Tadeusza.

- Janek! - Powiedziałam rzucając się chłopakowi na szyję.

- Witaj piękna. - Odpowiedział obejmując mnie.

- Serwus Rudy. - Powiedział i wychylił się zza rogu tajemniczo Tadeusz z uśmiechem.

Janeczek przywitał się z Zośką i wszedł do środka.

- Możemy już iść. - Powiedziałam zabierając z krzesła uszytą pare dni wcześniej torbę szmacianą.

Zeszliśmy po schodach a następnie opuściliśmy kamienicę.

- O tej porze nie powinno być tutaj tyle Szkopów, ale dla bezpieczeństwa trzymaj się za mną. - Janek mrugnął do mnie a ja pokiwałam twierdząco głową.

Szliśmy szybkim krokiem w kierunku domu Macieja. Nagle coś odwróciło moją uwagę.

- Mamusiu, mamusiu wstań! - Mały chłopiec cały zapłakany szturchał matkę zakrwawioną leżącą na ziemi

-Chodź.- Powiedział Zośka popychając mnie lekko do przodu, ja jednak nie mogłam oderwać wzroku od leżącej kobiety.

- Nie pomożemy jej!- Złapał mnie za ramię.

- Jej nie, ale jemu owszem. - Wyrwałam się

- Osłaniaj mnie, nie wiemy jak dawno to się stało. Szkopy mogą być w pobliżu. - Powiedziałam stanowczo w kierunku Janka.

- Jasne. - Odpowiedział wyciągając pistolet.

Pobiegłam w kierunku chłopca, wzięłam go na ręce i tym razem biegiem udaliśmy się w kierunku domu Alka.

- Już dobrze. - Powiedziałam całując dzieciaka w policzek.- Jesteś już bezpieczny.

_________________

Hej hej
Mam nadzieję że rozdział się spodoba:))

Zapraszam do czytania następnych

(Pierwsze rozdziały nie są za dobre)

𝓢𝓱𝓲𝓷𝓲𝓷𝓰 |𝓙𝓪𝓷 𝓑𝔂𝓽𝓷𝓪𝓻 𝓡𝓾𝓭𝔂| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz