Drzwi domu Skowrona otwarły się z hukiem i rozwścieczony właściciel wpadł do niego głośno wyjąc. Zdezorientowana Wiola stanęła jak wryta widząc zniekształconą w gniewie postać Floriana i natychmiast obok pojawił się Filip, który odciągnął ją od zagrożenia.
- Florek, nie! - krzyknąłem za moim bratem i z całych sił schwyciłem jego rękę, która zamachnęła się na wspomnianą dwójkę. On odepchnął mnie jednak tak, że nieźle przywaliłem o ścianę.
Wtedy przez kilka sekund stanąłem z nim twarzą w twarz. Po raz pierwszy w życiu to zobaczyłem. Jego oczy połyskiwały ciemnoczerwonym kolorem, a po jego policzku płynęła krwawa łza. Spojrzenie było pełne bólu i rozpaczy, jednak nie czułem w nim wściekłości. On po prostu cierpiał. Chwilę później wybiegł z domu tylnymi drzwiami.
Chcę być sam. - jego głos w mojej głowie niemało mnie wystraszył, ale wtedy wiedziałem już na pewno. Mój brat uzyskał pełnię swojej mocy. Stał się pełnoprawnym alfą.
- Okej. - Wiola przerwała wreszcie ciszę, która panowała między nami od kilku minut. - Ktoś mi wyjaśni co tu się właśnie odwaliło?
***
Perspektywa Hope
Z całych sił szarpałam się próbując wydostać się z uścisku dwóch mężczyzn. Prowadzili mnie przez jakiś korytarz, chyba podziemny. Na przodzie szedł ten sam starszy mężczyzna trzymając w ręku pęk kluczy.
- Nie ma potrzeby się szarpać, panienko. - wychrypiał. Dlaczego ciągle wydawało mi się, że się uśmiecha, mimo że nie widziałam jego twarzy?
- Wrócą po mnie. - warknęłam. Później jednak poczułam się żałośnie. Ale nie mam powodu! Bo przyjdą po mnie, na pewno... - I pożałujesz, że się urodziłeś.
- Nie byłbym tego tak pewny, panienko. - zaakcentował z ironią ostatnie słowo po czym odwrócił się w moją stronę. Teraz w półmroku mogłam już zobaczyć jego okropny, szyderczy uśmiech. - Na prawdę sądzisz, że wróci po ciebie ktoś, kto sprzedał własnego brata?
- Co? - nie miałam pojęcia o czym mówił ten gość. Niemniej byłam pewna, że chłopcy niebawem tutaj będą. - Mam gdzieś twoje puste słowa. Próbujesz mnie tylko nastraszyć.
- Czyżby? - uśmiechnął się jeszcze bardziej. O co mu chodzi?
Moje ciało w jednym momencie przeszył promień bólu. Dwie igły wbite w moje plecy rozsyłały impulsy elektryczne po całym moim ciele. Czułam się, jakby rozrywały i pożerały każdy mój mięsień. Bezwładnie upadłam na kolana, ciągle trzymana przez dwóch goryli.
- Nawet jeśli masz jeszcze jakąś nadzieję... - zaczął, dając kolejny znak jednemu z mężczyzn, który znów użył na mnie... paralizatora, jak przypuszczam. - Szybko się jej pozbędziemy, nie martw się.
Mężczyzna znów skinął, a mnie znów uderzyła fala elektrowstrząsu. Czułam, że dłużej nie wytrzymam. Zemdlałam chwilę później.
Obudziłam się w bardzo niewygodnej pozycji. Ręce miałam mocno związane z tyłu jakiegoś krzesła, nogi przytwierdzone do siebie nawzajem, na oczach miałam jakąś chustę, a usta były zaklejone szeroką taśmą. W pokoju panował nieprzyjemny chłód, ale teraz poczułam jak lekki wiatr wywołuje ciarki na moim całym ciele. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Ciężkie kroki odbijały się echem od ścian pomieszczenia, jakby osoba ta chciała przestraszyć mnie bardziej.
Ja jednak się nie bałam. Ufałam Florianowi, mimo że mnie okłamał.
Ktoś koło mnie kucnął, i położył ręce na moje kolana. Momentalnie się spięłam i zacisnęłam ręce w pięści. Do moich uszu dobiegł cichy śmiech, który wydał się dziwnie znajomy.
- Cześć, słonko. - odezwał się wreszcie. Czułam, jakby serce na moment mi stanęło, wstrzymałam oddech, co nie umknęło uwadze obecnej osoby. - Tęskniłaś? Minęło tyle czasu, mała...
Choć może to dziwne, tylko jedna osoba mówiła do mnie w ten sposób.
