Perspektywa Wioli
Nuda. To jedno słowo chodziło po mojej głowie, która od paru godzin bolała mnie niemiłosiernie. Westchnęłam, wstając na równe nogi z krzesła, na którym siedziałam już od paru godzin. Zbliżała się północ. Rozglądnęłam się po swoim pokoju, w którym był dość spory bałagan. Nie chciało mi się sprzątać. Nie miałam na to sił. Mój wzrok zatrzymał się na półce z książkami. Dawno niczego nie czytałam, spowodował to mój brak czasu na wszystko. Dziś jednak stwierdziłam, że można coś przeczytać. Przejechałam palcem po oprawach książek, szukając ciekawego tytułu.
"Pełnia" - ten tytuł wzbudził w moim ciele jakieś niewyjaśnione uczucie. Wyciągnęłam książkę i przyjrzałam się okładce. Otworzyłam ją na pierwszej stronie. Czułam, że muszę przeczytać przynajmniej trochę. Czułam jakbym miała potrzebę czytać tę książkę. Położyłam się na łóżku i zapaliłam lampkę na stoliku nocnym.
"Strach. To coś co każdy przeżywa na swój sposób. Niektórzy okazują go otwarcie, a niektórzy wolą udawać twardzieli, a w środku boją się jak cholera.
Ja - jestem raczej osobą, która nie boi się wielu rzeczy. Ale przeraża mnie jedno. Pełny księżyc i czyhające w cieniu potwory.
Dziś nadszedł ten dzień, a raczej noc. Po raz kolejny siedziałam w domu, a jakaś dziwna siła ciągnęła mnie na zewnątrz. Była Pełnia. Ubrałam czarną bluzę i założyłam kaptur na głowę. Czarne trampki idealnie wpasowały się w mój ciemny ubiór. Zamknęłam drzwi od swojego domu i rozglądnęłam się. Cichy szelest dochodzący z lasu, znajdującego się nieopodal.
Przymknęłam oczy.
Bądź spokojna - pomyślałam.
Carpe noctem."
Carpe noctem...
Moje oczy momentalnie zaświeciły ponownie tą dziwną złotą poświatą. Rozejrzałam się dookoła, a za oknem ujrzałam księżyc ukazujący swoją pełną okazałość.
Odłożyłam książkę na łóżka sama z niego wstając. Ubrałam na siebie pierwsze lepsze ciepłe ubrania i wyszłam po cichu z pokoju. Chrapanie taty utwierdziło mnie w tym, że rodzice już śpią. Ubrałam szybko moje czarne nike i wyszłam z domu jak najciszej potrafiłam. Przystanęłam na chwilę patrząc na godzinę. Dwudziesta trzecia pięćdziesiąt trzy.
Moje nogi same prowadziły mnie w stronę pobliskiego lasu. Szybkie tempo sprawiło, że po paru minutach byłam w upragnionym miejscu. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Moje ciało zaczęło się niespodziewanie zmieniać. Na skórze pojawiło się... futro?
I nagle jakby znikąd wspomnienia zaczęły napływać do mojej głowy. Cała pustka jaką czułam wcześniej, zniknęła.
Zawyłam. Po paru sekundach usłyszałam tak bardzo znany mi głos innego wilka. Zaczęłam biec w kierunku z którego wydobył się ów dźwięk.
Perspektywa Hope
Westchnęłam cicho otwierając oczy. Nie ma szans, nie zasnę. Przewróciłam się na drugą stronę rzucając szybkie spojrzenie na siedzącego w fotelu Pawła, który właśnie przerwał przeglądanie czegoś na telefonie słysząc, jak się poruszam. Uniosłam lekko kąciki ust ku górze.
- Wszystko okej? - przekrzywił głowę oczekując mojej odpowiedzi.
- Jasne. - pokiwałam głową spuszczając wzrok.
- Więc czemu nie śpisz? - zapytał. Przebiegłam wzrokiem po jego sylwetce. Był ubrany od stóp do głów na czarno, co w tej ciemności wyglądało na prawdę mrocznie. Kaptur bluzy odkrywał część jego przydługawej czupryny, którą właśnie poprawił, po czym jego ręka z powrotem zatonęła w kieszeni.
CZYTASZ
Silence | | Skkf
Hayran KurguFlorian objął mnie ramieniem i wolnym tempem kontynuowaliśmy drogę do domu. - Nie jest ci zimno? - zwróciłam się do niego przerywając wreszcie ciszę panującą pomiędzy nami od jakiegoś czasu. - Mnie? - zaśmiał się. - Skąd! To ja powinienem raczej c...