Mabel weszła do Chaty w szampańskim humorze. Nareszcie była sobą. Mogła w spokoju spędzić czas z przyjaciółkami, chodzić po mieście i czuć, że wszystko jest w porządku. Wreszcie panowała nad sytuacją, w której się znalazła i mogła robić to, na co miała ochotę. Wspomnienia z kilku poprzednich dni wróciły i odbijały się gdzieś w głowie, ale zbytnio się nimi nie przejmowała. Doskonale pamiętała zabawy z Billem i urocze gesty, które kierował w jej stronę, jednak postanowiła, że nie wybaczy mu tak łatwo.
Mroczna magia chyba zniknęła z niej już doszczętnie, bo przez kilka godzin spędzonych w mieście z Grendą i Cuksą nie stało się nic niezwykłego. Z jednej strony nawet się z tego cieszyła. Owszem, bycie wyjątkową to coś, czego od dawna pragnęła, jednak wolałaby nie skrzywdzić przypadkiem kogoś bliskiego. Jakikolwiek ślad demonicznych mocy mógł stanowić potencjalne niebezpieczeństwo, nieważne w czyich rękach. Miała nadzieję, że Dipper także o tym pomyślał, skoro spędzał czas z Cipherem.
Mabel zaczynała się powoli zastanawiać nad możliwością wysłania demona tam, skąd przyszedł. Zdawała sobie sprawę, że to przez nią znalazł się w mieście i czekał na wujka Forda. Zachowała się głupio w ogóle zabierając medalion z lasu i przyznawała to sama przed sobą, ale wierzyła, że Dipper wybaczy jej, a potem wspólnie pozbędą się Billa raz na zawsze, tym razem porządnie i bez żadnych wątpliwości.
- Wróciłam! Dipper, zrobiłeś jakąś kolację?
Odpowiedziała jej cisza. Ostrożnie wkroczyła do salonu, słysząc coraz wyraźniej przyciszone odgłosy dochodzące z telewizora. Pełna najgorszych przeczuć zatrzymała się przy kanapie, jednak widok, który zastała, przerósł jej najśmielsze oczekiwania. Oto chłopcy spali w najlepsze, mimo że zbliżał się dopiero wieczór. Dipper siedział na kanapie, a Bill leżał w poprzek niej, z głową na kolanach szatyna.
Mabel wyłączyła telewizor, po czym starając się nie narobić hałasu, ruszyła w stronę przejścia do sklepu. Wendy powinna jeszcze tam być. Przypuszczenia potwierdziły się, rudowłosa zamiatała akurat podłogę, gotowa za chwilę zamykać. Widząc w wejściu szatynkę, oparła miotłę o półkę ze śnieżnymi kulami, po czym spojrzała na przyjaciółkę wyczekująco.
- Wendy, chyba potrzebuję pomocy - westchnęła, siadając na przewróconej skrzynce.
- Dość logiczne, ostatnio każdy kto do mnie przychodzi, czegoś chce - zachichotała - Co się stało, mała? Poznałaś chłopaka i potrzebujesz rady? Czy znowu chcesz znaleźć Dipperowi dziewczynę?
- Poszłabym po Pacyfikę - wzruszyła ramionami, uśmiechając się - Zastałam Dippera i Billa w dziwnej sytuacji, na kanapie w salonie.
- W salonie? Tak teraz? Nie gadaj! Mogli chociaż pójść do pokoju. Moja biedna Mabel - rudowłosa delikatnie uścisnęła szatynkę, która nie bardzo wiedziała, co się dzieje. Podekscytowana Wendy to ostatnie, czego się spodziewała.
- Oni tylko śpią - mruknęła, a przez twarz Corduroy przemknął ledwo zauważalny cień zawodu - Chodzi mi bardziej o to, że wyglądają, jak ja i Dipper, kiedy zasypiamy na filmie. W pewnym sensie to urocze, ale to Bill. A jeśli Dipowi coś się stanie? Nie wiadomo, czego ten demon od niego chce.
- Ja tam bym się zastanawiała, czego Dipper chce od niego - wzruszyła ramionami, ponownie biorąc do ręki miotłę.
- W jakim sensie? - Mabel podniosła się ze skrzynki, przy okazji wsuwając ją pod ladę.
- W takim, że ten dzieciak nie wie, co czuje. Znaczy wie, ale się tego boi. Chociaż powiem ci, że ostatnio i tak powiedział Billowi dużo różnych rzeczy, na które jako czterolatka pewnie nie zwróciłaś uwagi. Wydaje mi się, że oni mają potencjał zostać śliczną parą.
CZYTASZ
Opiekun na pół etatu || Billdip
FanfictionSiedemnastoletnie rodzeństwo Pines ponownie odwiedza Wodogrzmoty Małe, kiedy ich rodzice postanawiają wyruszyć na wakacyjną podróż po kraju. Bliźniaki mają przed sobą dwa miesiące na spotkania ze starymi przyjaciółmi, a także rozwiązywanie nowych pr...