ROZDZIAŁ I ~ Sezon na zimne stopy

1K 85 76
                                    

Hanji Zoë była niezwykle uparta i zawsze robiła co w jej mocy, aby jej (niekiedy niecne) plany się powiodły. Krótko mówiąc; dla sukcesu była w stanie zrobić (absolutnie) wszystko.

Nawet jeśli oznaczało to wspinanie się na trzecie piętro zamku Zwiadowców z małą saperką w jednej ręce później nocy, bez sprzętu do manewru.

Ogromne poświęcenie a to tylko po to, by podstępem zbliżyć do siebie dwójkę dorosłych ludzi.

***

Kilka osób ucieszyło się, widząc Mię całą i zdrową jeszcze tego sanego dnia na wieczornym apelu. Na szczęście nikt nie zadawał pytań, nie łapał się za głowę ani nie krzyczał "ŚWIĘTA SINO, TY ŻYJESZ!!!". Również Erwin był zadowolony z takiego obrotu sprawy, chociaż sam pewnie zastanawiał się jakim cudem Mia wróciła do żywych. Mogli przynajmniej razem z Hanji odetchnąć z ulgą; Ackerman z załamaniem nerwowym okazał się niezwykle twardym orzechem do zgryzienia.

Było spokojnie. Aż do kolacji.

Levi pomału pił herbatę, Mia kończyła swoją porcję ryżu z bekonem. Gdy emocje w związku z jej powrotem nieco opadły, dziewczyna poczuła, że jest strasznie głodna. Ackerman kątem oka obserwował jak pochłania posiłek z prędkością karabinu maszynowego.

Hanji wpatrywała się w nich w swój charakterystyczny, obłedny sposób, jak to miała w zwyczaju podczas obserwacji.

- To jak? Śpicie razem? - zagadnęła wesoło, patrząc się znacząco na siedzącą naprzeciwko dwójkę.

Levi omal nie wypluł herbaty. Mia zakrztusiła sie ryżem.

- W sensie..? - zapytała, mimo że doskonale wiedziała, o co chodzi.

- Miśka, wiesz, że Cię uwielbiam? - Zoë wyszczerzyła się w jej stronę - Ciebie Krasnal również. Więc postanowiłam, że w ramach prezentu z okazji waszych zaręczyn...

- Nie jesteśmy zaręczeni - przypominał Ackerman.

- JESZCZE - zaznaczyła okularnica - Więc w ramach prezentu z okazji waszych przyszłych zaręczyn, chociaż kto wie, chyba na prawdziwe pewnie też coś wykombinuję, postanowiłam, że skołuję Wam...

***

- Łóżko małżeńskie? - Sirri wytrzeszczyła oczy, widząc pokaźny mebel w drugim pokoju, który (rzadko kiedy, ale był) sypialnią czarnowłosego.

- Ahaśki! - w tamtym momencie dziewczyna mogłaby przysiąc, że w oczach Zoë zalśniły iskry fangirlu - Nie musisz już spać w skrzydle szpitalnym, młoda. Fajnie, co?

- N-no pewnie. Super.

- Paczajcie w ogóle na to - Hanji uwaliła się na łóżko - Znalazłam Wam taki nowy, mięciachny materac i nowe powłoki na kołdrę i poduszki. Wiecie, tak jak wtedy, gdy matka szykuje swe dziecko na nowe doznania życiowe.

- A-ale Hanji, Ty przecież nie...

- O, takie info; wiedzieliście, że ściany tutaj są dźwiękoszczelne? Totalna prywatność!

Levi miał taką minę, jakby zaraz miał złapać Zoë za koszulę i wywalić przez okno.

- Dobra, ja się zmywam, śpijcie dobrze! - okularnica zrobiła perfekcyjny obrót na pięcie i zamierzała wyjść, ale zatrzymała się w progu - Jeszcze jedno! Ma być zimno w nocy, więc radzę Wam się ogrzać przy komiknu.

❝Our little heaven.❞ | 𝗦𝗡𝗞 (✓)   [POZOSTAWIONE Z SENTYMENTU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz