19. Ból i jego koniec (1).

1.9K 87 34
                                    

Zośka i Buzdygan wsadzili Rudego do podstawionego samochodu.

- Kochanie, jestem tu. - Usiadłam obok chłopaka i ujęłam jego poranioną twarz w trzęsące się dłonie.

Janeczek uśmiechnął się z bólem.

- W-wiedziałem. - Przełknął ślinę. - Że po mnie przyjdziesz.

- Ja bym nie przyszła? - Zaśmiałam się przez łzy.

Jest tu, ze mną.

- Szybciej! - Zośka popędził kierowcę.

- Alka postrzelili. - Wymamrotał Zośka.

- Zajmiemy się nim. Jedźmy do jego domu, ma wszystko co potrzebne. - Powiedziałam.

*

- Połóżcie go tutaj! Macieja tam! - Wskazałam.

- Danuta! Sprowadź lekarza! - Krzyknęłam.

- Zocha! Miska, szmaty i ciepła woda. - Nakazałam.

Zośka w oka mgnieniu wykonał rozkaz.

- Przemywaj mu rany, ja idę zajrzeć do Alka. - Powiedziałam.

Tadeusz przytaknął i zabrał się za wykonywanie zleconego mu zadania.

- Alku, straciłeś dużo krwi. Co mam robić? - Zapytałam.

- Aleczko kochana ze mnie już nic nie będzie. Umieram tak jak chciałem, za ojczyznę. - Wyszeptał.

- Nie Aleksy, nawet tak nie mów! Musisz żyć! - Wykrzyczałam.

- A co do Rudego. Przemyjcie rany, co jakiś czas podawajcie morfinę, jest w szafce, tylko nie przesadźcie.- Powiedział cicho.

- Przecież możemy wyjąć kulę, możesz żyć! - Uśmiechnęłam się zapłakana.

- I tak nie przeżyję operacji, wydaje mi się że kula jest w wątrobie, nie mamy krwi na transfuzję. - Przełknął ślinę.

- Przeproś Danusię ode mnie i powiedz jej że też ją kocham, poprostu byłem tchórzem i nie umiałem tego przyznać, nigdy sobie tego nie wybaczę. - Chwycił mnie za rękę.

- Dziękuję za wszystko, Aleczko. - Powiedział i zamknął oczy.

- Alek. - Wyszeptałam.

- Dawidowski! - Krzyknęłam, i potrząsnęłam nim lekko.

Cisza.

On odszedł.

Przeżegnałam się i ucałowałam go w czoło. Ciało nakryłam kocem.

Cała zapłakana wyszłam z pokoju.

- Alek nie żyje. - Powiedziałam wycierając łzy.

Zośka przymknął oczy zaraz potem po jego policzkach zaczęły spływać łzy smutku.

Oboje straciliśmy część siebie.

- Jak się czujesz? - Podeszłam do Rudego i pogładziłam go po policzku.

- Dobrze. - Wyszeptał przez zaciśnięte zęby.

- Nie kłam. - Szepnęłam.

- Zośka przynieś mi więcej ciepłej wody i ręczniki. - Nakazałam.

- Pamiętasz co mi obiecałeś. - Chwyciłam jego osłabioną dłoń i ucałowałam ją delikatnie.

- Że się nie poddasz. - Powiedziałam po chwili.

- Jesteśmy twardzi. - Powiedział Zośka wchodząc do pokoju i odkładając miskę na stół.

- Jak kamienie. - Wyszeptał Rudy, uśmiechając się co sprawiło mu ból.

- Przez Boga rzucone, na szaniec... - Łza jedna po drugiej spływały mi po policzkach.

- Wiesz po co wyszedłem tamtego dnia? - Zapytał Janeczek z uśmiechem.

Zaprzeczyłam.

- Tadeusz, prawa kieszeń kurtki. - Powiedział. Zośka odszedł i po chwili był już z powrotem.

- Romantyk. - Zaśmiał się.

Zośka podsunął mi pod nos pudełko.

Otworzyłam i zaniemówiłam, najprawdziwszy złoty pierścionek.

- Chciałem zapytać. Alicjo Lucyno Arciszewska, czy zostaniesz moją żoną? - Zapytał cicho i przełknął ślinę.

Na mojej twarzy zagościł ogromny uśmiech.

- Marzę o tym od dnia w którym Cię poznałam.- Szczęśliwa otarłam łzy i nałożyłam pierścionek na palec.

- Kocham Cię i zawsze będę przy Tobie. - Powiedział lekko zachrypnięty.

- Odpocznij. - Pogładziłam go po policzku. - Zaraz wrócę mam coś do przekazania Danusi. - Wytarłam mokre poliki.

- Danusiu.- Podeszłam do zapłakanej dziewczyny siedzącej przy kuchennym stole.

- Maciej nie żyje...- Powiedziała zaciągając nosem.

- Zmarł przy mnie. - Powiedziałam.

- Ale chciał żebyś coś wiedziała. - Dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie.

Zaśmiałam się wycierając łzy.

- Kochał Cię, powiedział że nigdy nie wybaczy sobie tego że nie zdobył się na odwagę żeby Ci o tym powiedzieć. Ale Cię kochał. - Powiedziałam.

Dziewczyna zalała się łzami. Przytuliłam ją mocno.

Panie Boże, za wiele nam zabrałeś, oj za wiele.





𝓢𝓱𝓲𝓷𝓲𝓷𝓰 |𝓙𝓪𝓷 𝓑𝔂𝓽𝓷𝓪𝓻 𝓡𝓾𝓭𝔂| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz