•35 Randka

188 13 91
                                    

Perspektywa Dezego

Było około trzeciej nad ranem, gdy minęliśmy granicę kraju. Wpatrywałem się ciągle w obraz za szybą, który wydawał mi się coraz bardziej zamglony i niewyraźny. Przetarłem wilgotne oczy by nie wypłynęły z nich łzy. Wtedy moja dłoń spotkała się z inną. Przez głowę przebiegła mi myśl o odrzuceniu jej, ale potrzeba czyjejś bliskości z nią wygrała. Mruknąłem smutno pod nosem podnosząc wzrok na Martynę.

- Dobrze zrobiłeś - zaczęła. - przecież wiesz, że tak musiało być.

- Ale nie zabiłem go... - przerwałem jej. Nie byłem już pewien czy łzy próbują uciec spod moich powiek dlatego, że tego nie dokonałem, czy w ten sposób odzywa się moje poczucie winy, gdyż próbowałem to zrobić.

- Teraz to już nie ważne. Znikniemy stamtąd i wszystko będzie w porządku. - zapewniała ciągle gładząc kciukiem wierzch mojej dłoni. Nie wiem, czy chciałem słuchać jej słów. Czułem się winny, to oczywiste, z każdą minutą coraz bardziej. Więc tak mam się z tym wszystkim pożegnać? Odejść pozostawiając zniszczenie, nieufność, nienawiść...



Perspektywa Hope

Paweł właśnie podwiózł mnie do kawiarni, w której miałam spotkać się z Florianem. Im bliżej spotkania tym bardziej odczuwałam skutki mojego stresu. Z jakiegoś powodu moje gardło się zaciskało i nie mogłam przełknąć ani łyka kawy którą zamówiłam. Uczucie to zelżało, gdy w pomieszczeniu pojawił się chłopak.

- Cześć, wybacz mi spóźnienie. Musiałem coś szybko załatwić - mruknął cicho, witając mnie krótkim całusem w policzek. Lekki dreszcz przemknął wzdłuż mojego kręgosłupa.

- Nic się nie stało. - odparłam oglądając jak poprawia rozczochrane włosy. - To nowa koszula? Nigdy cię w niej nie widziałam. - zauważyłam wskazując element garderoby.

- Och, nie do końca. Zawsze kurzyła się w szafie, ale pomyślałem że to dobra okazja by jej użyć. - odpowiedział z uroczym uśmiechem.

- Cóż to za okazja? - zdziwiłam się lekko. Na prawdę nigdy nie widziałam go w koszuli, a na pewno nie białej.

- Spotkanie z tobą, oczywiście. - splótł swoje palce z moimi na stoliku. Jego dłonie były tak ciepłe i łagodne, że na moment zapomniałam o jego drugiej naturze. Wtem jakby znikąd uderzył mnie zapach jego perfum i przypomniałam sobie jak bardzo mi się podobały. Podniosłam wzrok na Florka, który bacznie mi się przyglądał.

- Mam coś na twarzy? - zapytałam przecierając usta, gdyby pozostał na nich jakiś ślad kawy. Widziałam też, jak chłopak patrzy prosto na nie.

- Nie, skądże - zaśmiał się. - po prostu długo cię nie widziałem.

- Och, no tak. - przytaknęłam lekko się uśmiechając.

- Masz może ochotę na ciasto? - zapytał zerkając na menu znajdujące się na naszym stoliku.

- Jasne, czemu nie. - zgodziłam się otwierając kartę. Chwilę później dotarł do nas kelner i oboje zamówiliśmy brownie na ciepło.

- Świetny wybór, podają tutaj najlepsze brownie jakie kiedykolwiek jadłem. - mówił gładząc moją dłoń.

Kilka minut później pojawiło się nasze zamówienie. Kiedy miałam już zacząć jeść, poczułam nagły ból głowy.

- Wszystko w porządku? - zapytał ze zmartwioną minął, gdyż zobaczył jak łapię się za głowę.

- Um, jasne... Tylko nagle zabolała mnie głowa. Przepraszam cię na sekundę. - powiedziałam kierując się do toalety.

Nie miałam pojęcia skąd nagle pojawił się ten ból, lecz kilka sekund później minął. Przemyłam twarz zimną wodą i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.

Wyluzuj, dasz radę. To tylko spotkanie z twoim chłopakiem. - powiedziałam do siebie w myślach z cichym westchnieniem.