Słyszałam, jak okrąża mnie powolnym krokiem, ciągle czułam na sobie jego natarczywy wzrok, nie musiałam go widzieć, żeby wiedzieć jak na mnie patrzy. Chwilę później moje oczy zostały odsłonięte i mogłam rozejrzeć się po pomieszczeniu. Małe, betonowe pomieszczenie z jednym, małym okienkiem. Potem wzrok przeniosłam na chłopaka, który znów pojawił się przede mną.
Niebieskooki brunet uśmiechnął się zadziornie, znów przykucając naprzeciw mnie. Zimne dłonie znów objęły moje uda. Miałam ochotę mu przywalić. Błękitne oczy dokładnie skanowały każdy milimetr mojej twarzy, jakby szukał czegoś, co może wykorzystać jako temat do rozmowy.
- Zmieniłaś się przez te prawie dwa lata. - powiedział nie ruszając się nawet o milimetr. - Jesteś jeszcze piękniejsza, niż wtedy.
Piękniejsza? Koleś przez cały czas śmiał się ze mnie pytając, czy dorabiam jako strach na wróble. Ciekawa zmiana punktu widzenia, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Chłopak uniósł prawą dłoń i pogładził mój policzek. Za wszelką cenę próbowałam znaleźć się jak najdalej od dotyku tego padalca. Poczułam pieczenie na ustach i mogłam już mówić.
- Ja ci wybaczyłam, ty... - nie zdążyłam dokończyć, gdyż wymierzył mi ostry cios w twarz.
- Starałem się być miły, a ty już chciałabyś mnie wyzywać... - westchnął podnosząc się na równe nogi. Uśmiechnął się pewnie i znów badał mnie wzrokiem.
- Czego ode mnie chcesz, Kamil? - warknęłam do mojego szkolnego oprawcy.
- W sumie to znajdzie się parę rzeczy... - podszedł do kraty i spojrzał na krajobraz za oknem. - Od celu, który mam tutaj wypełnić, a który został mi powierzony. Poprzez zewnętrzne misje naszej organizacji. - to mówiąc powoli przeszedł na drugą stronę pokoju, stając zaraz za moimi plecami. - Kończąc na moich własnych planach.
Ostatnie słowa wymruczał wprost do mojego ucha. Cholerny dreszcz. Nienawidzę siebie za to.
- Jesteś popieprzonym dupkiem! - wrzasnęłam odwracając się przez ramię.
- Shh... - uciszył mnie przesuwając czymś zimnym po moim karku. O mój Boże, on ma broń. - Przecież oboje nie chcemy, żeby ta piękna mordka się zmarnowała, słonko.
Spokojnym krokiem zaczął zmierzać w stronę drzwi. Nie myliłam się, w prawej ręce trzymał pistolet.
- A ty dokąd? - zapytałam.
- A co? Tak bardzo chcesz, żebym został? - zaśmiał się nisko.
- Chcę wiedzieć, co muszę zrobić, żeby się stąd wydostać. - wywróciłam oczami.
- Nie możesz zrobić nic. Czekamy na twoich przyjaciół. - uśmiechnął się chwytając za kratę odgradzającą mnie od drzwi. Krótki dźwięk poinformował o otwarciu wyjścia, jednak chłopak wciąż stał w miejscu.
Trwało to może sekundę, może dwie, gdy znów pojawił się obok mnie i naparł swoimi ustami na moje w pocałunku, lecz nim zdążyłam zareagować, unieruchomił mnie trzymając dłonie na moich policzkach.
- Miłej nocy. - szepnął do mojego ucha przygryzając jego płatek i szybko zniknął z pomieszczenia, pozostawiając mnie w szoku. Z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Czułam się okropnie, jakbym zdradziła Floriana. Jakbym zdradziła ich wszystkich. Spuściłam głowę pozwalając słonym kroplom swobodnie opadać. Byłam tak bezsilna.
~~~
nie wiem czy pamiętacie Kamila. to ten koleś, który powiedział Hope, że ta lasia co była jej przyjaciółką niby ćpa w kiblu. jak już mówiłam, lepiej przeczytać początek jeszcze raz xD
w sumie to dawno nie było jakiejś sensownej notki pod rozdziałem więc zagłosujcie w komentarzach, jaki shipp wolicie:
Flope (Hope + Florek)
Hosiek (Hope + Jasiek)
bayo xo
CZYTASZ
Silence | | Skkf
FanficFlorian objął mnie ramieniem i wolnym tempem kontynuowaliśmy drogę do domu. - Nie jest ci zimno? - zwróciłam się do niego przerywając wreszcie ciszę panującą pomiędzy nami od jakiegoś czasu. - Mnie? - zaśmiał się. - Skąd! To ja powinienem raczej c...