18. Akcja pod Arsenałem.

1.8K 80 16
                                    

- A więc. Zaczniemy tu.- Wskazał palcem. Śledziłam każdy jego ruch obgryzając paznokcie.- Dam znak, następnie Kopernicki i Lucyna będą w gotowości czekać na ostrzał. Więźniarka wjedzie tędy. Danuta, Anoda i Buzdygan - Butelki.

- Kiedy zaczynamy? - Zapytałam.

- Alicja cierpliwości. Żeby to się udało...

- Dzisiaj po południu. - Oznajmiłam.

Zośka westchnął.

- Zrozum że nam wszystkim zależy na uratowaniu Rudego, ale żeby to się udało trzeba mieć ułożony dobry plan i ściśle się go trzymać. - Powiedział spokojnie.

- Jak możesz być taki spokojny?! Przecież tu chodzi o jego życie! Jeżeli jeszcze w ogóle...

Rozpłakałam się. Zośka przytulił mnie do siebie.

- Ufam Ci Zośka. On ma żyć. - Powiedziałam przez łzy.

- Dzisiaj po południu. Niech będzie. - Wyszeptał.

- Przygotujcie naładowaną broń! Każdy ma mieć przynajmniej dwie! - Krzyknął Tadeusz.

- Ale Zosiu. Nie mamy tyle. - Powiedziała Danusia.

- Mamy. - Otworzył schowek pod taboretem.

- Alek i Lucyna, wy będziecie sobie spokojnie przejeżdżać rikszą pod arsenałem. Wszystko ma być dopięte na ostatni guzik. - Zarządził.

- Uda się? - Zapytałam czekając na odpowiedź Rudego która nigdy nie nadeszła i nigdy nadejść nie miała.

- Musi się udać. - Odpowiedziałam sobie samej.

Spojrzałam na pianino.
Usiadłam przy nim i ułożyłam palce na klawisz. Zagrałam "River flows in you", bardzo sentymentalna melodia ponieważ pierwszy pocałunek, mój i Rudego odbył się właśnie przy niej, kiedy to Zośka siedział na moim miejsce.

Słone łzy zaczęły spływać mi po policzkach a następnie spoczywać na klawiszach.

Tak piękna melodia.

Południe 26 marca 1943 rok

Zośka stał niecierpliwie czekając na więźniarkę.

Danuta, Anoda i Buzdygan z gotowymi butelkami czekali na znak Zośki.

A ja? Ja chciałam postrzelać do Szkopów i uratować mojego chłopaka.

- Orsza? Co on tutaj robi? Jeżeli on nam będzie chciał przeszkodzić to przysięgam nie ręczę za siebie. - Powiedziałam.

Nagle z daleka ujrzałam uśmiech na twarzy Zośki. Tak szczery i tak promieniujący że grzechem byłoby go nie zauważyć.

- Zgodził się. - Zaśmiał się Alek.

Nagle Zośka spoważniał i dał znak.

- Zaczyna się. - Przeżegnałam się.

Więźniarka wjechała.

Sekcja butelek ruszyła do ataku.

Ja zbiegłam z rikszy i zajęłam pozycję do ostrzału.

Rozległ się huk strzałów i krzyki przerażonych ludzi.

Chwilę potem u zbiegu Bielańskiej, Długiej i Nalewki zostaliśmy tylko my.

- Nie strzelać do więźniarki! Tam jest Rudy! - Krzyknął Zośka.

Nagle dwóch palących się Niemców wybiegło z samochodu. Alek w mgnieniu oka zestrzelił ich i po paru sekundach leżeli już na ziemi.

Nie mogłam dłużej czekać.

- Osłaniaj! - Krzyknęłam i ruszyłam w tamtym kierunku.

- Co robisz? - Zdenerwował się Alek.

- On mnie potrzebuje! - Odkrzyknęłam.

Chwilę potem byłam już przy więźniarce i otwierałam drzwi aby wydostać więźniów.

- Wychodźcie! - Krzyknęłam do uwięzionych ludzi.

Nagle go zobaczyłam.

Żył.

Był okropnie pobity cały we własnej krwi, ale żył!

Mojej radości nie było jednak dane trwać wieczne.




𝓢𝓱𝓲𝓷𝓲𝓷𝓰 |𝓙𝓪𝓷 𝓑𝔂𝓽𝓷𝓪𝓻 𝓡𝓾𝓭𝔂| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz