- Cipher! Choć tu, bo nie ręczę za siebie! - wrzasnął Dipper, a przerażona wybuchem brata Mabel schowała się za oparciem kanapy.
Pines wstał wcześniej niż demon, zdążył się ubrać i zrobić śniadanie dla całej trójki. Pamiętał o złożonej wczoraj obietnicy i liczył, że kiedy pozostała dwójka lokatorów wstanie, zjedzą razem przy poważnej, szczerej rozmowie, bo Mabel znowu miała być sobą. Tymczasem dochodziło południe, blondyn jeszcze nie pojawił się w kuchni, a kiedy szatynka nareszcie zeszła na dół i okazało się, że ciągle wygląda na kilkulatkę, Dipper stracił nad sobą panowanie.
- Mówiłam ci, że Bill źle się czuje - pisnęła dziewczynka, wychylając się zza kanapy.
- Ja mu się zaraz źle poczuję - burknął szatyn pod nosem, ruszając w stronę schodów.
Sam już nie wiedział, co nim kierowało. Po części na pewno była to złość za niedotrzymanie słowa i nieodmienienie Mabel. Jednak trochę głębiej czaiły się też niepewność i zwyczajny stres. Dipper potrząsnął głową, usiłując odgonić nieprzyjemne myśli. Wczorajsze zdarzenie ciągle siedziało mu w głowie, a co najgorsze, nie postrzegał go jako coś bardzo złego.
Chciałby z kimś o tym porozmawiać, ale nikt odpowiedni nie przychodził mu od głowy. Mabel może by się nadała, gdyby była normalna, jednak w tej chwili nici z poważnej rozmowy i zwierzeń. A co do reszty, Dipper wolałby żeby nikt się nie dowiedział. Nie tylko chwilowo, ale najlepiej nigdy. Westchnął, zatrzymując się przed drzwiami pokoju, który zazwyczaj dzielił z siostrą. Przywołał na twarz maskę zirytowania, musiał przecież utrzymać pozory. Mocno nacisnął klamkę i silnym pchnięciem otworzył drzwi.
Dostrzegł Billa leżącego na łóżku, zwiniętego w kłębek. Blondyn nawet nie poruszył się, mimo że gwałtowne wtargnięcie szatyna do pokoju nie należało do najcichszych. Dipper pomyślał, że może Mabel mówiła prawdę i demon faktycznie źle się czuje. Jednak po chwili trzepnął się w myślach za te idiotyzmy. Przecież on był nieśmiertelny, zachorować też pewnie nie mógł. Wolnym krokiem Pines zaczął podchodzić do łóżka. Był już w odległości niecałych dwóch metrów, gdy Bill powoli uniósł rękę.
- Nie podchodź, bo ci się oberwie - burknął, jego głos był stłumiony przez poduszkę, którą do siebie tulił.
- Nie boję się ciebie, Cipher - odparł Dipper pewnie.
Jednak gdy tylko postąpił krok do przodu, dłoń Billa zapłonęła niebieskawym blaskiem, a jedna ze stojących na półce książek poleciała w stronę szatyna. Na szczęście zdążył zrobić unik, jednak wycofał się trochę, aż odległość była na tyle bezpieczna, że ręka blondyna powędrowała z powrotem na materac. Na chwilę zapanowała ciężka cisza, którą szatyn postanowił przerwać z nadzieją, że choć trochę odzyska komfort w tej dziwacznej sytuacji.
- Nie dotrzymałeś słowa, Mabel dalej jest dzieckiem - mruknął, jednak w jego głosie wrogość nie była wyczuwalna ani odrobinę.
- Próbowałem - odburknął blondyn - Myślałem, że się uda, ale moja moc potrzebuje jeszcze trochę czasu na regenerację. Daj mi ze dwa dni, to ją naprawię.
- Masz zamiar dzisiaj wstać? Mogę zrobić ci coś do jedzenia, jeśli chcesz - powiedział Dipper, mimowolnie ściszając głos pod koniec zdania.
Poczuł coś dziwnego gdzieś w głębi siebie. Nie był w stanie dokładnie określić tego uczucia, poza powiedzeniem, że było ono zdecydowanie niecodzienne. Uważnie przyglądał się leżącemu na łóżku demonowi, doskonale wiedząc, że blondyn nie może tego zobaczyć. Słońce południa rozświetlało jego złote włosy, które falowały lekko z każdym wziętym oddechem. Było w tym coś na tyle hipnotyzującego, że Dipper nie mógł nawet odwrócić wzroku. Wtedy mocniej poczuł to coś, odbijające się delikatnym uciskiem pod czaszką, jak przy bólu głowy. Zrozumiał niemal od razu.
CZYTASZ
Opiekun na pół etatu || Billdip
FanfictionSiedemnastoletnie rodzeństwo Pines ponownie odwiedza Wodogrzmoty Małe, kiedy ich rodzice postanawiają wyruszyć na wakacyjną podróż po kraju. Bliźniaki mają przed sobą dwa miesiące na spotkania ze starymi przyjaciółmi, a także rozwiązywanie nowych pr...