*Niesprawdzony*
Ubieram się tak:Nadal nie wiem o co chodzi Adamowi... Mam nadzieję, że chociaż trochę zmienił mu się humor.
-Hej kochanie-witam się z chłopkiem, który smutno leżał na łóżku-Jeszcze nie gotowy?-pytam zaskoczona.
-Nie idę za żadną kolacje wigilijną-oznajmia.
-Co się dzieje?-siadam obok niego i łapie jego rękę.
-Już dłużej tego nie mogę ukrywać-chowa twarz w dłoniach. Czuje, że sytuacja robi się niefajna. Moje serce zaczyna bić szybciej, zaczynam się stresować.
-Mów-nalegam.
-Pamiętasz jak w październiku byłem z Mateuszem i Tomkiem na weekendzie w Sopocie?-pyta.
-Pamiętam...
-Cholera-mówi pod nosem-Zdradziłem Cię tam, kurwa, wiem, że jestem jebanym chujem-oznajmia i kopie w łóżko.
Patrzę się na niego i nic nie mówię, czuje tylko, jak po moich policzkach spływają delikatnie łezki. Jestem w szoku!
-Ja może się spakuje i pojadę już, wiem, że nie chcesz mnie widzieć, zostań tu do końca, ja się wyniosę z mieszkania-mówi.
-Nienawidzę Cię! Jesteś dupkiem zwykłym-uderzam go w policzek i wybiegam z pokoju. Niech znika z mojego życia.
Zauważam Igora, który znów palił. On cały czas to robi.
-Hej-rzucam lekko.
-Znów smutna-mierzy mnie wzrokiem-Co się stało?-podaje mi swojego, zapalonego papierosa.
-Ten dupek mnie zdradził-zaciągam się papierosem.
-Serio?-robi zdziwoną minę-To dlatego byłaś rano taka smutna?
-Nie... Rano byłam dlatego, że się trochę posprzeczaliśmy-odpowiadam-Nawet nie wiem o co-mówię ciszej.
-To on, co nie?-pyta spoglądając na Adama, który idzie z walizką.
Kiwam na „tak".
-Jesteś gnojem-mówi idąc w jego stronę.
-Czekaj... Nie rozumiem-mówi speszony Adam.
-Zdradziłeś ją-Igor popycha go, tak, że Adam upada-Dupek-przystawia pięść do jego twarzy i mocno uderza.
-Stop! Stop!-oddzielam ich.
-Spierdalaj teraz gnoju-mówi groźnym tonem.
Adam nie odpowiada nic, tylko spogląda jeszcze raz na mnie.
-Masz kluczyki do auta, w końcu jest twoje-oddaje mi kluczyki do auta.
-Czym wrócisz?-pytam.
-Nie lituj się nad tym gnojem!-mówi w moją stronę Igor-Spieprzaj!-mówi.
Adam słucha polecenia szatyna i idzie.
-Za godzinę mamy z Olą kolacje w restauracji, pójdziesz z nami, dobra?
-Nie, raczej nie...
-Nie możesz być sama w wigilie, przyjdę po ciebie za godzinę-przytula mnie i cmoka moje czoło.