Chwilę potem wróciłam do stolika. Zjedliśmy ciasto i kelner zabrał nasze talerzyki.

- Co powiesz na wieczorny spacer? - zaproponował patrząc za okno na słońce, które chyliło się ku zachodowi.

- Z miłą chęcią. - przytaknęłam.

Florian zapłacił za ciasto i wyszliśmy z restauracji. Spacerowaliśmy przez jakiś czas w ciszy, nasze dłonie były złączone. Bałam się odezwać, nie wiedziałam do końca co mówić. „Co u ciebie?" nie, przecież to głupie... „Jak minął ci dzień?" nie, też jakoś mi nie pasuje. Wreszcie to on pierwszy się odezwał:

- Bardzo za tobą tęskniłem. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo...

- Ja też tęskniłam. - uśmiechnęłam się do niego. Czułam się trochę dziwnie, jak gdybym kłamała. Pamiętam, że czułam się dobrze w innych ramionach, ale było tak tylko dlatego, że nie pamiętałam Floriana.

- Pamiętasz nasz pierwszy spacer? - zapytał patrząc ciągle na drogę przed nami. Przyjemne wspomnienie stanęło przed moimi oczami.

- Pamiętam. - zachichotałam przypominając sobie nasz pocałunek.

- A czy pamiętasz gdzie wtedy byliśmy? - pytał dalej, kiedy schodziliśmy po schodach, a mnie olśniło. Byliśmy pod mostem. W tym samym miejscu, gdzie kiedyś mnie pocałował. Florian przybliżył się do mnie powoli.

- Owszem. - odpowiedziałam.

- A zatem na pewno pamiętasz i to. - po tych słowach delikatnie musnął moją dolną wargę i odsunął się z zadziornym uśmiechem. Przerzuciłam wzrok z jego ust na oczy. Zrobił to specjalnie. Chcesz się bawić? Też umiem grać w tę grę.

- Pamietam to trochę inaczej. Biegliśmy w deszczu, schowaliśmy się tutaj, a moja sukienka była cała przemoczona i... - widziałam tylko, jak jego oczy zabłysły, a potem gwałtownie złączył nasze usta przyciągając mnie do siebie. Uśmiechnęłam się zwycięsko, kładąc ręce na jego ramionach i oddałam pocałunek, który stawał się coraz bardziej namiętny. Mruknęłam cicho, jednocześnie wsuwając palce w jego włosy. Nasz pocałunek został przerwany przez krótkie warknięcie Florka.

- Cholera, wiesz jak to na mnie działa... - szepnął mi do ucha, przez co znów przeszedł mnie dreszcz. Potem zaczął składać pocałunki na mojej szyi i znów wrócił do ust. - Żałuję, że nie jesteśmy u mnie. - powiedział jeszcze zanim się odsunął. Później złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą na ścieżkę. Wtedy znów ogarnęło mnie poczucie winy i nie chciałam dłużej trzymać tego dla siebie.

- Florian... - zaczęłam. - Czuję się okropnie.

- Co? - spojrzał na mnie niepewnie. - Nie podobało ci się?

- Nie, nie. Podobało mi się, jak najbardziej. - pokręciłam głową. - Chodzi o coś trochę innego.

- Co takiego? - zapytał, a moje gardło znów się zacisnęło.

- No bo ja... Ja czuję, jakbym cię zdradziła. - wypowiedziałam wreszcie czując, jak łzy napływają mi do oczu. Chłopak zatrzymał się gwałtownie i stanął naprzeciw mnie obejmując moją twarz dłońmi.

- Posłuchaj - mówił patrząc mi prosto w oczy. - to nie była twoja wina, zmusili cię do tego. Nie wiedziałaś do końca co robisz.

- Ale czuję się źle, nie rozumiem tego. - mówiłam czując ciepłą łzę płynącą po moim policzku.

- Nie jestem na ciebie zły, nie obwiniam cię za to. - posłał mi posieszajacy uśmiech, a ja poczułam się nieco lepiej. - Chodź, już późno. Paweł będzie się niecierpliwił. - i obejmując mnie ramieniem poprowadził dalej w stronę miejsca, na które miał mnie odstawić po zakończonym spotkaniu.

__________________
nic nie mówiłam o cotygodniowych rozdziałach, przewidziało się wam XD

nie no, przepraszam że tyle nie było
mam urwanie głowy...

Silence | | SkkfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz