Olivia

52.2K 1.2K 368
                                    

Po krótkim milczeniu odparłam.

- Nie możesz to jest nielegalne - dobrze wiem, że nie mogę się unosić, bo nie wyjdzie mi to na dobre. A pomyśleć, że parę minut temu byłam taka pewna siebie.

- Ale ty jesteś naiwna, mała - wyśmiał mnie - Świat, w którym żyjemy nie jest idealny. Teraz dobrze zapewne wiesz, że liczą się pieniądze i najwyższy szczebel kariery - wstał zaparł się rękoma o biurko przystawił swoje usta do mojego ucha.

- Tak jest w moim świecie, do którego właśnie wejdziesz. Będziesz walczyć o życie, zapewniam cię - przeszedł mnie dreszcz z powrotem opadł na fotel. On jest jakiś pierdolnięty!

- Ale ja nie podjęłam jeszcze decyzji - ośmieliłam się powiedzieć. Jakby przypłynęła do mnie dziwna energia. Szkoda, że tej energii nie było kiedy szłam do zaparkowanego samochodu przed blokiem. Zamiast uciekać to ja wpakowałam się w paszczę lwa.

Wpatrywał się we mnie pustym wzrokiem.

- Wiesz tak jakby nie masz wyboru, a ja nie przyjmuje odmowy!- warknął jego szczęka zacisnęła się mocnej. Ręce zmieniły położenie. Ułożyły się w pięść, która z każdą sekundą zaciskała się coraz mocniej.
Tak, że jego knykcie stawały się białe. Żyłka na szyi zaczęła niebezpiecznie pulsować. A mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz po raz drugi.

Mój wzrok uciekał przed jego spojrzeniem. Jakby bał się tego co się za chwilę wydarzy.

- Nie unikaj mojego wzroku, kotku - powiedział stanowczo. Automatycznie na niego spojrzałam chociaż nie chciał tego. Czyżby jego głos aż tak działał na moje ciało?

- Dobrze - odparłam patrząc na moje buty, które wyglądały ubogo pośród tego bogactwa, ale w tym czasie wyglądały na ciekawe.

- Grzeczna dziewczynka. Przyjadę pod twój blok jutro o dwunastej. Ubierz się jakoś przyzwoicie. To będzie obiad rodzinny, będziesz udawała moją dziewczynę. Masz się uśmiechać, jakbyś na serio darzyła mnie uczuciem - otworzył szufladę biurka, wyciągnął swój portfel. Otworzył go. Wyjął pewny plik banknotów i podał mi go.

- Nie wezmę od ciebie żadnych pieniędzy, choćbym była niewiadomo jak potrzebująca! Grzebie po śmietnikach, ale nie żebrze pieniędzy.- gwałtownie wstałam z miejsca.

Wstanął podszedł do mnie. Wzięłam parę kroków w tył. Niestety, natrafiłam na ścianę. Podchodził do mnie, a ja tylko śledziłam jego ruchy wzrokiem obawiając się najgorszego.

Gdy już był przy mnie nasze oddechy mieszały się ze sobą.
Chwycił rękoma moją szyję. Ściskał ją coraz mocniej. Miałam coraz mniej powietrza. Nie chciałam umierać przez taką głupotę, głupotę uniesienia się.
Mroczki już tańczyły przed moimi oczami, które łzawiły.
Nagle puścił mnie gwałtownie. Upadłam z hukiem na podłogę. Szybko nabierając powietrza. Trzymałam się za obolałe miejsce. I wpatrywałam się w tego potwora. Teraz wiem, że to nie są żarty, że ja naprawdę walczę o życie.

- Masz mnie informować o każdej rzeczy, którą będziesz robić, a teraz wynoś się - wskazał palcem drzwi. Posłusznie wyszłam. Podszedł do mnie ten sam facet, który przywiózł mnie go tego piekła.

- Odwiozę cię - odparł podtrzymując mnie, chyba widział, że ledwo co szłam. Pojedyncze łzy wydostaję się z moich oczu. Kim on do cholery jest!

Po około czterdziestu minutach byłam już w mieszkaniu. Nadal przestraszona do tego miałam trudności z przełykaniem.
Jak człowiek może tak postąpić?
Czy u niego nie ma żadnych granic?
Podduszać kobietę?
On jest straszny to diabeł!
Nie człowiek. Przecież trzeba być chorym, żeby tak robić, to nie jest normalne. Jezu kim on jest?!

Marzyłam teraz tylko o ciepłej kąpieli, świeżo wypranej piżamie i moim łóżku o niczym innym.

Oczywiście znalazłam pieniądze i to nie mało. "Diabeł" włożył mi do kieszeni siedemset euro.

Włożyłam je do swojej skarbonki. Jutro postanowiłam, że pójdę na zakupy. Kupić sobie sukienkę i jakieś kosmetyki, bo te co mam w mieszkaniu już mi się skończyły, a tak to chociaż powiem, że to na rodzinne spotkanie.

W ogóle jak ja mam grać jego kobietę? Nie wiem co on lubi. I co ja powiem, jak się zapytają kim jestem z zawodu?  Nie powiem przecież, że nikim. Gdy chodziłam jeszcze na studia interesowałam się modą i krawiectwem. Został mi rok do ukończenia studiów. Mogłam otworzyć swoją markę odzieżową, nawet wiedziałam jaką będzie miała nazwę. "De Luca"

Trudno, że je rzuciłam dla mnie jest najważniejsza rodzina. Mama upierała się, żebym ich nie rzucała, że da sobie radę, ale ja nie chciałam jej zostawić. Dobrze obie wiedziałyśmy, że ona sama nie da rady.
Mama chciała bym spełniała swoje marzenia. Ja wolałam jej pomóc i zmagać się ze starym szefem, który stara się zaciągnąć mnie do łóżka.

Przeszłam do sypialni z wysuwanej szafki wyjęłam świeżą bieliznę i ręcznik.
Postawiłam kilka kroków i już byłam w łazience. Nie jest ona biedna, w to pomieszczenie zainwestowałam dużo pieniędzy i jest ona ładna, zadbana.

Rozebrałam się, weszłam do wanny. Chwyciłam za prysznic i kurkiem odkręciłam ciepłą wodę. Ciecz spływała po moim ciele. Dodając mi otuchy. Przeszedł mnie dreszcz.
Wycisnęłam płyn do mycia na gąbkę. Ciało pocierając delikatnie umyłam, nie omijając żadnego miejsca. Odkręciłam wodę by przemyć białą pianę do tego jeszcze umyłam już dość tłuste włosy. Oczywiście specjalnym płynem uważając na skaleczone miejsce, które powoli się goiło. Już nie musiałam nosić bandaża, więc w miarę będzie to wyglądało. Wytarłam się ręcznikiem, założyłam bieliznę i piżamę. Kremem posmarowałam twarz.

Po kilku minutach leżałam już w swoim łóżku, a sen zapadł od razu.

--------------------------------------------------

Pakt z Diabłem [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz