ROZDZIAŁ XV ~ Szare oczy

383 47 31
                                    

Z powodu faktu, że Dorian urodził ciut za wcześnie, Mia była zmuszona pozostać w szpitalu dwa dodatkowe miesięce, by można było mieć pewność, że pomimo wcześniactwa malec rozwijał się prawidłowo.

Sytuacja bardzo drażniła Vivienne, która podczas odwiedzin coraz częściej skarżyła się mamie na ojca.

- Tata nie umie robić bawarki! W ogóle nie umie!

Amelia popatrzyła na męża z zainteresowaniem i wymalowanym w oczach pytaniem "Co takiego znów się stało?".

- Chciała wsypać całą zawartość cukiernicy do kubka, ale wysypała wszystko na podłogę. Kazałem jej to sprzątnąć, więc spędziła nad tym prawie całą noc.

- Zasypiałam na podłodze! - dodała z wyrzutem dziewczynka - A nazajutrz nie dostałam deseru!

- Nie dałeś jej nawet zwykłego chleba z masłem?

- Co? Kara musi być - bronił się Levi.

- Vivi, ja ci słodzę tylko jedną płaską łyżeczkę. Mogłaś poprosić tatę.

- Ale tata w ogóle nie słodzi! To chciałam posłodzić sama.

- Tata nie słodzi, bo oszczędza.

- Co innego osładza mi życie - powiedział Ackerman, po czym pocałował żonę w policzek i poczochrał córeczce włoski - Co z małym?

- Dzisiaj jest na obserwacji, niestety zobaczycie go dopiero wieczorem.

- Jak przyjedziecie z powrotem do domu, to zobaczycie taki WIEEELKI baner z prześcieradła! Mama i Dorian w domu! Ciocia Hanji mówiła, że pomoże mi taki zrobić!

***

Podczas jednej z kolejnych wizyt Vivi postanowiła pójść przodem i zajrzeć do rodzicielki pierwsza. Wymknęła się tacie i pobiegła na piętro, sądząc, że zastanie mamę w tym samym pokoju co zawsze. Niestety, jak to w recepcji dowiedział się Levi, Mię przenieśli o dwa piętra wyżej, ponieważ mogła już spędzać noce wraz z małym.

Naturalnie Ackerman wszczął poszukiwania córki, by nie wywołać awantury o to, że nie potrafił upilnować własnego dziecka, które potrafiło biegać szybciej od królika. Błąkał się zatem po korytarzach i zaglądał do każdego możliwego pomieszczenia, ale mała jakby zapadła się pod ziemię.

Tymczasem Vivienne z bezsilności zeszła nawet do piwnicy, gdzie trzymano zapas czystych prześcieradeł, kocy i bandaży. Natknęła się tam na małego chłopca, który brzdąkał na małym ukulele. Przedstawił się jako Colin i po otrzymaniu imienia matki dziewczynki, poprowadził ją pod właściwe drzwi, pod którymi natknęli się na Levi'a.

- Mamo, pewna pani pytała o tatę - mruknęła Vivienne, gdy wieczorem pomagała w ułożeniu Dorian'a do snu.

- Naprawdę? A skąd to wiesz?

- Pamiętasz tego chłopca, z którym się ostatnio bawimy z Petją, gdy masz porę obiadową? Mówił, że jego mama często wypytuje o tatę.

- A jak ta jego mama wygląda?

- Colin powiedział, że ma złote loki. I jasne oczy.

- Aha... Dobrze, zmykaj już, pora żebyście wracali do domu. Przypilnuj, żeby tata chociaż na chwilę się położył.

- Tak jest! Kocham cię. I ciebie też, braciszku - mała ucałowała mamę i szepnęła kilka słów na pożegnanie do już śpiącego chłopca.

- Żółte włosy, jasne oczy? Przecież zagląda do mnie taka dziewczyna. Z maseczką na twarzy...

***

Dopóki Vivienne nie poruszyła tematu pielęgniarki, Mia była dręczona przez silne poczucie niepokoju. Doszło do tego, że Ackerman przyglądała się każdej kobiecie, która przychodziła do jej pokoju. Dziwnym trafem dziewczyna o cechach wymienionych przez córeczkę przestała przychodzić. A przynajmniej przez pewien czas.

