Wraz z chwilą, w której Dorian nauczył się chodzić, Mia coraz częściej zastanawiała się nad tym, aby i on, i Vivienne, mogli mieć chociaż w miarę normalne dzieciństwo, które nie wypełniało jedynie żołnierska rzeczywistość. Nawet Levi tak uważał.
- Ja nie miałem dzieciństwa. Niech oni się cieszą.
Pierwszym (plus jedynym) ich pomysłem było to, aby kupić mieszkanie w kamienicy lub po prostu zwykły dom w obrębie murów. Tak jednak narodził się również problem - kwestia nazwiska. Levi już dawno temu, jeszcze przed powrotem Mii do realnego świata, powiedział jej o komplikacjach z nim związanymi. Nie mogli więc kupić domu czy nawet najmniejszego mieszkania, by nie narazić się na podejrzenia. Okazało się przy tym, że nie mieli też wystarczająco środków na opłacenie takich kosztów.
Pewnego dnia z pomocą przyszła Carmelita, proponując Mii i Ichice układ, aby na okres wiosny i lata przenosiły się do miasta i mieszkały razem z nią i jej rodziną. Tak również się stało i owa oferta została przyjęta z dużym entuzjazmem, szczególnie przez dzieci.
***
Tak w spokoju minęły dwa lata. Sielankę jednak przerwało jedno zdanie, które pewnego dnia wypowiedziała Carmelita:
- Mia, muszę ci coś powiedzieć...
- No, co jest, Carmi? - spytała Ackerman, wyjmując Dorian'a z łóżka - Idź umyj zęby z siostrą, zaraz będzie śniadanie. Vivi, przypilnuj, aby nic sobie nie zrobił.
- Dobrze mamo!
- Mia, to ważne.
- Mów, przecież cię słucham - odparła, układając kołdrę.
- Ja... Dosyć dawno, bo siedem lat temu, zanim poznałam Eric'a... Zleciłam porwanie.
- Porwanie? - Mia popatrzyła na Boglar z niedowierzaniem - A-ale chyba nie moje, prawda?
- Właśnie twoje...
Po tych słowach się rozpłakała. Amelii chwilę zajęło, aby uspokoić ją na tyle, aby mogła cokolwiek powiedzieć, Ichika tymczasem musiała dopilnować, by późniejszej rozmowy nie usłyszało żadne z dzieci.
- Byłam taka głupia... - łkała - Zanim nie poznałam Eric'a, nie byłam w stanie zapomnieć o kapitanie. Pewnego dnia obsługiwałam mężczyznę, który przyznał, że zabija na zlecenie. Powiedziałam, że najprawdopodobniej mam dla niego kolejną robotę, ponieważ prędzej czy później i tak się pojawisz. Powiedziałam, że pewnie uda mi się ciebie oszukać i zamieszkasz w mieście, gdzie będzie mu łatwiej. Ostatnio zobaczyłam go na targu, ale mimo, że błagałam, aby nic ci nie robił, powiedział, że nie mogę od tak sobie zmienić zdania...
Wraz z kolejnymi wyjaśnieniami Mia czuła, że jej skala paniki wzrasta coraz bardziej. Jakimś cudem jednak udało jej się nie wybuchnąć, jedynie wstała i zaczęła powoli chodzić w kółko po pokoju, by to wszystko rozchodzić.
- Okej... - wzięła kolejny głęboki oddech, chcąc nadal pozostać przy zdrowych zmysłach - To, że ktoś czyha na moje życie, to jeszcze pół biedy, przeżyję. Ważniejsze, to czy cokolwiek grozi Dorian'owi i Vivienne. Prosiłaś, aby... coś im zrobił?
- Przepraszam..! - Carmelita rozpłakała się jeszcze bardziej - Naprawdę przepraszam..!
- Dobra, wystarczy, ogarnij się już - Ackerman lekko nią potrząsnęła - Posłuchaj, nie ma co panikować, jasne? Wrócimy po prostu wcześniej do Zamku, tam nic nam nie grozi.
- A-ale co jeśli w drodze..?
- Jutro powinien przyjechać oddział zaopatrzeniowy pod okiem Miche. Poproś Eric'a, aby się z nim spotkał i opowiedział mu wszystko. Pojedziemy razem z patrolem, na wszelki wypadek zabierzemy również Ichikę, aby nie narażać zarówno jej oraz Petji. Nie sraj żarem, bo grozi pożarem, wszystko będzie dobrze.
CZYTASZ
❝Our little heaven.❞ | 𝗦𝗡𝗞 (✓) [POZOSTAWIONE Z SENTYMENTU]
FanfictionPierwowzór fanfiction „Our little heaven". Nowa wersja pojawi się w czasie nieokreślonym na moim profilu. Więcej informacji w rozdziale « ☁️【 12/03/2022 】☁️ » Pozdrawiam, Mia_Kamiya-Sawyer. © MANGA CREATOR: Hajime Isayama. THE COPYRIGHTS BELONG TO H...