- Panie przodem. - Powiedział i skinął głową Janeczek.
- No właśnie. - Parsknęłam śmiechem i otworzyłam drzwi szerzej.
Przewrócił oczami i wepchnął mnie do środka.
- Cześć. - Powiedziałam uśmiechnięta.
- Serwus!- Krzyknął Alek.
- Nie ma z wami Danusi? - Zapytał Zośka opierając się o framugę.
- Myślałam że jest tutaj. - Powiedziałam. - Wczoraj wspomniała że przyjdzie wcześniej bo musi poprosić pana Zawadzkiego o dodatkowe zadania z fizyki.
- Może coś jej wypadł. No nic, możemy zacząć? - Zapytał.
Przez jakiś czas planowaliśmy nowy, mały sabotaż. Danusia nie pojawiła się.
- Mam nowy dowód dla Danusi. Idzie ktoś dzisiaj w tamte okolice i by jej go podrzucił?- Zapytał po jakiś czasie Tadeusz unosząc do góry fałszywkę.
- Ja mogę. Przy okazji zapytam dlaczego jej nie było. - Zaoferowałam.
- Pójdę z Tobą. - Powiedział zaraz po mnie Rudy.
- Załatwione. - Powiedział i wyciągnął rękę z dokumentem w moją stronę, ja przejęłam go i schowałam do kieszeni.
Puściłam chłopakowi oczko, a on odpowiedział tym samym.
- To my się zbieramy. Jutro o tej samej porze?- Zapytałam.
- Aleczko skarbie jutro randka z matematyką. - Powiedział Alek.
- Ej tylko ja do mojej Alusi mogę się tak zwracać. - Warknął całując mnie w policzek.
- Aleczku kochanie dziękuję. - Zrobiłam chłopakowi na złość.
Rudy wytrzeszczył oczy.
Prychnął i skierował się w stronę drzwi.
Wyprzedziłam chłopaka i pocałowałam.
- Wybacz Maciusiu lecz ktoś właśnie mnie Tobie odbił. - Powiedziałam patrząc Janeczkowi prosto w oczy.
- Już wiem że nie mogę spuszczać Cię z oka nawet na minutę. Bo jeszcze postanowisz zdradzić mnie z takim Aleczkiem, i co ja wtedy zrobię?- Powiedział smutny.
Zaśmiałam się.
- Nie masz się czego bać. - Ujęłam jego twarz w dłonie. - Nikt nie może się z Tobą równać nawet tak przystojny Dawidowski.- Musnęłam jego usta swoimi.
Rudy pokazał mu język.
- Przynajmniej powiedziała że jestem przystojny. - Chłopak rozłożył ręce.
- A ja jaki jestem? - Zapytał Tadeusz.
- Najcudowniejszy na świecie.- Puściłam chłopakowi buziaka.
Rudy znów przewrócił oczami.
- Ale i tak Ciebie kocham najbardziej głuptasie.
Tykłam go palcem w czubek nosa, pożegnałam się i wyszłam.
*
Zapytałam do drzwi. Były otwarte.
- To dziwne. - Spojrzałam na chłopaka. On jednak wydawał się tak samo zdziwiony tym faktem.
Otworzyłam drzwi.
- Danusiu! Jesteś może? Drzwi były otwarte...- Powiedziałam wchodząc do salonu.
Ujrzałam tylko zapłakaną mamę Danuty.
- Pani Kowalska? Co się stało? Proszę powiedzieć. - Podbiegłam do kobiety i przykucnęłam przy niej.
- Moje dziecko... Moja biedna Danusia... - Wybuchła płaczem.
- Co dalej? Co z nią? - Zapytałam zdenerwowana.
- Zabrali, Niemcy zabrali, Na Dzielną! - Powiedziała.
- Pawiak...- Wyszeptałam załamana.
- Muszę iść, Pani się trzyma. Nie zostawię tego tak, obiecuję! - Krzyknęłam i wybiegłam z mieszkania!
Uratuje ją!
A jak nie?
Co ja bez niej zrobię...
- Zaczekaj! - Krzyknął Rudy za mną.
- Nie mogę. - Zatrzymałam się.
- Uspokój się. Uratujemy ją, razem z Zośką ustalimy jakiś plan działania. - Powiedział, zawsze w takich momentu próbował zachować zimną krew, a ja? Też, ale nie wychodziło mi to za dobrze.
Przytulił mnie mocno do siebie.
- A co jak nie zdążymy. Jak nie zdążymy jej pomóc... - Powiedziałam, słona łza spłynęła po moim rozgrzanym policzku.
- Ej skarbie. Trochę wiary. - Powiedział z uśmiechem.
Uda się. Musi się udać.
- No to idziemy. - Powiedziałam i spoważniałam.
- Ty nigdzie nie idziesz.
Posłałam mu pytająca spojrzenie.
- Jak to nie? - Zapytałam.
- Jest dwudziesta pierwsza. Zanim tam dojdziemy będzie dwudziesta druga, chcesz wracać do domu podczas godziny policyjnej? Jeszcze tego brakuje żeby Ciebie mi zabrali. - Powiedział. - Pójdę sam.
Nie ma mowy.
- A jak złapał Ciebie? Idę z Tobą. - Powiedziałam stanowczo.
- Nie złapie mnie, pójdę 11 Listopada, tam prawie nikt nie zagląda. Prześpię się u Tadeusza i jutro rano jestem u Ciebie. - Powiedział.
- Niech będzie, ale błagam, uważaj na siebie. - Powiedziałam.
Wiedziałam że z nim nie wygram.
- Jutro Danusia będzie z powrotem w domu. Masz moje słowo. - Powiedział.
- Ufam Ci. Ona ma żyć. Jest za młoda na śmierć. - Powiedziałam i lekko nim potrząsnęłam.
Wiedziałam że sobie poradzą.
CZYTASZ
𝓢𝓱𝓲𝓷𝓲𝓷𝓰 |𝓙𝓪𝓷 𝓑𝔂𝓽𝓷𝓪𝓻 𝓡𝓾𝓭𝔂| ✔
Historical Fiction"𝐙𝐚𝐧𝐢𝐦 𝐩𝐚𝐝𝐥𝐞𝐬, 𝐣𝐞𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞 𝐳𝐢𝐞𝐦𝐢𝐞 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐳𝐞𝐠𝐧𝐚𝐥𝐞𝐬 𝐫𝐞𝐤𝐚. 𝐂𝐳𝐲 𝐭𝐨 𝐛𝐲ł𝐚 𝐤𝐮𝐥𝐚, 𝐬𝐲𝐧𝐤𝐮, 𝐜𝐳𝐲 𝐭𝐨 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐩𝐞𝐤𝐥𝐨?" ~ 𝐊.𝐊 𝐁𝐚𝐜𝐳𝐲𝐧𝐬𝐤𝐢 𝐍𝐚 𝐩𝐨𝐝𝐬𝐭𝐚𝐰𝐢𝐞...