Pewnej nocy Mia przebudziła się dosyć późno. Miała bardzo płytki sen, niezwykle wyczulony na malca, więc kiedy tylko Dorian zaczynał płakać o nieludzkiej porze, zawsze wstawała i starała go uspokoić, by pielęgniarki, które akurat miały nocny dyżur nie musiały niepotrzebnie się fatygować.

Otworzyła oczy i oniemiała. Kołyska dziecięca stała zaraz koło jej łóżka, a tuż nad nim stała kobieta z maseczką chirurgiczną na twarzy i trzymała łkającego malca na rękach. Miała złote loki spięte kitkę, a gdy się odwróciła, Ackerman dostrzegła szare tęczówki. Mia znała te oczy aż za dobrze.

- Carmelita?

***

Jak Such znalazła się w szpitalu? I - co raczej ważniejsze - czy nadal miała za złe Amelii spawy z Ackerman'em?

Cóż, odpowiedź była dość zaskakująca.

Zaraz po usunięciu z Korpusu, Carmelita wróciła za Mur Sina. Wojsko miało nauczyć ją pokory, jednak po przekroczeniu progu rodzinnego domu, Such została przyjęta niezwykle chłodno. Była najstarszą córką z piątki rodzeństwa, całkowicie niezdolną do przejęcia rodzinnego majątku. Nie znajdowali się też mężczyźni ze sfer wyższych, który byliby zainteresowani jej osobą. Po krótkim pobycie dziewczyna opuściła posiadłość i wylądowała na ulicy. Zatrudniła się w burdelu, aby móc zarobić chociażby najmniejsze pieniądze. Pewnego dnia podczas przechadzki po mieście, jej uwagę przykuł młody żołnierz ze Stacjonarnego, który grał z towarzyszami w karty i palił papierosy. Był wysoki, miał bujne, czarne włosy, ciemne oczy i lekki zarost. Spodobał się dziewczynie, jednak nie odważyła się podnieść, mimo, że mężczyzna również ją zauważył i uśmiechnął się w jej stronę. Dziwnym zbiegiem okoliczności Carmelita spotkała go ponownie, jeszcze tego nie dnia, dość późnym wieczorem, gdy wraz z kilkoma wojskowymi przyszedł do domu publicznego, w którym pracowała. Nazywał się Eric Boglar i, pomimo niefortunnej sytuacji dziewczyny, narodziła się pomiędzy nimi silna więź. Spotykali się przez pół roku, a wkrótce potem, z powodu braku większych środków na ślub, przysięgli sobie na szczycie Rose wierność do końca życia. I tak już pozostało. Carmelita zmieniła nazwisko, a 4-ego kwietnia 832-go roku urodził się Colin, istny promyczek o niesfornych lokach w kolorze popielatego blondu oraz kasztanowych oczach. Boglar przyjęto też na stanowisko pielęgniarki w szpitalu, w którym zajmowała się położnictwem i doglądała ciężarnych kobiet.

- To tak w większym skrócie - odparła Carmelita.

Przegadały z Amelią prawie całą noc. Jak się można było domyślić, Boglar nie był już w głowie Ackerman, skoro ułożyła sobie życie i była szczęśliwą żoną oraz matką. Mię niezmiernie ucieszył ten fakt, chociaż odetchnęła z ulgą na myśl, że nie będzie musiała w żaden sposób interweniować względem dziewczyny.

Przy kolejnej wizycie opowiedziała wszystko Levi'owi, który z początku nie był zbyt zachwycony tym, że niedoszła fryzjerka od siedmiu boleści opiekuje się jego żoną, jednak po odbytej z Carmelitą rozmowie, pod okiem Mii i otrzymaniu przeprosin, jego wrogość względem dziewczyny nieco zmalała. Tymczasem Colin bardzo zaprzyjaźnił się z Vivienne oraz Petją i bawili się za każdym razem, gdy małe Ackerman i Zacharius przyjeżdżały z ojcami do miasta.

❝Our little heaven.❞ | 𝗦𝗡𝗞 (✓)   [POZOSTAWIONE Z SENTYMENTU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz