15. Strach.

1.9K 87 0
                                    

- Musisz nacisnąć tutaj, tylko mocno! - Tłumaczył Zośka Grubemu.

- Żeby odbezpieczyć. - Zwrócił się do mnie Rudy. - Musisz wyjąć to. - Pokazał. - A następnie rzucić tam, tylko musisz być bardzo ostrożna. Bo jeżeli Ci wypadnie i uderzy o ziemię... To będziemy mieli duży problem. - Tłumaczył.

- Wyjąć to i rzucić. Rozumiem. - Przytaknęłam.

- Mądra dziewczynka. - Ucałował mnie w policzek.

- Kocham Cię. - Wyszeptał mi do ucha.

- Ja Ciebie też. - Uśmiechnęłam się.

- Kiedy zaczynamy? - Zapytałam.

- Jak Alek da znak. - Odpowiedział sprawdzając zawartość nabojów.

- Lucynka, radzisz sobie? - Zapytał Zośka poprawiając włosy.

- Kto jak nie ja. - Prychnęłam.

- I to rozumiem. - Powiedział a następnie zaczął rozwijać kabel wybuchowy.

Przytuliłam Rudego.

- Uda się? - Zapytałam.

- Musi się udać. - Odpowiedział.

Danusia klęczała na torach i przysłuchiwała się im aby w porę usłyszeć nadjeżdżający pociąg.

- Danusiu jak sytuacja? - Krzyknął Rudy.

- Jeszcze nic. - Odpowiedziała.

- Wszystko gotowe. Teraz tylko czekać. - Powiedział Zośka i usadowił się wygodnie pod drzewem. Chwycił książkę i zaczął czytać.

- Wiesz czego się boję najbardziej? - Szepnęłam patrząc przed siebie.

- Ty się w ogóle czegoś boisz? - Zaśmiał się.

- Boje się że ta wojna zabierze mi wszystko co się dla mnie liczy, ich. - Wskazałam na prawie śpiącego Zośkę. - Moją rodzinę. - Podsumowałam.

- Nie mamy na to wpływu kochanie, pozostaje nam się tylko modlić. -Westchnął. - Tak bardzo bym chciał żebyś była szczęśliwa i stanę na głowie żebyś miała wszystko co najlepsze. - Powiedział.

- Ciebie boję się stracić najbardziej. - Łza spłynęła mi po policzku.

- Nie płacz proszę. - Powiedział następnie przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.

Rudy to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Jest moim najlepszym przyjacielem, moją lepszą połową, moim promyczkiem nadziei.

Moim wszystkim...

Nagle usłyszeliśmy krzyk Danusi.

- Jedzie! - Alek zagwizdał.

- Przygotować się! - Krzyknął zaspany Zośka przecierając oczy.

- Chodź. Rób tak jak Ci mówiłem. Bądź ostrożna. - Powiedział Rudy chowając mi cztery granaty do kieszeni płaszcza.

Ucałował mnie i pobiegł w przeciwnym kierunku.

- Danusia! - Zawołałam dziewczynę.

Naszym zadaniem było rzucanie granatów w stronę uciekających Niemców, nie miało być ich tam jednak dużo.

Rudy i Zośka pobiegli na zachód aby mieć lepszy dostęp do tylnych wagonów z amunicją.

Pociąg nadjeżdżał.

Był coraz bliżej i bliżej.

- Cholera nie działa! Nie działa! - Krzyknął Gruby zdenerwowany.

- Sprawdzę to. - Powiedziałam i pobiegłam na tory.

Kabel był pogięty i lekko naderwanym w jednym miejscu. Złapałam go w trzęsące się dłonie i próbowałam naprostować.

Słyszałam pociąg, był kilkanaście metrów ode mnie.

- Gotowe! - Krzyknęłam i puściłam kabel.

Gruby nacisnął.

Usłyszałam huk, odrzuciło mnie.

Otworzyłam oczy, leżałam na poboczu.

Dochodziłam do siebie, byłam w szoku, przy upadku uderzyłam głową o kamień.

- Udało się! Aleczko udało się! Wstań! - Danusia pomogła mi wstać.

Mocno kręciło mi się w głowie.

- Wszystko dobrze? Nic Ci nie jest? - Zapytała Danusia.

- Wszystko dobrze. - Zauważyłam płonących Niemców wybiegających z pociągu.

- Granaty. - Powiedziałam, wyciągnęłam jeden odbezpieczyłam i rzuciłam w ich stronę.

- Dobrze kochana nie chojrakuj, siądź sobie, i tak już dużo zrobiłaś. - Uśmiechnęła się.

Usiadłam pod drzewem chwytające się za bolącą głowę.

- Aleczko! - Usłyszałam głos Rudego.

- Cała jesteś? - Podbiegł do mnie i przykucnął obok.

- Tak.

- Chodź. - Wziął mnie na ręce.

Zmęczona zasnęłam przytulona do jego klatki piersiowej.

*

- Gruby krzyknął że nie działa! Alicja pobiegła tam i naprawiła! Dzięki niej nam się udało! Uratowała całą sytuację! - Głos Danusi mnie obudził.

- Bez przesady. Nic takiego nie zrobiłam. - Powiedziałam i zlokalizowałam gdzie się znajduje.

Dom Dawidowskich.

- Wstałaś już. - Podszedł do mnie Rudy i ujął moją drobną dłoń w swoje ręce. - Jak się czujesz? - Zapytał.

- Dobrze, nic mi nie jest. - Powiedziałam.

Poczułam jednak ból z tyłu głowy.

Jęknęłam.

- Uderzyłaś o kamień. Alek opatrzył. - Powiedział Rudy z uśmiechem.

- Zaskakujesz mnie swoją odwagą. Gdyby nie Ty nie udałoby nam się. - Powiedział i pogłaskał mnie po udzie.

- Mało spałaś. Połóż się jeszcze. - Powiedział i nakrył mnie kocem.

Oczy jakoś tak same zaczęły się zamykać.

𝓢𝓱𝓲𝓷𝓲𝓷𝓰 |𝓙𝓪𝓷 𝓑𝔂𝓽𝓷𝓪𝓻 𝓡𝓾𝓭𝔂| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz