Dodatek 2

1.3K 116 37
                                    

Czyli coś, czego nikt nie potrzebował, ale dostałam inspiracją w twarz. Muszę się nauczyć doceniać bohaterów w tle, może z czasem będą się przydawać xD
(proszę nie zniechęcać się Jasonem, dajcie znać na końcu, kto dotrwał ;))

^^^

- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - brunet spojrzał sceptycznie na narzeczoną - Wiesz, że cię kocham, ale może powinnaś zlecić to komuś innemu.

- Chyba żartujesz! - uniosła się nieco, jednak nie wyglądając na złą, a raczej mocno podekscytowaną - Wiesz, że wujkowi Stankowi się nie odmawia, zwłaszcza jeśli jest się jego ulubioną chrześnicą.

- Jesteś jego jedyną... - zaczął, jednak dziewczyna lekceważąco machnęła ręką, dając sygnał, że i tak nie zamierza słuchać jego wyjaśnień.

- Czas się brać do pracy, mój drogi. Zadzwonię do Atheny i powiem jej tylko, żeby przejęła organizację chrztu dla tej bogatej pary. Ja tu mam rodzinne interesy, na wczoraj!

Mężczyzna pokręcił głową z rezygnacją, ale i rozbawieniem. Pocałował narzeczoną w policzek, po czym wyszedł z gabinetu. Przedsiębiorstwo zajmujące się organizacją imprez było niepodważalnie dobrym pomysłem, zwłaszcza że Mabel mogła pracować w domu. Przeszedł do salonu, zabrał portfel i kluczyki, po czym ruszył do garażu. Dzisiaj wypadała jego kolej, żeby jechać na zakupy. Przy okazji miał zamiar odwiedzić Wendy i Ethana, no i oczywiście kontynuować przekupianie małej Sophie słodyczami. Z jakiegoś powodu dziewczynka niezbyt za nim przepadała, a miała raptem dwa lata i lubiła praktycznie wszystkich. Nawet starzy wujowie Pines jej nie przerażali.

Westchnął w duchu, załamany swoją pozycją w hierarchii. Zasadniczo nikt w rodzinie nie pałał do niego otwartą niechęcią, ale wyczuwał ich sceptyczne nastawienie. Od pamiętnego halloween trzy lata temu, kiedy poznał najbliższych Mabel, mocną więź zbudował chyba tylko z Ethanem. Dipper naturalnie uważał na jego każdy ruch, bo martwił się o siostrę. Stan i Ford przez jakiś czas nie dawali mu żyć, z podobnego powodu zresztą. Wendy wydawało się być wszystko jedno, była zbyt zajęta własną firmą i córką. No i był jeszcze Bill. Do demona Jason wolał w ogóle się nie zbliżać, tak na wszelki wypadek. Jednak szykowała się porządna impreza w najbliższym czasie, a w głowie bruneta ciągle siedziało pytanie Ciphera. Dlaczego? I czy wypadało odmawiać?

Wyciągnął z kieszeni telefon, jednocześnie umieszczając kluczyki w stacyjce. Ze zdziwieniem dostrzegł wiadomość od Billa. Po raz kolejny okazało się, że skrzętnie opracowany plan musi wziąć w łeb prędzej czy później. Wiadomość głosiła, że oto przyjaciel z żoną postanowili wyjechać na weekend i ktoś musiał zawieźć Sophie do Wodogrzmotów. Jakby przeklęty demon nie mógł się po nią teleportować, dziewczynka i tak go uwielbiała. Oczywiście się zgodził. Nietrudno było się domyślić, że po prostu chcą go ściągnąć do siebie, a wyjazd nawet się nie odbędzie. Naprawdę mogli po prostu powiedzieć, zamiast wymyślać durne wymówki.

W domu Ethana był po dwóch godzinach, bo zakupy musiał zrobić tak czy inaczej. Jak się spodziewał, przywitały go trzy luźno rozmawiające głosy i jeden piszczący. Cała czwórka siedziała w salonie. Gdy wszedł do pomieszczenia, jedynie uśmiechnęli się na powitanie, bez przeszkód kontynuując swoją rozmowę. W takich momentach nienawidził ich wszystkich.

- Po co miałem tu przyjechać, skoro i tak się teleportowałeś? Nie żebym się tego nie spodziewał - prychnął brunet, obrzucając lewitującego w siadzie skrzyżnym blondyna. Rudowłosa dziewczynka na kolanach demona wystawiła język w jego stronę.

- Ponieważ mi się nudziło - rzucił, jakby to miało wszystko wyjaśnić - Poza tym, tak jest szybciej. Mabel już pewnie ma gotową połowę planu, więc się rusz z łaski swojej.

Opiekun na pół etatu || BilldipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz