Zośka i Buzdygan wsadzili Rudego do podstawionego samochodu.
- Kochanie, jestem tu. - Usiadłam obok chłopaka i ujęłam jego poranioną twarz w trzęsące się dłonie.
Janeczek uśmiechnął się z bólem.
- W-wiedziałem. - Przełknął ślinę. - Że po mnie przyjdziesz.
- Ja bym nie przyszła? - Zaśmiałam się przez łzy.
Jest tu, ze mną.
- Szybciej! - Zośka popędził kierowcę.
- Alka postrzelili. - Wymamrotał Zośka.
- Zajmiemy się nim. Jedźmy do jego domu, ma wszystko co potrzebne. - Powiedziałam.
*
- Połóżcie go tutaj! Macieja tam! - Wskazałam.
- Danuta! Sprowadź lekarza! - Krzyknęłam.
- Zocha! Miska, szmaty i ciepła woda. - Nakazałam.
Zośka w oka mgnieniu wykonał rozkaz.
- Przemywaj mu rany, ja idę zajrzeć do Alka. - Powiedziałam.
Tadeusz przytaknął i zabrał się za wykonywanie zleconego mu zadania.
- Alku, straciłeś dużo krwi. Co mam robić? - Zapytałam.
- Aleczko kochana ze mnie już nic nie będzie. Umieram tak jak chciałem, za ojczyznę. - Wyszeptał.
- Nie Aleksy, nawet tak nie mów! Musisz żyć! - Wykrzyczałam.
- A co do Rudego. Przemyjcie rany, co jakiś czas podawajcie morfinę, jest w szafce, tylko nie przesadźcie.- Powiedział cicho.
- Przecież możemy wyjąć kulę, możesz żyć! - Uśmiechnęłam się zapłakana.
- I tak nie przeżyję operacji, wydaje mi się że kula jest w wątrobie, nie mamy krwi na transfuzję. - Przełknął ślinę.
- Przeproś Danusię ode mnie i powiedz jej że też ją kocham, poprostu byłem tchórzem i nie umiałem tego przyznać, nigdy sobie tego nie wybaczę. - Chwycił mnie za rękę.
- Dziękuję za wszystko, Aleczko. - Powiedział i zamknął oczy.
- Alek. - Wyszeptałam.
- Dawidowski! - Krzyknęłam, i potrząsnęłam nim lekko.
Cisza.
On odszedł.
Przeżegnałam się i ucałowałam go w czoło. Ciało nakryłam kocem.
Cała zapłakana wyszłam z pokoju.
- Alek nie żyje. - Powiedziałam wycierając łzy.
Zośka przymknął oczy zaraz potem po jego policzkach zaczęły spływać łzy smutku.
Oboje straciliśmy część siebie.
- Jak się czujesz? - Podeszłam do Rudego i pogładziłam go po policzku.
- Dobrze. - Wyszeptał przez zaciśnięte zęby.
- Nie kłam. - Szepnęłam.
- Zośka przynieś mi więcej ciepłej wody i ręczniki. - Nakazałam.
- Pamiętasz co mi obiecałeś. - Chwyciłam jego osłabioną dłoń i ucałowałam ją delikatnie.
- Że się nie poddasz. - Powiedziałam po chwili.
- Jesteśmy twardzi. - Powiedział Zośka wchodząc do pokoju i odkładając miskę na stół.
- Jak kamienie. - Wyszeptał Rudy, uśmiechając się co sprawiło mu ból.
- Przez Boga rzucone, na szaniec... - Łza jedna po drugiej spływały mi po policzkach.
- Wiesz po co wyszedłem tamtego dnia? - Zapytał Janeczek z uśmiechem.
Zaprzeczyłam.
- Tadeusz, prawa kieszeń kurtki. - Powiedział. Zośka odszedł i po chwili był już z powrotem.
- Romantyk. - Zaśmiał się.
Zośka podsunął mi pod nos pudełko.
Otworzyłam i zaniemówiłam, najprawdziwszy złoty pierścionek.
- Chciałem zapytać. Alicjo Lucyno Arciszewska, czy zostaniesz moją żoną? - Zapytał cicho i przełknął ślinę.
Na mojej twarzy zagościł ogromny uśmiech.
- Marzę o tym od dnia w którym Cię poznałam.- Szczęśliwa otarłam łzy i nałożyłam pierścionek na palec.
- Kocham Cię i zawsze będę przy Tobie. - Powiedział lekko zachrypnięty.
- Odpocznij. - Pogładziłam go po policzku. - Zaraz wrócę mam coś do przekazania Danusi. - Wytarłam mokre poliki.
- Danusiu.- Podeszłam do zapłakanej dziewczyny siedzącej przy kuchennym stole.
- Maciej nie żyje...- Powiedziała zaciągając nosem.
- Zmarł przy mnie. - Powiedziałam.
- Ale chciał żebyś coś wiedziała. - Dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie.
Zaśmiałam się wycierając łzy.
- Kochał Cię, powiedział że nigdy nie wybaczy sobie tego że nie zdobył się na odwagę żeby Ci o tym powiedzieć. Ale Cię kochał. - Powiedziałam.
Dziewczyna zalała się łzami. Przytuliłam ją mocno.
Panie Boże, za wiele nam zabrałeś, oj za wiele.
CZYTASZ
𝓢𝓱𝓲𝓷𝓲𝓷𝓰 |𝓙𝓪𝓷 𝓑𝔂𝓽𝓷𝓪𝓻 𝓡𝓾𝓭𝔂| ✔
Historical Fiction"𝐙𝐚𝐧𝐢𝐦 𝐩𝐚𝐝𝐥𝐞𝐬, 𝐣𝐞𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞 𝐳𝐢𝐞𝐦𝐢𝐞 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐳𝐞𝐠𝐧𝐚𝐥𝐞𝐬 𝐫𝐞𝐤𝐚. 𝐂𝐳𝐲 𝐭𝐨 𝐛𝐲ł𝐚 𝐤𝐮𝐥𝐚, 𝐬𝐲𝐧𝐤𝐮, 𝐜𝐳𝐲 𝐭𝐨 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐩𝐞𝐤𝐥𝐨?" ~ 𝐊.𝐊 𝐁𝐚𝐜𝐳𝐲𝐧𝐬𝐤𝐢 𝐍𝐚 𝐩𝐨𝐝𝐬𝐭𝐚𝐰𝐢𝐞...