35. Olivia

32K 973 77
                                    

Otwieram oczy. W pokoju, w którym się znajduję jest cholernie ciemno, ale od razu wiem, że nie jestem u siebie. Przekręcam się prawy bok. Widzę Riccardo. Aha, to już wiem gdzie jestem, a miałam już nigdy tu nie trafić. Jego wielka, opalona ręka ląduję na moim brzuchu. Co ja materac?

Spycham jego rękę. Muszę pamiętać, że jestem obrażona.

- Nie kręć się tak - chrypi seksownie. Tak, to właśnie na tą nieziemską chrypkę poleciałam i dałam się przelecieć.

- Spierdalaj, chcę do łazienki. Chcesz, żebym się z sikała?

- Podobno niektórych to jara, ale to nie dla mnie - zabiera swoją rękę z mojego brzucha. Szybko wstaję nie patrząc czy bolą mnie plecy. Jak w odpowiednim tempie nie dojdę do łazienki to  nie skończy się to radośnie.

Po paru minutach wychodzę z łazienki. Zabieram z fotelu poduszkę i koc.

- Gdzie idziesz? - mruczy

- Nie śpię z frajerami - oznajmiam chłodno.

- Tam są szczury - chcę mnie nastraszyć. Gnida. Nie dość, że muszę znaleźć dziewczyny to mam takiego kaca jakiego nigdy nie miała, a samolocik, która lata w mojej głowie nie jest bliski lądowania.

- Są plusy, będę miała towarzystwo - odpowiadam i wychodzę z sypialni. Powoli zamykam drzwi, by nie narobić huku. Gdy się zatrzymuję widzę na przeciwko drzwi, o których wspominała Gian. Tam miał być pokój ich dziecka. Ciekawość przezwycięża sięgam do klamki, niestety drzwi są zamknięte. Może Elena wie gdzie są kluczy i pomoże mi je zwędzić.  Idę do salonu. Nie przewracam się o nic, bo  znam te mieszkanie jak własną kieszeń. Rzucam poduszkę na skórzaną sofę. Kładę się, przykrywam się kocem. Pokój rozświetla tylko wpadające księżycowe światło przez okno. Wpatruję się w kominek, w którym niestety nie pali się drzewo. Od zawsze uwielbiałam kominki w szczególności ten w moim rodzinnym domu. Ten też jest piękny i bogatszy. Wykuty z kamienia lub bardziej zbudowany z niego. 

Nie wiem, która może być godzina, ale na pewno to nie jest poranek. To noc. Ciemna i przyprawiająca o gęsią skórkę. Chociaż to moja ulubiona pora to powoduję dwa razy większą ostrożność, której w życiu nie powinno być mało. Sen wygrywa, usypiam. 

Ranek

Budzę się. Czuję, że ktoś przy mnie siedzi i nawet domyślam się kto Riccardo i jego parszywa morda, którą mam ochotę zbić, lecz wiem, że nie mam najmniejszych szans w walce z nim. Patrzę na niego. Jest w samych bokserkach od Calvina Kleina. W skupieniu ogląda wiadomości. Nie przysłuchuje się im. Nie oglądam wiadomości.

- Napatrzyłaś się już? - pyta i przekręca głowę tak, że patrzy na mnie. Jego mięśnie twarzy rozluźniają się. Wygląda bosko w tym nieładzie na głowie.

- Właśnie nie - odpowiadam ponuro. Usiadłam wpatrywałam się w telewizor. Te wiadomości wcale nie są takie złe.

Riccardo wstaję i idzie do kuchni. Za chwilę wraca z tacą jedzenia i kwiatkiem w wazonie. Kładzie mi ją na kolanach.

- Pojebało cię? - pytam się uśmiechając się.

- Można tak powiedzieć, jedź - a jednak ten to nie może wytrzymać bez rozkazywania komuś.

- Przeczytałam lis, od Gianny - mówię cicho bojąc się, że zaraz nastąpi wybuch.

- Co tam napisał? Kazała mi bym go nie czytał. Powiedziała, że Elena wręczy go mojej przyszłej żonie. Ja nie wierzyłem w to co mówi, bo po co miała to robić? Przecież nie umierała. Teraz wiem, że czuła, że nie przeżyję następnego tygodnia - mówi jakby to była wyuczona formułka.

- Przykro mi - mówię po czym biorę łyk kawy. Jest wyborna.

Nie wracaliśmy już do tematu jego byłej żony. Ja jadłam chciałam się z nim podzielić stwierdził, że nie jest głodny.

Oglądaliśmy i rozmawialiśmy było przyjemnie tak jak podczas
naszej randki.

- Rick, zapytam się ciebie poważnie - patrzę na niego i mam wrażenie, że on wie o co go zapytam - Czy ja jestem dla ciebie ważna, bo jeśli nie to nie ma po co tego dłużej ciągnąć?

- Mała to trudne. Jesteś dla mnie ważna. Podobasz mi się, kręcisz mnie. Zabiłbym bez podstawnie gdybyś mnie o to poprosiła. Tylko ja nie jestem człowiekiem, który powie po miesiącu związku "kocham cię". Chcę zacząć wszystko od nowa z tobą tylko róbmy to stopniowo.

- Ale wiesz, że musisz się niewyobrażalne starać po tym co mi zrobiłeś? - pytam go z uśmiechem.

- Domyślam się - przybliża się do mnie by mnie pocałować.

- Nie, nie nie stopniowo, pamiętasz? - pytam się.

- Trudno mi będzie trzymać ręce przy sobie - stwierdza.

==========================

Pakt z Diabłem [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz