8

2K 104 3
                                    

Wszyscy spojrzeliśmy w kierunku Moskwy, który leżał nieprzytomny na podłodze gabinetu. Denver szybko podbiegł do swojego ojca i krzyczał do niego aby się ocknął, jednak nic takiego się nie stało. Wraz z Narobi zabraliśmy mężczyznę do sąsiedniego pomieszczenia i ułożyliśmy na dużej czerwonej zamszowej kanapie. Pod głowę podłożyłyśmy mu dość małą zielnoną poduszkę i poszłam po leki, zaś kobieta została przy nim. Wróciłam do pozostałych i przejechałam wzrokiem po każdym z osobna. Denver był wystraszony, na pierwszy rzut oka było widać że strasznie się martwi. Rio tak jak ja obserwował emocje innych w tym pomieszczeniu. Tokio wyglądała na bardzo przejętą. Wiedziałam że Moskwa był dla niej jak ojciec, którego nie miała. Zaś Berlin ewidentnie miał wszystko gdzieś. Denerwował mnie swoim zachowaniem! Nie rozumiałam jak można powiedzieć człowiekowi choremu na serce że jego jedyny syn zabił niewinną kobietę za to że posiadała telefon, który pewnie nie był jej. Nie wiedziałam że można być aż tak bezdusznym człowiekiem.

- Denver skup się na chwilkę dobrze? Posłuchaj czy tata brał jakieś leki na serce? - zapytałam ostrożnie.

- Nie przypominam sobie. Raczej nie. Choć często nie było go w domu albo mnie i nie mieliśmy dobrych kontaktów - mruknął powoli i cicho.

- No dobrze. Podam mu w takim razie aspirynę na początek, a później tikagrelor 10 mg. Jeśli to nie pomoże będziemy potrzebować lekarza - odparłam.

- Po co nam lekarz skoro mamy ciebie? - zapytał Rio.

- Nie jestem kardiologiem - mruknęłam.

- A jednak wiesz co podać przy zawale serca - odezwał się Berlin.

- Posłuchaj mnie uważnie. Moskwa nie ma zawału, jedynie stracił przytomność ze stresu prawdopodobnie - warknęłam i biorąc apteczkę wyszłam z pokoju.

Podeszłam do nieprzytomnego mężczyzny i rozsunęłam jego kombinezon wyciągając przy tym rękę z rękawa. Z torby wyjęłam pasek lekarski i zacisnęłam go na przedramieniu Moskwy. Pobrałem strzykawkę krwi aby sprawdzić czy krew ma odpowiedni kolor i konsystencje. Próbkę podałam Narobi a sama w skórę mężczyzny wbiłam węflon i podłączyłam kroplówkę z aspiryną. Po około godzinie kroplówka się skończyła a mężczyzna odzyskał przytomność. Instrując Narobi jak ma postępować z poszkodowanym wyszłam z pomieszczenia i kazałam się wołać gdy jego stan się pogorszy. W tym momencie zrezygnowałam z podania mu tikagreloru, gdyż byłoby to zbędne i organizm przyzwyczaił by się do leku, a w razie zagrożenia by nie pomógł. Wiedziałam że Moskwa musi wyjść na świeże powietrze, jednak nie wiedziałam jak mogę mu to zapewnić. Koniecznie musiałam porozmawiać z Berlinem i to jak najszybciej. Zeszłam na dół i zastałam tam wspomnianego przed sekundą mężczyznę. Podeszłam do niego szybkim krokiem, wyciągałam swoją chudą rękę i dotknęłam jego ramienia. Berlin odwrócił się do mnie i uśmiechnął.

- Londyn co Cię do mnie sprowadza?

- Musimy porozmawiać - powiedziałam.

- Przecież to robimy - zaśmiał się.

- Na osobności - mruknęłam.

- Chodź - odprał i odeszliśmy kawałek dalej.

- Co się dzieje? - zapytał z troską.

- Moskwa się wybudził po samej aspirynie. Krew ma odpowiednią barwę oraz konsystencje. Ciśnienie jest lekko podwyższone jednak jest to spowodowane nagłym stresem jaki mu zagwarantowałeś. Ustaliłam że omdlenie było spowodowane przypływem emojcji, jednak nalegam aby przez około dobę się nie przemęczał i leżał. W każdej chwili może mu się pogorszyć. Chcę abyś zwolnił go z dzisiejszej warty i dał mu odpocząć a także umożliwił nam wyjście na dach w celu przewietrzenia się. Dopływ świeżego powietrza dobrze mu zrobi a co najważniejsze poprawi krążenie oraz wydajność serca - wytłumaczyłam.

- Jak chcesz wyjść żeby cię nie zabili?

- Wezmę paru zakładników i wyjdziemy chwilę przespacerować się po dachu. Moskwa naprawdę tego potrzebuje - odparłam.

- Dobrze, jednak musisz mi obiecać że nic ci się nie stanie - mruknął kładąc swoją dłoń na moich biodrach.

- Obiecuje i dziękuję - uśmiechnęłam się i chciałam odejść.

- Spotkamy się dziś wieczorem? - spytał.

- Ostatnio mam bardzo napięty grafik panie dowódco. Proszę ustawić się w kolejce - zaśmiałam się.

- Dla mnie nie znajdziesz czasu? - zapytał urażony.

- Dla ciebie tym bardziej. A tak serio to zależy na co - uśmiechnęłam się wyzywająco.

- Oh Bella - jęknął Berlin.

Ze śmiechem odeszłam w stronę pokoju w którym leżał Moskwa.

Wesołych świąt kochani i szczęśliwego nowego roku! 🖤♥️🖤

Zapraszam także do drugiej mojej książki, która znajduje się już na profilu. Książką oparta jest na podstawie Harrego Pottera. Mam nadzieję że przyjmujecie ja tak samo dobrze jak tą 🥰

Dziewiątka *La casa de Papel*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz