Oglądanie gwiazd był czymś, co zawsze napawało Vivienne Ackerman spokojem i nadzieją. Szczególnie wtedy, gdy oglądała je po jakimś, nawet z pozoru drobnym, zwycięstwie. Swoim własnym, drobnym zwycięstwie.
- Heja Vivi!
Na skraju dachu pojawiła się Petja Zacharius. Tuż za nią weszło dwóch chłopaków. Jeden miał falowane i popielate włosy związane w niski kucyk oraz kasztanowe oczami, drugi był brązowowłosym heterochromikiem. Colin Boglar i jej brat, Dorian.
- Cześć - fioletowooka uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- To teraz tylko cztery lata. Minie jak z bicza strzelił! - białowłosa klapnęła obok niej i objęła ją ramieniem - Udało nam się! Naprawdę nam się udało! Jesteśmy tutaj! Serio nie myślałam, że cię w ogóle przyjmą, panie Ćwirku - rzuciła przytykę w stronę Boglar'a.
- Nie drzyj się, babo... - mruknął Dorian, siadając koło siostry - Jak raz chcę spokoju.
- Szczęśliwa jestem, co chcesz!?
- Napiszę balladę o naszym wspólnym wstąpieniu do wojska! - zawołał w uniesieniu Colin - Wolicie tytuł "Jak szliśmy" na wojnę czy "Otwarcie wrót nieznanego"?
- Takie "nieznane wrota" to to nie są. Daj od razu "Nasza Treningówka"! - zaproponowała Zacharius - Coś mi się czuje, że będziemy tutaj najlepszym quartetem!
- Mówiłem już, że chcę odpocząć?
- Te, Panie Idealny Po Tatusiu!?
- Co?
- Gówno.
- Petja! - oburzyła się Vivienne.
- Oj, no dobra, przepraszam. Ale to nie zmienia faktu, że mnie gówniak denerwuje!
- Wiesz, za dzielą nas tylko niecałe dwa lata?
- Przepustkę chłystku dostałeś i tyle! Masz zasrane jedenaście lat!
- I lepsze wyniki niż ty - odparował - Oraz inne nazwisko. Przypomnę, że mogłaś nie siedzieć jak te ciele na dupie w domu przez dwa lata, tylko iść od razu pod oko Shadis'a. Zresztą, ty Vivi i pan Karmazynek również.
- Przestaniecie się już kłócić? - zapytał Colin, wyraźnie zmęczony - Jak raz moglibyście sobie odpuścić.
- Ja nic nie robię. To ona drze ryja.
- Drzeć to ja się mogę zacząć, małolacie!
- Siemka!
Zanim jednak Vivienne musiałaby interweniować, cała czwórka dostrzegła, że na dach wspina się ktoś jeszcze. Był to niewysoki i łysy chłopak. Uśmiechał się, nadal trzymając się kurczowo zaostrzonej krawędzi.
- Co was aż na sam dach wywiało? Pytanie mam, bo nikt mi nie chce odpowiedzieć. Mam coś z tyłu na plecach?
• 💜 • 💜 • 💜 • 💜 • 💜 • 💜 • 💜 • 💜 •Kochani, tym oto dość krótkim Epilogiem
- oraz właściwe drobnym spojlerem,
jakby nie patrzeć - kończę pisanie
Naszego małego nieba 💜(No cóż, niebo było, super hiper miło
było, ale co zrobić? Się skończyło.)ODPOWIADAJĄC NA (ewentualne) PYTANIA:
Nie, spokojnie, to nie jest koniec. ✨
Nie myślcie sobie, że Was od tak zostawię!
Moje nowe maluchy mają w zanadrzu naprawdę
sporo niespodzianek, więc bez powiązania
z kanonem się nie obejdzie 😘✨💚 Do zobaczenia w następnej książce! 💚✨
Dam znać, kiedy tylko się pojawi, tymczasem
się żegnam. Powinnam w końcu skończyć tego
shota z Natsume... Jak tak dalej pójdzie, to się
do samych Walentynek nie wyrobię 😅
CZYTASZ
❝Our little heaven.❞ | 𝗦𝗡𝗞 (✓) [POZOSTAWIONE Z SENTYMENTU]
FanfictionPierwowzór fanfiction „Our little heaven". Nowa wersja pojawi się w czasie nieokreślonym na moim profilu. Więcej informacji w rozdziale « ☁️【 12/03/2022 】☁️ » Pozdrawiam, Mia_Kamiya-Sawyer. © MANGA CREATOR: Hajime Isayama. THE COPYRIGHTS BELONG TO H...