9. Tylko świnie siedzą w kinie!

2.3K 94 2
                                    

- Szybko, szybko! Zaraz się zacznie. - Popędził mnie Rudy. 

Obcasy od moich butów postukiwały głośno o kostkę.

Nie byłam jednak przyzwyczajona chodzić w obcasach, a tym bardziej biegać!

Byliśmy już przed kinem.
Janek spojrzał w stronę Alka, który stał przed tablicą ogłoszeń. Maciej puścił nam oczko na znak, że jest już gotowy i możemy zaczynać.

Weszliśmy do kina gdzie miała odbyć się premiera nowego niemieckiego filmu. Idealnie. Mieliśmy plan jak jeszcze bardziej umilić Niemcom ten jakże piękny poranek. 

Zajęliśmy miejsce na sali.  Rozpoczął się film. 

Chwilę potem Rudy wyjął z plecaka flarę dymną podpalił i przeturlał pod inny fotel. Ja w tym czasie zdążyłam nadmuchać i przekłuć kilka balonów wywołując tym głośny huk podobny do strzału z broni. Ludzie zaczęli panikować i wybiegać z sali. Rudy złapał mnie za rękę i prowadził do drugiego wyjścia. Nieoczekiwanie jednak dwóch Niemców zaczęło nas gonić. Zdjęłam szybko buty lecz nic to nie dało, i tak ruszałam się wolniej niż leniwy żółw. W pewnym momencie po plecach przeszedł mnie okropny ból, oberwałam pałką. Odpłaciłam się jednak pięknym za nadobne i z całej siły uderzyłam Szkopa obcasem, bo tylko to miałam pod ręką. 

W tym samym czasie Rudy bił się z drugim Niemcem, po chwili obaj leżeli na ziemi nieprzytomni. 

Zabraliśmy im broń i dokumenty.

- Pięknie. - Powiedział Rudy przecierając ręce. Zdyszany puścił mi oczko.

Pobiegliśmy w kierunku Alka.

- Oszaleliście? Mieliście wyjść głównym!- Powiedział zdenerwowany Alek.

- Spokój, małe komplikacje, ale wszystko poszło zgodnie z planem.- Powiedział szczerząc się i pokazując Alusiowi dwa pistolety.

- Cudownie.- Dawidowski uśmiechnął się i uderzył go łokciem w brzuch na co ten ze śmiechem zgiął się w pół.

- Aleczko a Tobie nic nie jest kochanie?- Zapytał Rudy.- Widziałem jak ten głupi Szkop Cię uderzył. - Pogładził mnie ręką po policzku.

- Nie, wszystko w porządku. - Przymknęłam oczy, kochałam jak tak robił, miał takie ciepłe dłonie...

- Na pewno?

Pokiwałam głową.

- Świetnie sobie poradziłaś z tym Niemcem, ha! - Zaśmiał się i cmoknął mnie w czubek nosa, następnie we trójkę udaliśmy się na miejsce zbiórki, czyli standardowo - Dom Zawadzkich.

*

- No nareszcie, jak poszło? - Zapytał Tadeusz krzyżując ręce. - Już zaczynałem się martwić. - Zaśmiał się.

Rudy rzucił plecak z bronią na stół.

- Idealnie. Trochę oberwaliśmy. - Zmierzył mnie wzrokiem.

- Na pewno nic Ci nie...- Wyszeptał.

- Na pewno. - Powiedziałam stanowczo przerywając mu. Tonem pokazałam że nie chce już więcej słyszeć tego pytania.

Ucałował mnie w policzek.

𝓢𝓱𝓲𝓷𝓲𝓷𝓰 |𝓙𝓪𝓷 𝓑𝔂𝓽𝓷𝓪𝓻 𝓡𝓾𝓭𝔂| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz