- Janek! - wrzasnęłam przerażona, gdy chłopak rozbawiony rzucił się na mnie. - Przez ciebie zawału dostanę!! - obrzuciłam go gniewnym spojrzeniem i usiadłam na brzegu jeziora by pooddychać świeżym powietrzem i unormować bicie serca.
- Wszystko okej? - usłyszałam tuż obok swojego ucha, przez co odskoczyłam jak oparzona i tym samym wpadłam do zimnej wody. Chłopak niewiele myśląc ściągnął swoją bluzę, wskoczył za mną i wydobył mnie z jeziora. Gdy byliśmy już na powierzchni, dał mi bluzę, bym ją założyła i tak też zrobiłam. Objął mnie ramieniem.
- Zemsta jest słodka. - szepnął mi prosto do ucha i powolnym krokiem ruszyliśmy do domku. Znów ten dreszcz, którego nie powinnam poczuć.
Byłam cała roztrzęsiona, było mi tak okropnie zimno, ale od Janka biło ogromne ciepło i jakby w ogóle nie czuł niskiej temperatury. Wtuliłam się w przyjaciela i tak dotarliśmy do małej chatki nad jeziorem. Na spotkanie wybiegł nam wręcz natychmiast Florian. Odepchnął mnie od Jasia, a jego popchnął w stronę pomostu.
- Czy ty jesteś mądry?! - wrzasnął. Z pewnością miasto za lasem go usłyszało.
- Flo... - chciał się bronić brunet, ale znów został popchnięty.
- Jest już prawie trzecia, minusowa temperatura, a ona jest przemoczona do suchej nitki! - powiedział nieco ciszej. Patrzył morderczym wzrokiem na Janka, który jakby się poddał i patrzył smutno w ziemię. - Hope, idź do środka - wycedził przez zęby, nawet nie spuszczając wzroku z bruneta. Ten spojrzał na mnie i przytaknął. W oczach miał iskrę przerażenia. Nieco zdezorientowana postawiłam kilka kroków w stronę drewnianego budynku, ale jeszcze przed wejściem wróciłam wzrokiem do chłopaków. Nie ruszyli się z miejsca nawet o milimetr.
- W dodatku czemu ma twoją bluzę, do jasnej cholery?! - usłyszałam jeszcze zanim zamknęłam za sobą drzwi.
Nie rozumiem zachowania Florka. Przecież... To tylko taka zabawa... Nie chciał mi zrobić krzywdy. Wróciłam do pokoju i zabrałam suche ciuchy, a bluzę Jasia położyłam na fotelu, po czym poszłam do łazienki.
***
Gdy leżałam już w łóżku, myślałam o tym, co się stało. Czy on jest zazdrosny? Ale niema o co... Przecież on, jak i Janek są moimi przyjaciółmi i jak na razie nie chciałabym, żeby było inaczej.
Wtem do pokoju wpadł Florian. Odwróciłam wzrok w jego stronę. Był wyraźnie zdenerwowany i oddychał niespokojnie. Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, zamknęłam oczy speszona.
- Przepraszam... - szepnął. - Dobranoc, Hope.
Milczałam. Przewróciłam się tylko na drugi bok. Usłyszałam, jak mówi coś do Dezego, ale nie słyszałam tego dokładnie. Zgasili światło i chyba poszli spać. Odwróciłam się twarzą do okna. Księżyc świecił słabo i przyjaźnie do pogrążonego snem świata. Gwiazdy mrugają delikatnie, jakby się do mnie śmiały. Przymknęłam oczy i myślałam. O wszystkim i o niczym. Gdybym kiedyś nie spotkała Floriana, wtedy na ulicy, gdyby mnie nie uratował... Pewnie by mnie tutaj nie było. Nie tylko przez tych facetów, ale sama nie wytrzymałabym psychicznie. Przez rok, po stracie rodziców, jedyną podporą dla mnie był Paweł. On zginął na moich oczach. Ciotka wyrzuciła mnie z domu i trafiłam na ulicę. Tylko ktoś na prawdę silny żyłby dalej normalnie, a ja nie jestem silną osobą.
Cieszę się z tego, gdzie jestem. Cieszę się, że tu jestem.
***
Usiadłam na pomoście i wbiłam wzrok w gładką taflę jeziora. Wsłuchałam się w muzykę rozbrzmiewającą w słuchawkach i odchyliłam głowę do tyłu, przerzucając wzrok na niebo.
CZYTASZ
Silence | | Skkf
Hayran KurguFlorian objął mnie ramieniem i wolnym tempem kontynuowaliśmy drogę do domu. - Nie jest ci zimno? - zwróciłam się do niego przerywając wreszcie ciszę panującą pomiędzy nami od jakiegoś czasu. - Mnie? - zaśmiał się. - Skąd! To ja powinienem raczej c...