- A więc. Zaczniemy tu.- Wskazał palcem. Śledziłam każdy jego ruch obgryzając paznokcie.- Dam znak, następnie Kopernicki i Lucyna będą w gotowości czekać na ostrzał. Więźniarka wjedzie tędy. Danuta, Anoda i Buzdygan - Butelki.
- Kiedy zaczynamy? - Zapytałam.
- Alicja cierpliwości. Żeby to się udało...
- Dzisiaj po południu. - Oznajmiłam.
Zośka westchnął.
- Zrozum że nam wszystkim zależy na uratowaniu Rudego, ale żeby to się udało trzeba mieć ułożony dobry plan i ściśle się go trzymać. - Powiedział spokojnie.
- Jak możesz być taki spokojny?! Przecież tu chodzi o jego życie! Jeżeli jeszcze w ogóle...
Rozpłakałam się. Zośka przytulił mnie do siebie.
- Ufam Ci Zośka. On ma żyć. - Powiedziałam przez łzy.
- Dzisiaj po południu. Niech będzie. - Wyszeptał.
- Przygotujcie naładowaną broń! Każdy ma mieć przynajmniej dwie! - Krzyknął Tadeusz.
- Ale Zosiu. Nie mamy tyle. - Powiedziała Danusia.
- Mamy. - Otworzył schowek pod taboretem.
- Alek i Lucyna, wy będziecie sobie spokojnie przejeżdżać rikszą pod arsenałem. Wszystko ma być dopięte na ostatni guzik. - Zarządził.
- Uda się? - Zapytałam czekając na odpowiedź Rudego która nigdy nie nadeszła i nigdy nadejść nie miała.
- Musi się udać. - Odpowiedziałam sobie samej.
Spojrzałam na pianino.
Usiadłam przy nim i ułożyłam palce na klawisz. Zagrałam "River flows in you", bardzo sentymentalna melodia ponieważ pierwszy pocałunek, mój i Rudego odbył się właśnie przy niej, kiedy to Zośka siedział na moim miejsce.Słone łzy zaczęły spływać mi po policzkach a następnie spoczywać na klawiszach.
Tak piękna melodia.
Południe 26 marca 1943 rok
Zośka stał niecierpliwie czekając na więźniarkę.
Danuta, Anoda i Buzdygan z gotowymi butelkami czekali na znak Zośki.
A ja? Ja chciałam postrzelać do Szkopów i uratować mojego chłopaka.
- Orsza? Co on tutaj robi? Jeżeli on nam będzie chciał przeszkodzić to przysięgam nie ręczę za siebie. - Powiedziałam.
Nagle z daleka ujrzałam uśmiech na twarzy Zośki. Tak szczery i tak promieniujący że grzechem byłoby go nie zauważyć.
- Zgodził się. - Zaśmiał się Alek.
Nagle Zośka spoważniał i dał znak.
- Zaczyna się. - Przeżegnałam się.
Więźniarka wjechała.
Sekcja butelek ruszyła do ataku.
Ja zbiegłam z rikszy i zajęłam pozycję do ostrzału.
Rozległ się huk strzałów i krzyki przerażonych ludzi.
Chwilę potem u zbiegu Bielańskiej, Długiej i Nalewki zostaliśmy tylko my.
- Nie strzelać do więźniarki! Tam jest Rudy! - Krzyknął Zośka.
Nagle dwóch palących się Niemców wybiegło z samochodu. Alek w mgnieniu oka zestrzelił ich i po paru sekundach leżeli już na ziemi.
Nie mogłam dłużej czekać.
- Osłaniaj! - Krzyknęłam i ruszyłam w tamtym kierunku.
- Co robisz? - Zdenerwował się Alek.
- On mnie potrzebuje! - Odkrzyknęłam.
Chwilę potem byłam już przy więźniarce i otwierałam drzwi aby wydostać więźniów.
- Wychodźcie! - Krzyknęłam do uwięzionych ludzi.
Nagle go zobaczyłam.
Żył.
Był okropnie pobity cały we własnej krwi, ale żył!
Mojej radości nie było jednak dane trwać wieczne.
CZYTASZ
𝓢𝓱𝓲𝓷𝓲𝓷𝓰 |𝓙𝓪𝓷 𝓑𝔂𝓽𝓷𝓪𝓻 𝓡𝓾𝓭𝔂| ✔
Historical Fiction"𝐙𝐚𝐧𝐢𝐦 𝐩𝐚𝐝𝐥𝐞𝐬, 𝐣𝐞𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞 𝐳𝐢𝐞𝐦𝐢𝐞 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐳𝐞𝐠𝐧𝐚𝐥𝐞𝐬 𝐫𝐞𝐤𝐚. 𝐂𝐳𝐲 𝐭𝐨 𝐛𝐲ł𝐚 𝐤𝐮𝐥𝐚, 𝐬𝐲𝐧𝐤𝐮, 𝐜𝐳𝐲 𝐭𝐨 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐩𝐞𝐤𝐥𝐨?" ~ 𝐊.𝐊 𝐁𝐚𝐜𝐳𝐲𝐧𝐬𝐤𝐢 𝐍𝐚 𝐩𝐨𝐝𝐬𝐭𝐚𝐰𝐢𝐞...