ROZDZIAŁ II ~ Pod kluczem

910 94 104
                                    

Dziękuję ślicznie moim kochanym bubkom
wicia_animu i -kapitan-chmurka-
Zginęłabym bez Was baby :')

X X X X X X X X


Czy kiedykolwiek było wspominane, że Hanji była bardzo uparta a przy tym pomysłowa?

Levi i Mia najłatwiej mogli się o jej kreatywności przekonać, bo kobieta potrafiła na głos wyobrażać sobie różne rzeczy. Zaczynając od szczegółów zaręczyn poprzez wydarzenia nocy poślubnej.

- Wyobraźcie sobie... - mówiła a miała wtedy taką minę jak Sashka na widok ziemniaków czy mięsa - Wy, wszędzie świece, a gra wstępna to będzie jak Levi...

Kiedy zaczynała się za bardzo rozkręcać, Ackerman interweniował tak samo jak wtedy, gdy zmuszał ją do kąpieli; uciszał ją (na trochę) lewym sierpowym. Niestety, nie na długo.

- Niewdziecznicy! - wrzeszczała - Parapet Wam z własnej woli i inicjatywy wymieniłam i co!? I nic! Gdzie jest wdzięczność, ja się pytam!!?

- To co niby chcesz w zamian? - zapytał już zmęczony jej uwagami Ackerman.

- Dziecka.

Levi tylko złapał ją za kołnierz i gdyby był wyższy, pewnie podniósłby ją do góry. Erwin tymczasem przejął od niego fuchę krztuszenia się herbatą.

- Hanji, przeżywasz to wszystko jak mrówka okres - sprostowała Mia, gdy siedziały we dwie na dachu - Nie sądzisz, że nie wszytko da się załatwić tak "na gwałtu rety"?

- Stara, ja tylko chcę dla Was jak najlepiej!

- I dziękuję, ale na pewne rzeczy będziesz musiała poczekać. Lepiej późno niż wcale.

Sirri uśmiechnęła się szczerze do przyjaciółki, nie wiedząc, że wraz z iskierkami szczęścia w oczach Zoë, pojawił jej się pewnien pomysł.

- Lepiej wcześniej. Tak profilaktycznie.

***

- Nie wkurza Cię to? Albo chociaż nie irytuje? - zapytał Levi, gdy oboje szykowali się rano - Ta cała jej gatka? Jej odpały?

- Taki już jej typ, co poradzisz? - wzruszyła ramionami Sirri, czesząc włosy - Chociaż, gdyby nie jej plan z rozwaleniem nam parapetu w oknie to pewnie nie przełamalibyśmy pierwszych lodów.

- Że niby ta siepanina drewna to miała być pomoc? Marnotractwo drewna.

- Znicz dla parapetu.

***

Tego dnia dołożono dowództwu dużo papierkowej roboty, w tym również Levi. Na treningach musiał go zastąpić Miche.

- Hej - Mia stanęła w progu podczas przerwy poobiedniej - Dużo Ci jeszcze zostało?

Ackerman wskazał na sporą stertę dokumentów, jednocześnie wypełniając jeden.

- Chcesz coś? Herbaty? Szybko urwałeś się z obiadu.

- Jeśli możesz?

- Zaraz wrócę.

Gdy wróciła ostrożnie postawiła filiżankę na biurku.

- Może Ci pomóc? - zaoferowała.

- Jak? Podpisaniem połowy tej papierkowej roboty? Nie masz stopnia oficerskiego, nie masz uprawnień, żeby wypełniać dokumenty. Ważne dokumenty, podkreślam.

- Ale mam sporo wprawy w podrabianiu podpisów.

Pomimo swojego wiecznego pocker face'a Levi zdawał się być zaintrygowany jej wypowiedzią.

- A myślisz, że co robiłam całe życie, będąc przykutą do łóżka? Jako 10-latka obserwowałam rękę każdego lekarza, który się mną zajmował i bawiłam się w doktora, który daje mi niepodważalny dokument świadczący o zakończeniu leczenia nóg.

***

- Puk, puk! - Hanji radośnie uderzyła w futrynę.

- Czego chcesz? - zapytał Ackerman znad papierów.

Kobieta spojrzała mu w oczy ze swoją typową niewinną minką.

- A nic Skończyłam swoją robotę. Więc tak sobie przechodziłam korytarzem- Zoë przeciągała wypowiedzi, jakby była znudzona - I się zatrzymałam na trochę. Bo tak fajnie razem wyglądacie, zajęci papierami. No to sobie pomyślałam, że fajnie byłoby gdybyście...

Wyjęła zza pleców lewą ręką i obkręciła niewielki klucz na palcu wskazującym.

- Czterooka? Skąd. Masz. Ten. Klucz? - Levi ostrożnie, unikając gwałtownych ruchów, powoli zaczął podnosić się z krzesła.

- ...gdybyście sobie posiedzieli we dwójkę trochę dłużej!

Drzwi głośno się zatrzasnęły i zanim Sirri z Ackerman'em dobiegli do nich, usłyszeli zgrzyt klucza w zamku.

- Czterooka, otwieraj!!! - uderzył w drewno pięścią.

- Hanji, to nie jest zabawne! - wturowała mu Mia - Otwórz te drzwi!

- Ooo. Otworzyć? - dało się słyszeć zdziwiony głos pani major - Ale czym?

- DRUTEM!!! - ryknęła Sirri - Masz w tej chwili nas stąd wypuścić!

Odwiedziła jej cisza.

- Dobra. Nie szkodzi, nie szkodzi. Zawsze możesz rozwalić te drzwi butem - spojrzała na czarnowłosego.

- Rozwalić? Ty jak coś powiesz... To mahoń, dziewczyno. Chyba, że chcesz kupować nowe. Z własnego funduszu.

- A w 85 rozdziale to rozwalił drzwi do piwnicy samą piętą...

W ciszy minęło im pół godziny. Levi zdążył dokończyć wypełnianie dokumentów, tymczasem Mia lekko waliła w drzwi czołem, jakby w nadziei, że te nagle się otworzą.

- Przeklęta shiperka... - mamrotała pod nosem.

- Wychodzi na to, że jesteśmy na siebie skazani.

Sirri wzdrygnęła się, słysząc szept Ackerman'a tuż koło ucha.

***

Uśmiechnięta od ucha do ucha Hanji podskakiwała z nogi na nogę, kierując się do gabinetu Ackerman'a. Jej kolejny genialny plan z pewnością wypalił.

Zgrabnie przekręciła klucz, otworzyła drzwi i... ku jej ogromnemu zaskoczeniu zastała Levi'a przy biurku, pijącego herbatę i Mię siedzącą na parapecie okna.

- A-ale...? A Wy co...? - zająkała się.

- O! Otwarte! - Sirri zaskoczyła na podłogę - Okej, ja lecę. Elo elo, trzy dwa zero, czy coś, joł! - i nieco szybszym tempem wyszła na korytarz.

Hanji stała w progu przez dobre parę chwil. Nie mogła uwierzyć, że jej misterny plan wziął w łeb. Dopóki nie zaczepiła Mii przy kolacji:

- Miśka, czemu masz zapięty ten ostatni guzik pod szyją? Zwykle go nie zapinasz.

Hanji i jej sokoli wzrok.

"Miśka" poczerwieniała.

Levi dyskretnie odchrząknął.

❝Our little heaven.❞ | 𝗦𝗡𝗞 (✓)   [POZOSTAWIONE Z SENTYMENTU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz